Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

O siatkarzach Spartakusa będzie jeszcze głośno

Młodzi siatkarze Spartakusa Jawor w dolnośląskiej lidze kadetów przegrali na swoim parkiecie z Gwardią Wrocław 1:3. W tym sezonie trwa przebudowa zespołu a nadzieje na granie w finałach Mistrzostw Polski trzeba będzie odłożyć na kolejny sezon. Z Marta Chmielus z trenerką kadetów Spartakusa Jawor rozmawia Ewa Jakubowska.

O siatkarzach Spartakusa będzie jeszcze głośno

Jak ocenia pani ten sezon w lidze kadetów, gdzie Spartakus zajmuje na finiszu 6 miejsce w tabeli?
- Uważam, że zrobiliśmy duże postępy. Ja się cieszę z tego szóstego miejsca, ponieważ trenujemy dopiero rok. W porównaniu z innymi drużynami, które grają po pięć, siedem lat to po rocznej grze znaleźć się w połowie tabeli na tym szóstym miejscu, to duży sukces. Sądzę, że za jakieś dwa, trzy lata będziemy mogli dołączyć do czołówki. Po prostu bardzo krótko trenujemy w tym składzie.

Czy ten sezon uważa pani za stracony?
- Nie, tak nie oceniam tego okresu rozgrywek. W zeszłym sezonie bardzo mało graliśmy, w zasadzie to jest nasz drugi sezon gry, i co trzeba też podkreślić - niektórzy w drużynie rozpoczęli grę dopiero w tym roku. Myślę, że to doświadczenie, które teraz zdobywają zawodnicy, zaprocentuje właśnie w przyszłym roku.

Posiłkujecie się zawodnikami z Legnicy. Czy to jest jakiś sygnał, że spada zainteresowanie siatkówką, zwłaszcza w Jaworze, gdzie ma ona przecież świetne tradycje?
- Problem nie dotyczy tylko nas, ale ogólnie całej siatkówki na Dolnym Śląsku. Jest teraz niż demograficzny, bardzo mało jest dzieciaków w interesujących nas rocznikach. Legnica nie stworzyła drużyny w tym roku, ponieważ nie udało się zebrać odpowiedniej ilości zawodników. Oni nie mają kadetów, tak jak my juniorów. Z tego powodu ta młodzież, która u nich się zgłosiła, żeby nie miała roku przerwy w grze, zgłosiła się do nas. Z kolei jeden z naszych juniorów gra w Legnicy. Na tej wymianie próbujemy się wspierać i zebrać te roczniki w drużynę. Takim samym problemem borykają się w Strzegomiu i w mniejszych miastach, gdzie mniej jest ludności.

Nie boi się pani, że z tej przyczyny jaworscy kadeci mogą zniknąć w ogóle z ligi?
- Nie mam takich obaw w ogóle. Myślę, że w następnym sezonie i kolejnym damy sobie radę z tym problemem. Po pierwsze mamy w drużynie młodzików bardzo dużo młodych chłopców. Ponadto prowadzę też teraz zajęcia w Gimnazjum nr 1 z siatkówki, gdzie zaczynałam od małej garstki chętnych. Chyba wtedy zaczęłam pracować z ośmioma chłopakami, a obecnie ta grupa rozrosła się do dwudziestu gimnazjalistów. Jak widać jest więc co raz większe zainteresowanie tym sportem wśród młodych roczników, więc uważam, że damy radę sobie z tym problemem.

Wiadomo już, że Spartakus nie będzie w czołówce i z tego powodu nie powalczy o Mistrzostwo. Według pani która drużyna zdobędzie ten tytuł?
- Uważam, że Świdnica. Naprawdę to bardzo fajny i poukładany zespół, który trenuje w obecnym składzie od czwartej klasy podstawówki. Dlatego ci chłopcy stworzyli zgraną drużynę, znają się dobrze, a to duży atut. Grają według mnie już dorosłą siatkówkę, taką mądrą i przemyślaną. I to oni mają bardzo duże szanse żeby zaistnieć na arenie ogólnopolskiej.

Jest pani trenerką siatkarskiej drużyny chłopców. Czy trenowała pani również dziewczyny, bo w Jaworze, również kobieca siatka odnosi sukcesy?
- Sama byłam siatkarką, więc wiem jak to jest w żeńskiej drużynie. Myślę, że z chłopcami jest łatwiej pracować. Nie występują tu jakieś nieporozumienia. Nie ma dąsów, sytuacje sporne wyjaśniane są od razu na miejscu, co szybko oczyszcza atmosferę w drużynie. Dziewczyny niestety często się obrażają. A chłopcy załatwiają sprawy od ręki i problemy u nich nie przeradzają się w wielkie konflikty, które mogą odbijać się na grze i współpracy między nimi na parkiecie. Dlatego łatwiej jest z nimi pracować.

A jak jest z frekwencją na treningach w Spartakusie, bo często trenerzy narzekają na zawodników i jako przyczynę słabości zespołu podają opuszczanie przez nich zajęć?
- U mnie nie istnieje ten problem. Uczę chłopców systematyczności i podkreślam, że powtarzalność ćwiczeń na treningach ma sens. Staram się im wpoić, że trening jest świętością. I oni to wiedzą, że ciężka praca procentuje, a systematyczność i konsekwencja prowadzą do sukcesu.

Czy w swojej drużynie widzi pani już przyszłą siatkarską gwiazdę?
- Tak, widzę w swojej drużynie kilku chłopców zapowiadających się na zawodników, którzy mogą się wybić dalej. Nawet trzech chłopców od nas zagrało w Turnieju Nadziei Olimpijskich w reprezentacji naszego województwa. Mam na myśli Emila Smętek, Kubę Weremkowicza czy Wiktora Jaworskiego. Myślę, że jeśli będą dalej tak trenować z pasją to mają szansę zaistnieć poza naszym okręgiem.

Dziękuję za wywiad i życzę sukcesów.