Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

KGHM wróci do starego Zaglębia Miedziowego?

Na stronie internetowej Związku Zawodowego Pracowników Polskiej Miedzi (ZZPPM) w dniu 20 sierpnia ukazała się informacja o spotkaniu z prezesem KGHM. Jednym z poruszonych tematów było wznowienie eksploatacji złóż rud miedzi w rejonie Bolesławca. Nawiązując do planów dalszych zagranicznych inwestycji KGHM związkowcy zwracają uwagę, na pierwszeństwo, jakie należy się złożom zalegającym zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od centrali spółki w Starym Zagłębiu Miedziowym. Związkowcy uważają, że „Wybudowane na tym terenie, a nie na innych kontynentach, nowego zakładu górniczego powinno być potraktowane jako priorytetowa inwestycja KGHM. Tymczasem odnosimy wrażenie, że zarząd Polskiej Miedzi, pomimo wydatkowania już ponad 100 mln zł na rozpoznanie złoża i budowę kopalni pod Bolesławcem, odstąpił od tych planów”.

Warto zacytować dalszą jeszcze część tej petycji skierowanej do prezesa KGHM, przede wszystkim dlatego, że przetoczona argumentacja jest powszechnie znana, akceptowana i ekonomicznie korzystna dla polskiej gospodarki. Oto wspomniane uzasadnienie: „Zwracamy uwagę, iż budowa kopalni pod Bolesławcem spowoduje stworzenie nowych miejsc pracy i pobudzenie ekonomiczne całego regionu. To także ogromna szansa na utrzymanie, a nawet rozbudowę potencjału produkcyjnego Huty Miedzi Legnica….Nie możemy oprzeć się wrażeniu, iż zarząd KGHM zapatrzony w swoje oceaniczne inwestycje, które kosztowały nas już kilkanaście miliardów złotych, nie zrobił nic, co stworzyłoby warunki na szybkie uruchomienie naszego polskiego zakładu górniczego pod Bolesławcem.”

Ta dyplomatycznie sformułowana propozycja pod adresem prezesa KGHM, subtelnie przypominająca o pierwszeństwie krajowych inwestycji po dwóch tygodniach nie doczekała się na odpowiedzi. Nic w tym dziwnego, gdyż jedna z powszechnie stosowanych w dyplomacji zasad jest unikanie jej udzielania, w sytuacji, kiedy mogłaby ona skompromitować najważniejszą osobę w KGHM. Pozostawiając związkowcom dalsze prowadzenie tej debaty warto przypomnieć, że jeszcze kilka lat temu, przez nikogo nie przymuszane władze KGHM, głosiły o swoich sukcesach w przygotowaniach do budowy tej kopalni. Złote zagłębie Trzy lata temu górnicze i wszelkie inne media krajowe podały sensacyjną wiadomość, że „Na Dolnym Śląsku odkryto złoża złota” (Onet. 17.08.2012).”W Warcie Bolesławieckiej, gdzie niegdyś działała kopalnia Konrad, polska spółka miedziowa odnalazła niezwykle bogate złoża miedzi, a oprócz nich - warstwę złotonośną”. Nie było w tym nic z przesady. Portal powołuje się na kompetentnych pracowników KGHM, którzy prowadzili badania geologiczne w Niecce Grodzieckiej w rejonie dawnej kopalni Konrad. Oprócz złota i srebra potwierdzono występujące w tamtejszych rudach zasoby około 1,5 miliona ton miedzi. Inni pod tym względem byli jeszcze bardziej konkretni. „Biznes Dolnośląski – Lower Silesia Business” (8.08.2012) cytował informację otrzymaną z Departamentu Komunikacji KGHM: „Kilka miesięcy temu KGHM informował o bardzo pozytywnych wynikach z pierwszych odwiertów – zidentyfikowano wówczas wysokie zawartości miedzi oraz srebra (odpowiednio 2% Cu oraz 65 g/t Ag) na głębokościach od 860 do 1070 m, czyli płycej od złóż obecnie eksploatowanych przez kopalnie spółki. Zarówno geolodzy KGHM jak i polscy naukowcy odnosili się do tych danych z entuzjazmem. Prawdziwą niespodzianką są jednak wyniki najnowszych analiz chemicznych prób pobranych z rdzeni wiertniczych. Oprócz znaczącej koncentracji srebra, które zwyczajowo towarzyszy mineralizacji miedziowej, w próbach rdzeni pobranych z otworu W V/1 zidentyfikowano kilkudziesięciocentymetrową warstwę o stosunkowo wysokiej zawartości złota. Zidentyfikowanie miejsca koncentracji złota, pod złożem miedzi, spowodowało konieczność wykonania dodatkowych analiz chemicznych w innych otworach wiertniczych, w celu sprawdzenia czy mineralizacja ma charakter regionalny.

Wykonano już 8 z 9 zaplanowanych otworów, docelowo przewidziano w sumie 15 odwiertów, których głębokość dochodzić będzie nawet do 1.300 m. Wyniki uzyskane ze wszystkich wykonanych wierceń przesądzą o kształcie dalszych prac eksploracyjnych”. Choć o złocie wszyscy pisali w tonie entuzjastycznym, to jednak nigdzie nie podano żadnych cyfr, ani jego zawartości w pobranych próbach. Dokumentacja złoża miała być ukończona po trzech latach, które mijają akurat w tym roku. Jak na razie w ogóle o temacie tym nic się mówi, poza wspomnianą związkową interpelacja do prezesa KGHM. Ten również milczy i sprawia wrażenie, że o całej sprawie nic nie wie.

Trudna sytuacja

Sytuacja jest typowa. Kiedy likwidowano kopalnię Konrad i 2000 ludzi zwolniono związki zawodowe milczały. Przekonano je, że jest to inwestycja trwale deficytowa i tak z korzyścią dla całej załogi trzeba ją zlikwidować. Dopiero wydanie miliardów dolarów na zagraniczne inwestycje spowodowało, że związkowcy obudzili się z błogiego letargu. Polegał on na tym, że zapewniano ich o zatrudnieniu za poza naszymi granicami na obowiązujących tam stawkach, które są dwu – trzy kronie wyższe. Dopiero, jak nic z tego nie wyszło przypomniano sobie, że trzeba zadbać o to, co jest pod ręką. Tak się jednak składa, że to, czego nie zrobiono 15 lat temu, teraz jest praktycznie niemożliwe do wykonania. I nie chodzi tu o możliwości techniczne. Te akurat są dobrze znane, rozpoznane i opanowana jest technika ich eliminowania. Przy całym merytorycznym uzasadnieniu dla budowy kopalni o roboczej nazwie Bolesławiec, KGHM nie może nawet o tym myśleć. Kluczowym problemem są pieniądze. Utrzymująca się od kilku miesięcy cena miedzi na granicy 5 tys. USD za tonę, jest na granicy opłacalności. Sytuacja ta powoduje, z firma musi na wszystkim oszczędzać, aby przetrwać kryzys, którego końca na razie nie widać. Prognozy mówią, że może on trwać jeszcze kilka lat.

Porzucić medialne sukcesy

To czas próby dla firmy, która na dodatek wobec stale taniejących jej akcji może być łatwo przejęta przez obcy kapitał. Nie jest to czas na żadne inwestycje. Te zrealizowano już w Chile i wtedy, kiedy je przygotowywano, należało protestować i stanowczo żądać budowy kopalni Bolesławiec. Wtedy były na to fundusze, teraz ich już nie ma i chyba nie prędko się znajdą. Pożyczki bankowe nie wchodzą w rachubę, bo taniejąca miedź może spowodować, że ich spłacenie będzie niemożliwe. Dziś z powodów finansowych jest to już niemożliwe. Nie oznacza to jednak wcale, że w przyszłości kopalnia taka nie będzie mogła powstać. Po to, aby tak się stało KGHM musi porzucić i raz na zawsze rozstać się z polityką sukcesów za wszelką cenę. Dziesiątki medialnych związanych z tym inicjatyw zakończyło się milczeniem. Miało to być zgazowanie węgla brunatnego, eksploatacja gazu łupkowego, budowa elektrowni atomowej i inne tego rodzaju przedsięwzięcia, którymi zachwycano się do nieprzytomności w całym kraju. Jednym z nich stała się chilijska kopalnia Sierra Gorda i kopalnie miedzi kupione w USA i Kanadzie. Po spadku cen miedzi stały się one deficytowe. Ich odsprzedanie nie wchodzi w rachubę, gdyż przynoszących straty kopalń nikt nie kupi. Są to realia dobrze znane, dlatego prezes KGHM nie odpowiada na postulaty związkowców.

Nie tracić czasu

Strategia KGHM głosząca, że ma być to czołowa firma świata w produkcji miedzi winna być przebudowana i dostosowana do aktualnych możliwości rynku. Na którym krajowe inwestycje będą miały rzeczywiste, a nie tylko medialne pierwszeństwo. Otwarcie głosi się, że są one najważniejsze, a tymczasem wywozi się kapitały firmy zagranicę. Nikt nikogo z tego nie rozlicza, bo państwowy właściciel KGHM jest inicjatorem tych wszystkich finansowych „szaleństw”. Tymczasem w sprawie krajowych złóż w okolicy Bolesławca potrzebna jest zapowiadana od dawna nowa ich dokumentacja geologiczna. Ponieważ najbardziej kapitałochłonne prace terenowe zostały już zakończone, nic nie stoi na przeszkodzie, aby ją wreszcie zakończyć. To są koszta liczone w setkach tysięcy, a nie w milionach złotych i na to KGHM powinno być stać mimo finansowego kryzysu. To samo dotyczy projektu zagospodarowania złoża i wszelkich innych dokumentów, które należy przygotować dla rozpoczęcia bolesławieckiej inicjatywy. Chodzi o to, aby nawet w trudnej sytuacji nie tracić czasu i być przygotowanym na moment, kiedy będzie ona możliwa.

Zacząć od dziś

Przygotowania na skromną skalę można zacząć już dziś. Przynajmniej takie, których koszta są symboliczne. Należy do nich zainteresowanie budową kopalni miejscowych władz samorządowych. Te zaś wspólnie z KGHM, środowiskami naukowymi mogą organizować sympozja, spotkania, odczyty i narady, których wyniki będą publikowane i pomocne przy podejmowaniu konkretnych decyzji, kiedy przyjdzie na to stosowna chwila.