Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Śmierdzi od 10 lat i R. Raczyński wie co śmierdzi

LUBIN. Prezydent Lubina, po raz kolejny rozpowszechnia informacje, jakoby źródłem smrodu w Lubinie było nielegalne składowisko śmieci w Kłopotowie. Mimo wielokrotnych informacji ze strony Wójta Gminy Lubin iż to składowisko nie śmierdzi. 

Śmierdzi od 10 lat i R. Raczyński wie co śmierdzi

 Tym razem Robert Raczyński zareagował na sarkastyczne stwierdzenie wójta gminy Lubin, który kilka miesięcy temu zaproponował, że odda Raczyńskiemu ten kawałek gminy na którym jest składowisko by prezydent mógł za pieniądze miasta sam je zlikwidować. Było to po tym, jak Prezydent Lubina zaproponował Gminie Lubin... pożyczkę na likwidację składowiska.

Teraz Raczyński, zupełnie na poważnie, przywołując odpowiednie przepisy i określając procedury, zaproponował, że przejmie... dwa sołectwa - Kłopotów i MIroszowice by móc zlikwidować składowisko. Cały czas w "trosce" o mieszkańców.  Prezydent konsekwentnie nie przyjmuje do wiadomości, że źródłem smrodu jest... spółka. która powstała w 2010 roku i w której miasto Lubin miało swoje udziały. 

Sprawa "lubińskiego smrodu" ciągnie się już dziesięć lat. Jak to było? Oto dwa artykuły, które ukazały się na naszym portalu dziewięć lat temu.

---------

Coś śmierdzi

Odór, nieprzyjemny zapach, fetor – te określenia są zbyt delikatne by oddać to co dzieje się w Lubinie.  To po prostu straszny smród.  I to w dwóch znaczeniach: dosłownym i przenośnym.

Dosłownie śmierdzi coraz częściej. Nie ma lubinianina, który by nie poczuł tego obezwładniającego smrodu kiszonki. Dociera do miasta przeważnie wieczorami. Najczęściej wyczuwa się go na osiedlach Przylesie i Zalesie ale mieszkańcy innych części miasta też są na niego narażeni. I nikt nie ma wątpliwości: smród ciągnie się od strony wysypiska śmieci.

Zaczęło się jesienią

Problem pojawił się w drugiej połowie zeszłego roku. Początkowo mieszkańcy nie reagowali gdyż pojawiał się rzadko. Jego pochodzenie początkowo przypisywano wyziewom z kanalizacji i płynącemu przez miasto potokowi Baczyna. Jednak z czasem, kiedy śmierdziało coraz częściej i coraz intensywniej lubinianie zrozumieli, że jedynym źródłem muszą być śmieci. Szybko wykluczono lubińskie składowisko firmy Mundo, gdyż mimo olbrzymiej ilości przywożonych tam od dłuższego czasu z Wrocławia odpadów nigdy nie stwierdzono powstawania tam takiego fetoru. Uwagę zwróciła natomiast, mająca siedzibę obok składowiska firma Ekoparner Lubin.

Skąd śmierdzi?

Jej prezesem jest Ryszard Zubko (szefujący także firmie Mundo zawiadującej lubińskim składowiskiem). Kiedy zaczęto go pytać o źródło smrodu najpierw udawał, że nie wie o co chodzi, a później próbował rozmydlić odpowiedzialność mówiąc, że nie wiadomo co śmierdzi gdyż oprócz Ekopartnera obok znajduje się składowisko odpadów, oczyszczalnia ścieków, a także… uprawy rolnicze.  Próbowano wmówić mieszkańcom miasta, że śmierdzi tylko gdy wieją wiatry ze wschodu (w Lubinie takich dni w roku jest zaledwie kilka), albo że wtedy gdy jest wilgotno. Ani razu nie padło stwierdzenie, że powodem smrodu jest  działalność firmy Ekopartner. Tymczasem nie od dzisiaj wiadomo, że wieczorami zmieniają się prądy termiczne i nad miastem powstaje słup rozgrzanego powietrza powodując napływ chłodniejszego powietrza z okolic. Stąd właśnie napływ powietrza „ze wschodu” powoduje docieranie smrodu do miasta.

Początek kompostowania

 Ekopartner Lubin Sp. z o.o. powstała w 2010 roku. Jej udziałowcami zostało lubińskie zawiadujące składowiskiem odpadów Mundo (25% udziałów) i wrocławska firma Econ Trade.  Nowa firma zamierzała zając się segregacja i przetwarzaniem odpadów. Wydzierżawiła ponad 2,5 ha gruntu w pobliżu składowiska śmieci i tam rozwinęła swoją działalność. Kiedy rozpoczęto kompostowanie odpadów trudno ustalić. Pierwsze sygnały o smrodzie zaczęły dochodzić jesienią ubiegłego roku. 14 listopada ub.r. na jednym z portali lubińskich ukazał się komentarz mówiący o smrodzie. I tutaj dochodzimy do przenośnego znaczenia słowa „smród”. Otóż ten mało znaczący jakby się wydawało fakt komentarza internauty, świadczy o tym, że firma Ekopartner rozpoczęła swoją działalność na długo przed otrzymaniem wszystkich zezwalających na to dokumentów.  Nie miała wtedy tzw. decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach realizacji przedsięwzięcia. Wniosek o wydanie takiej decyzji złożyła bowiem… tydzień później. Jego rozpatrywanie trwało miesiąc i właściwą decyzję firma otrzymała dopiero 22 grudnia. W tym czasie w Lubinie śmierdziało już na dobre.

Piękne założenia

Prezydent Lubina, wydając decyzję stwierdził, że nie ma potrzeby przeprowadzenia oceny oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko. Według niego inwestycja nie będzie miała szkodliwego wpływu na mieszkańców i otoczenie. Takie przekonanie nie dziwi – wynika z przedstawionych warunków inwestycji. Inwestor przekonywał bowiem, że „na etapie eksploatacji przedsięwzięcia nie przewiduje się występowania ponadnormatywnych uciążliwości w zakresie emisji zanieczyszczeń do powietrza oraz hałasu; w przypadku ewentualnych problemów z odorami inwestor proponuje wprowadzenie środków dezodoryzujących”. Inwestor zobowiązał się do dużo większych zabezpieczeń. Charakterystyka przedsięwzięcia mówi o tym, że przerób odpadów będzie odbywał się w zamkniętych, żelbetowych tunelach z dachem o konstrukcji stalowej osłoniętym specjalną membraną. To co miało się dziać w tunelach jest opisane językiem fachowym: zaplanowano prowadzenie stabilizacji tlenowej frakcji biodegradowalnych z automatycznie sterowanym napowietrzaniem i temperaturą. Ujęte powietrze poprocesowe zostanie przepuszczone przez naturalny biofiltr w celu redukcji odorów. Jedno jest proste: miało nie śmierdzieć.  Jak się okazuje, Ekopartner już wtedy prowadzący kompostowanie odpadów niezgodnie z tymi założeniami, do dnia dzisiejszego nie zrealizował obiecywanych inwestycji. To co nazywa się szumnie instalacja do kompostowania to po prostu betonowy plac z betonowymi ścianami, jakiś transporter taśmowy, kilka zraszaczy i… już. Żadnych tuneli, dachu, membran, biofiltrów itp. Przywożone odpady są składowane na placu, przesiewane i po pewnym czasie wywożone na inne składowisko. Smród unoszący się wokół dosłownie powala. 

Śmierdziel namierzony

Zdesperowani mieszkańcy miasta poprosili o interwencję Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Ten przeprowadził kontrolę i stwierdził, że źródłem smrodu w Lubinie jest bez wątpienia kompostownia. W dodatku inspektorzy wykryli nieprawidłowości m. in. w dokumentacji. – Nieprawidłowości jest tak wiele, że w rezultacie mogą skutkować zamknięciem  całej inwestycji – stwierdził Aleksander Filak , kierownik Działu Inspekcji w Delegaturze Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Legnicy. – Zakończyliśmy kontrolę i czekamy teraz na ustosunkowanie się firmy do protokołu pokontrolnego.

Władze Lubina zapowiedziały w najbliższym czasie konferencję w trakcie której wyjaśnią problem smrodu. Do tematu powrócimy zatem niebawem.

Dariusz Szymacha

Ekopartner pryzmy

 

Niedługo po publikacji artykułu firma Ekoparner zaprosiła dziennikarzy i zaprezentowała nową technologię, która miała zapobiegać smrodowi.

-----

Przestanie śmierdzieć?

Firma Ekopartner z Lubina wdrożyła nową technologię kompostowania odpadów. Ma to  zlikwidować nieprzyjemne zapachy  mają zniknąć.

- Poprzedni system był systemem otwartym: odpady były układane w pryzmę a specjalna maszyna przewracała je napowietrzając – wyjaśnia Wojciech Woźniakowski, doradca zarządu EkoPartner. - Było to robione na otwartym powietrzu, a więc wszelkie odory wydostawały się do atmosfery. W tej chwili odpady umieszczane są w rękawie, ze specjalnej, grubej odpornej na temperaturę i rozerwanie folii. Rękawy mają 2,6 metra średnicy (docelowo będą miały 3 metry) i od 40 do 70 metrów długości. Powietrze do środka jest wtłaczane za pomocą wentylatorów. Rozprowadzane jest systemem perforowanych rur tak, że dociera do każdego miejsca w pryzmie. Ponieważ jest tam dużo odpadów organicznych rozpoczyna się tam proces biochemiczny, mikrobiologiczny. Jest to proces egzotermiczny – w jego trakcie wydzielana jest duża ilość ciepła. Wewnątrz panuje temperatura ok. 70 stopni. Ta temperatura sprzyja rozkładowi substancji organicznych. Powietrze, które przejdzie przez pryzmę odprowadzane jest rurami do kontenera, w którym zamontowano tzw. biofiltr. Jest to urządzenie napełnione korą iglastą, zrąbkami i innymi surowcami organicznymi. Zaszczepiono tam także specjalna florę bakteryjną która pochłania i rozkłada wszelkie związki powodujące powstawanie przykrych odorów. Dopiero po przefiltrowaniu powietrze jest wypuszczane na zewnątrz.

Odpady będą przechowywane w rękawach od 3 do 5 tygodni. Zamontowany zostanie specjalny system monitorujący parametry panujące wewnątrz rękawów co pozwoli ocenić na jakim etapie jest proces przeróbki.

W tej chwili na terenie zakładu jest 8 rękawów. Docelowo ma ich być 40-50. Ta ilość wystarczy by cyklicznie je wymieniać – zanim zajdzie konieczność ułożenia kolejnego zostanie zwolnione miejsce gdyż zakończy się proces w ułożonym kilka tygodnie temu.

Obecnie obok rękawów leżą jeszcze pryzmy starych odpadów. Jest ich coraz mniej i dlatego w Lubinie nie powinny już być odczuwalne skutki gromadzenia ich na odkrytej powierzchni. Do końca grudnia znikną one zupełnie.

-  Jestem zadowolony z tego, że udało się doprowadzić do tego, żeby uruchomić tę instalację -  powiedział Filip Olenderek Prezes Ekopartner. - Myślę, że najpóźniej wiosną przykre zapachy dochodzące z naszego terenu do mieszkańców Lubina zostaną wyeliminowanie.

 

Ekopartner. 26.11.2011 Fot. Dariusz Szymacha

 

Proszę zwrócić uwagę na to, że nikt w tym czasie nawet nie wspominał o składowisku w Kłopotowie. Ono po prostu nie ma i nigdy nie miało żadnego związku ze smrodem w mieście. Warto pamiętać o tym zwłaszcza teraz, kiedy zarządzający Lubinem próbuje zrzucać odpowiedzialność na sąsiada.