Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Problem Bezpartyjnych Samorządowców. Mogą wypaść z gry - ANALIZA

LUBIN. Bezpartyjni Samorządowcy mają duży problem. Chociaż ugrupowanie wystawiło listy we wszystkich okręgach wyborczych do parlamentu, to nie osiągnęło celu jakim było zdobycie poparcia 3% wyborców. Dzięki temu uzyskali by też subwencję budżetową dla partii. Bezpartyjni Samorządowcy w wyborach zdobyli zaledwie 1,86% głosów w kraju. Jest jednak znacznie więcej złych informacji dla ugrupowania, którego liderem jest prezydent Lubina Robert Raczyński a przewodniczącym członek zarządu województwa dolnośląskiego Tymoteusz Myrda. Jeśli chcą się liczyć w walce o władzę w sejmiku dolnośląskim, to muszą znaleźć sposób na dotarcie do nowych wyborców.

Problem Bezpartyjnych Samorządowców. Mogą wypaść z gry - ANALIZA

Bezpartyjni Samorządowcy ogłaszając, że startują w wyborach parlamentarnych byli pewni swego. Działacze powiązani z partią (w gronie bezpartyjnych jest to partia tylko ze względów technicznych) mówili nawet o przekroczeniu progu wyborczego i wyniku oscylującego w granicach 5-6%. Trzeba przyznać, że udało im się zgłosić listy we wszystkich okręgach wyborczych i przebili się do świadomości wyborców w Polsce (występ Krzysztofa Maja w debacie TVP, czy wywiad Roberta Raczyńskiego w Radiu Zet). To jednak były jedyne plusy startu w wyborach do Sejmu i Senatu. Na pewno nie niekorzyść Bezpartyjnych zadziałała frekwencja wyborcza, bo im wyższa, tym słabszy wynik miały mniejsze ugrupowania. W zasadzie nikt nie spodziewał się 74% frekwencji.

Ryzyko na jakie rzucili się Bezpartyjni raczej sukcesem trudno nazwać. Trzeba zwrócić uwagę na kilka faktów. Po pierwsze, fatalnie odebrana została rezygnacja ze startu, w ostatniej chwili, prezydenta Lubina Roberta Raczyńskiego. Mimo że znajdował się na listach to członkowie komisji wyborczej musieli informować wyborców, że głosy oddane na tego kandydata nie będą mu zaliczane. PR-owo nie jest to dobry ruch, nawet jeśli powody były obiektywne.

Po drugie, wybory parlamentarne miały być preludium do wyborów samorządowych i pokazaniem, że trzeba się liczyć z Bezpartyjnymi Samorządowcami. Wynik 1,86% okazał się marny i choć w oficjalnych przekazach wskazuje się raczej na zyskanie nowych wyborców w porównaniu do 2019 roku, to jednak marne pocieszenie, tym bardziej że wówczas Bezpartyjni mieli listy tylko w 19 z 41 okręgów. Taka prekampania przed batalią o samorząd nie przyniosła pozytywnego efektu.

Po trzecie, wybory parlamentarne pokazały, że scena polityczna w Polsce mocno się zmieniła w porównaniu od największego sukcesu Bezpartyjnych w 2018 roku, dzięki któremu komitet zdobył w województwie dolnośląskim 6 mandatów i współrządzi w sejmiku (marszałkiem jest Cezary Przybylski). Poza Prawem i Sprawiedliwością i Koalicją Obywatelską w walce o głosy mocno liczyć zaczęła się Trzecia Droga, która również planuje startować do sejmików pod tym właśnie szyldem. PSL i Polska 2050 widzą w tym sens, a ostatni sondaż, już po wyborach parlamentarnych, wskazywał na jeszcze lepszy wynik niż ten w wyborach do parlamentu. Taki scenariusz jest niekorzystny dla Bezpartyjnych, którym urósł główny konkurent w walce o głosy poza dwiema największymi partiami - PiS i PO. PSL w ostatnich wyborach samorządowych miał marny wynik na Dolnym Śląsku, bo nieco ponad 5%, a teraz wspólnie z Polską 2050 ma duże szanse na podwojenie rezultatu, zwłaszcza, że Trzecia Droga jest na fali wznoszącej. W dodatku, plany wystawienia swoich kandydatów ma także Konfederacja, która w roku 2018 jeszcze nie istniała.

Po czwarte, i najważniejsze, Bezpartyjni Samorządowcy uzyskali słabszy wynik niż 4 lat temu (uwzględniając frekwencję) na swoim macierzystym terenie czyli w województwie dolnośląskim. BS stracili w okręgu wałrzbyskim i wrocławskim, a zyskali w legnickim. Tu jednak też nie jest dobrze, bo mimo wyższej frekwencji, to w największym mieście okręgu - Legnicy, uzyskali znacznie gorszy wynik (w roku 2023 - 2,75%, a w roku 2019 - 3,29%). Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w liczbach bezwzględnych. W Legnicy na Bezpartyjnych Samorządowców zagłosowało teraz 1370 osób, a cztery lata temu 1429. To wynik alarmujący. Pozytywną informacją dla Bezpartyjnych Samorządowców jest za to umocnienie w centrali partii - Lubinie. Tutaj zdobyli poparcie 7,24% wyborców (2759 głosy), a w roku 2019 było to 6,34% (2213 głosów).

wybory 2019
okręg legnicki - 13.495 głosów (3,12%)
okręg wałbrzyski 6.631 głosów (2,34%)
okręg wrocławski 21.024 głosów (3,21%)

Razem 41.150 głosów przy frekwencji 60,92%

wybory 2023
okręg legnicki 16.748 głosów (3,34%)
okręg wałbrzyski 5.808 głosów (1,80%)
okręg wrocławski 22.412 głosów (2,89%)

Razem 44.968 głosów przy frekwencji 73,97%

Frekwencja w roku 2023 była na Dolnym Śląska wyższa o 21,42% niż w roku 2019. To by oznaczało, że aby zachować stan posiadania z poprzednich wyborów na Bezpartyjnych Samorządowców powinno zagłosować 49.964 osoby, a zagłosowały 44.968. Oznacza to realnie spadek poparcia. Na Dolnym Śląsku uzyskali teraz 2,81%, a w roku 2019 było to 3,00%.

Frekwencja w wyborach samorządowych jest zawsze niższa niż w wyborach parlamentarnych i choć przy wyborach do Sejmu niższa frekwencja byłaby korzystna dla BS, to wcale tak nie musi być w wyborach samorządowych. Tu są trochę inne reguły gry i ogólnopolskie partie nie są tak mocne. Warto zwrócić uwagę na wyniki exit pool IPSOS. Wynikało z nich, że na Bezpartyjnych zagłosowało 3,5% młodych wyborców, a akurat ta grupa wiekowa 18-29 lat w wyborach samorządowych bierze udział rzadziej. Polaryzacja pomiędzy PiS i PO wzrasta wraz z wiekiem a w starszych grupach wyborców Bezpartyjni uzyskują coraz niższe wyniki. Wśród najstarszych (powyżej 60 roku życia) w wyborach do parlamentu było to zaledwie 0,8% (przy wyniku exit pool 2,4% w skali kraju, oficjalnie jednak tylko 1,86%).

Po piąte, Bezpartyjnym Samorządowców nie pomaga łatka "przystawek Prawa i Sprawiedliwości". Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk przed wyborami nazwał Bezpartyjnych Samorządowców "przystawką PiS" i "pomocnikami Kaczyńskiego". Bezpartyjni Samorządowcy, za te słowa, pozwali Tuska do sądu w trybie wyborczym. Sąd Okręgowy w Legnicy pozew udrzucił, a Sąd Apelacyjny we Wrocławiu werdykt podtrzymał. Bezpartyjni Samorządowcy od 2018 roku współrządzą z Prawem i Sprawiedliwością w Sejmiku Dolnośląskim, co przy spadającym poparciu dla PiS, nie umacnia też Bezpartyjnych Samorządowców. Działacze Bezpartyjnych nie ukrywali jednak, że są w stanie rozmawiać z każdym i mogą rządzić wspólnie również z Platformą Obywatelską. Ostatnio zresztą w TVP powiedział o tym Jerzy Michalak z Bezpartyjnych Samorządowców. Chcą współpracy z koalicjantem, który rządzi w kraju. PO stawia jednak warunki a jednym z nich jest zdystansowanie się od lidera ruchu - Roberta Raczyńskiego.

Biorąc pod uwagę dużą polaryzację w kraju, to ugrupowania obrotowe, które nie wchodzą w układ PiS i antyPiS nie są w cenie. To widać zresztą dziś w sejmie, gdzie partie opozycjne nie myślą o koalicji z PiS-em, a gdyby to zrobiły to wyborcy nie wybaczyliby im zdrady. Nie pomagają nawet tłumaczenia, że samorząd to nie parlament i układy sił czy porozumienia są często oderwane od wojny "na górze".

Na Dolnym Śląsku Bezpartyjni Samorządowcy są znani i rozpoznawalni. Wynik w wyborach do sejmiku będzie na pewno lepszy niż w wyborach do parlamentu, bo to jednak główne pole bitwy dla BS, jednak trudno będzie o powtórzenie wyniku sprzed 5 lat. Wtedy było to 14,98%. Prawdopodobny jest spadek poparcia, a przy mniejszej liczbie radnych w sejmiku można spodziewać się, że Bezpartyjni Samorządowcy nie będą współrządzić województwem dolnośląskim w przyszłej kadencji. Czy taka refleksja jest w gronie Bezpartyjnych?