Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Jarosław Jach szczerze o Zagłębiu i reprezentacji Polski

LUBIN.  Za nami ważny dla układu tabeli w ekstraklasie mecz Zagłębia Lubin z Lechem Poznań. Ale z Jarosławem JACHEM rozmawiamy nie tyle o najbliższym meczu. To szczera rozmowa o reprezentacji Polski i rozmowa o jego transferowych planach. Także o tym co "piszczy" w szatni Miedziowej drużyny...

Jarosław Jach szczerze o Zagłębiu i reprezentacji Polski

Powołanie do kadry bardzo go zbudowało, widzi szansę dla siebie w walce o wyjazd na Mundial do Rosji i zrobi wszystko, aby ją wykorzystać. Do Zagłębia trafił z Pieszyc przez Dzierżoniów, będąc już dorosłym człowiekiem, ale sam podkreśla, że tutaj ukształtowano go piłkarsko. Obrońca reprezentacji Polski i KGHM Zagłebia Lubin - Jarosław Jach w rozmowie dla e-legnickie.pl

Miłosz Kołodziej: Wrócił pan niezwykle podbudowany ze zgrupowania kadry,  został pan obdarzony zaufaniem przez selekcjonera i odwdzięczył się trenerowi Nawałce za zaufanie, rozgrywając, dwa dobre, mecze.  Jak pan został przyjęty w kadrze? Jak wyglądała praca z trenerem Nawałką i jego sztabem?
Jarosław Jach:  Powołanie to wielka satysfakcja, ale przede wszystkim  niezwykle pozytywny impuls, który, pozwala wznieść się na wyżynę umiejętności. Na każdym treningu starałem się udowadniać, że stać mnie na wiele i że mogę być przydatny tej reprezentacji. Wiadomo, w meczach nie ma miejsca na błędy, byłem bardzo skoncentrowany na realizowaniu założeń selekcjonera, była dobra komunikacja z kolegami. Chciałbym ten poziom z reprezentacji utrzymać podczas klubowych występów ( rozmawiamy przed meczem z Pogonią – MK). Kadra nie tylko buduje moją pewność siebie, wzrosła u mnie świadomość pewnych boiskowych zachowań. Otrzymywałem wiele podpowiedzi i uwag od trenera i jego sztabu oraz doświadczonych kolegów, zwłaszcza tych, wśród których funkcjonowałem na boisku: Kamil Glik, Maciej Rybus, czy  nasi bramkarze, każdy miał coś interesującego do przekazania, to wszystko pozwala mi wejść na wyższy poziom.
 
Kończy Pan rok jako reprezentant kraju, czekający na otwarcie okna transferowego: Francja, Niemcy, Turcja, Rosją, Włochy o tych kierunkach mówi się w kontekście pańskich przenosin. Gdzie chciałby zagrać Jarosław Jach, która z tych lig jest dla pana optymalna?
 - Faktycznie, okienko transferowe się zbliża, ale najbliższy cel jest taki, żeby jak najwięcej punktów ugrać w lidze. W tych meczach, które pozostały, chcę zaprezentować się jak najlepiej, wierzę, że moja dobra gra pomoże Zagłębiu punktować. Jeśli chodzi o sam transfer, nie mam szczególnych życzeń odnośnie ligi. Nie ukrywam, że na zmianę klubu jestem gotowy. Chciałbym, aby ten ruch był satysfakcjonujący dla mnie i mojego obecnego klubu, któremu sporo zawdzięczam. Najważniejszą rzeczą, którą biorę pod uwagę, analizując możliwości,  jest regularna gra, chcę zminimalizować ryzyko utknięcia na ławce rezerwowych, czy znalezienia się na trybunach.  

Właśnie. Jak chce pan rozegrać sprawę ewentualnej zmiany klubu, kiedy pojawiła się szansa, aby pojechać na Mundial. Jak dokonać wyboru, by uniknąć sytuacji w której znalazł się pański kolega z reprezentacji młodzieżowej Jan Bednarek, który zmienił Lecha na Southampton i kompletnie zniknął z radaru selekcjonerowi.
- Janek trafił akurat do bardzo mocnego klubu, ale to bardzo dobry piłkarz i na pewno sobie poradzi, być może potrzebuje teraz wypożyczenia lub sytuacja się zmieni po kolejnym okresie przygotowawczym. To nie tylko zresztą on, takich zawodników, którzy po zmianie  klubu mają problem z regularną grą jest wielu. Nie ukrywam, że chciałbym uniknąć takiej sytuacji. Jeśli nie pojawi się klub, oferujący możliwości o których wspominałem, to nie będę rozpaczał i zostanę jeszcze w Zagłębiu. Mam oczywiście na uwadze walkę o skład na Mistrzostwa Świata, czyli coś o czym jeszcze dwa miesiące temu bym nie pomyślał. Nawet jeśli założymy, że na mojej pozycji jest dwóch pewniaków, to reszta jest jednak w stałej rywalizacji, wielu  może znaleźć się w kadrze do Rosji. Nie ukrywam, że wyczułem swoją szansę, po tym zgrupowaniu i dwóch meczach, ale wiem, że kluczowa będzie gra na wiosnę na wysokim poziomie. Na pewno kadra, nieco zmienia pogląd na sprawę transferu, nie zmienia się to, że na wyjazd jestem gotowy, ale mam świadomość tego, że muszę grać. To jest różnica między tym a zeszłym oknem transferowym. Drużyny do których mogłem trafić latem dawały mi sześć miesięcy na aklimatyzację. Czas na zapoznanie się z kulturą gry, taktyką, poznanie języka. W  tym momencie nie ma takiej opcji, nie przejdę do drużyny, która ma taki, rozciągnięty w czasie, plan na mnie. Chcę regularnie grać i wiem, że to jest klucz, aby trafić do 23-sobowej kadry na Mistrzostwa Świata. 

Z Pieszyc przez Dzierżoniów do Zagłębia. Nie jest Pan typowym „produktem” Akademii, choć pewnie z taką „metką” za chwilę, ruszy pan w świat.
- To fakt, trafiłem do Zagłębia mając 19-ście lat, ale czuję się piłkarzem wychowanym w Lubinie. Przeszedłem jednak te kilka szczebli: Młoda Ekstraklasa, później drużyna rezerw, awans do I-szej drużyny.   Współpracowałem z wieloma trenerami związanymi z klubem, piłkarsko ukształtowano mnie w Lubinie, to co mnie tutaj spotkało było kluczowe dla mojego rozwoju.

Śmiało można Pan powiedzieć, że w Zagłębiu był  pan odkryciem Richarda Grootscholtena. Skorzystał pan na tym, że zmieniła się koncepcja w klubie i łaskawszym okiem zaczęto patrzeć na wychowanków. Dostawał pan regularnie szanse od trenera Stokowca.
- Tak, z pewnością, osoby, które pan wspomniał bardzo mocno się przyczyniły do miejsca w którym jestem obecnie. Szczerze powiem, że czasami miałem wrażenie, że jestem wręcz pchany na siłę do grania ( śmiech). Tak było min.: w drużynie rezerw, gdzie na początku trenerem był Paweł Karmelita, dzisiaj asystent trenera Mariusza Lewandowskiego. Nie zawsze grałem lepiej od kolegów, zdarzały mi się błędy, ale trener obdarzał mnie zaufaniem, wierzył w mój potencjał.  Richard z pewnością przyczynił się do tego, że mogłem się w Zagłębiu rozwijać. Miałem jedno fatalne półrocze i myślę, że jedną nogą byłem już poza klubem. Nie łapałem się do meczowej kadry rezerw, ostatnie dwa mecze w rundzie grałem w CLJ, obiło mi się o uszy, iż być może Zagłębie mi podziękuje. Udało mi się zostać, doszło do zmiany trenera, wraz z przybyciem Piotra Stokowca dosyć szybko zostałem włączony do kadry I-szej drużyny. Jestem bardzo wdzięczny trenerowi Stokowcowi, że stawiał na mnie. Pamiętam, że często ze mną rozmawiał, powtarzał, że liczy się to, abym się dobrze rozwijał, że wie, iż będę popełniał błędy, bo jestem młodym zawodnikiem, grającym na newralgicznej pozycji, gdzie błąd często kończy się utratą bramki. Takie mecze się zdarzały, szczególnie w pierwszej lidze, padło tych bramek trochę po moich błędach, ale  zdobyte doświadczenia teraz procentują.

W którym momencie tej swojej piłkarskiej młodzieżowej drogi uwierzył Pan, ze może grać w piłkę profesjonalnie, co więcej, że będzie pan reprezentantem Polski?
Nie przypominam sobie, aby był jakiś taki jeden konkretny moment. Zawsze starałem się sumiennie pracować i iść do przodu. Wielki wpływ na to co się działo miało Zagłębie Lubin, świetne miejsce do rozwoju, wielu trenerów z olbrzymią wiedzą. Od każdego trenera: pierwszego, drugiego, czy od przygotowania motorycznego można dowiedzieć się wielu rzeczy.  Jest tak, że ci ludzie są bardzo skoncentrowani na swoich zajęciach i zawsze chętni do pomocy, do wyjaśnienia tego co piłkarza nurtuje, co chciałby wiedzieć.

 Co chciałby przekazać młodszym kolegom z drużyn młodzieżowych Akademii. Na co powinni zwracać szczególną uwagę, na co kłaść największy nacisk, aby ich talent mógł się rozwijać, zgodnie z oczekiwaniami.
-  Myślę, że młodzi piłkarze z Lubina mają świadomość, że są w świetnym miejscu dla rozwoju ich talentu i na pewno trenerzy wycisną z nich maksa. Muszą sami chcieć pracować i wierzyć, że mogą wiele osiągnąć, stworzono im tutaj do tego optymalne warunki. Przywołam przykład  Krzyśka Piątka i mój, kiedy trafiliśmy tutaj z Dzierżoniowa poziom był bardzo wysoki, ciężko pracowaliśmy, wiedzieliśmy, że mamy stworzone bardzo dobre warunki do rozwoju, ale wszystko musi być poparte ciężką pracą, regeneracją, odpowiednim odżywianiem. Pamiętam, że byliśmy bardzo zdeterminowani, aby osiągnąć sukces. Wierzę, że wielu moich młodszych kolegów, odpowiednio wykorzysta możliwości, które są w Lubinie.

 Gdzie się widzi Jarosław Jach za rok, dwa lata, swojej kariery?
- Widzę się w klubie w którym będę regularnie występował, wierzę, że poprawię swój boiskowy mental, stając się prawdziwym liderem obrony.

Na co stać reprezentację Polski w Rosji?
 Grupa jest ciężka. Myślę, że zbyt wiele osób w naszym kraju, patrząc na państwa, które znalazły się w naszej grupie, pochopnie, ocenia losowanie jako łatwe. Analizując składy naszych grupowych rywali, widzimy, że są one naprawdę mocne, sporo piłkarzy grających w topowych ligach świata. Stać nas z pewnością na wyjście z grupy, przecież sami mamy wielu świetnych zawodników, czekają nas jednak ciężkie mecze. Co będzie dalej, zobaczymy. Wierzę, że zapiszemy fajny rozdział w historii polskiej piłki.

Dziękuję za rozmowę i życzymy wygranej w środowym meczu z Lechem Poznań