Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

R.Sadowski: Zagłębie walczy o wysokie cele!

LUBIN. Kiedy rozmawiałem z prezesem Sadowskim w połowie stycznia, nazwisko Jarosława Jacha pojawiało się w kontekście transferu do klubów z kilku mocnych europejskich lig – ze wschodu, zachodu i południa Europy, za Martina Polacka złożono ofertę z grającego w Championship Rotherham United. Jednak to nie aktywność w czasie okna transferowego była dla włodarza miedziowego klubu nadrzędnym celem. - Cieszy zainteresowanie naszymi piłkarzami, ale Zagłębie ma swoje cele – to jest priorytet - mówił oceniając wówczas transfer Jacha na 2%, całkowicie wykluczając zaś sprzedaż słowackiego goalkeepera w zimowym oknie transferowym.

R.Sadowski: Zagłębie walczy o wysokie cele!

Teraz, w dniu startu rundy wiosennej, w Lubinie jest wielka mobilizacja, dużo optymizmu i spokoju, niezbędnego do konsekwentnej pracy. O nastrojach, filozofii rozwoju klubu, oczekiwaniach w rozmowie z e-legnickie.pl mówi- Prezes KGHM Zagłębie Lubin – Robert Sadowski.

Oświadczenie podsumowujące pańskie spotkanie Prezesem KGHM Radosławem Domagalskim- Łabędzkim i Przewodniczącym Rady Nadzorczej Jakubem Bednarkiem, które 4-go stycznia pojawiło się na stronie klubu, odebrałem trochę jak oddech głębokiej ulgi Prezesa Sadowskiego i jego ekipy. Po dosyć istotnych zmianach na szczytach władzy ruszyła lawina zmian na wielu stanowiskach. Stracił stanowisko minister Jackiewicz, jego resort zlikwidowano, odwołano Prezesa Krzysztofa Skórę, mecenas Mateusz Dróżdż przestał pełnić funkcję Przewodniczącego Rady Nadzorczej. Lawina ''wyhamowała'' tuż przed panem. Kolejny argument, żeby odetchnąć z ulgą to zainteresowanie władz Polskiej Miedzi klubem i duża wiara w jego sukces.

- Miałem świadomość dokonujących się zmian, ale to wszystko obywało się trochę poza mną. Nie jestem ani biernym, ani czynnym politykiem, nie poświęcałem czasu na myślenie o tym. Nie miałem na to wpływu, więc zajmowałem się tylko swoją pracą, realizowaniem swoich bieżących obowiązków. Cała ta sytuacja, ta lawina, jak ją pan określił, miała miejsce w przerwie między rundami w lidze, dla piłkarskiego klubu to bardzo newralgiczny okres, ale z drugiej strony chyba najlepszy czas na jakiekolwiek roszady osobowe. Zaangażowania Mateusza Dróżdża w pracę klubu i jego poświęcenia nikt nie kwestionuje, mnie osobiście cieszy, że pozostaje on w Radzie Nadzorczej. Ważnym sygnałem jednak było kto mecenasa Dróżdża na stanowisku Prezesa RN zastąpił, mówimy przecież o osobie z najwyższych struktur organizacyjnych KGHM. Takie sytuacje miały już miejsce wcześniej, że ważne osoby ze struktur KGHM obejmowały stanowisko Przewodniczącego RN. Tak, jak, wspomniałem na początku, mogłem tylko zachować spokój i pracować dalej. Samo spotkanie, które odbyłem z Prezesem Domagalskim- Łabędzkim i dyrektorem Bednarkiem było z pewnością bardzo konstruktywne.

Ostatni rok był wieloaspektowo udany. Świetny sezon ligowy, gra w Europie, ale chciałem także zwrócić uwagę na stabilne finanse. Miał Pan na spotkaniu z władzami mocne argumenty.

- Plan wykonania budżetu na 2016 rok faktycznie zakładał dużo gorszy wynik finansowy niż ten, który osiągnęliśmy. Budżet klubu opierał się na założeniu wartości przychodu za 8 miejsce w lidze, a więc nie przewidywał przychodów z gry w europejskich pucharach oraz osiągnięcia niemal 4 milionowego przychodu ze sprzedaży zawodników. Po zsumowaniu wszystkiego wyszła bardzo duża różnica na plus. Dzięki temu pozyskaliśmy 6 zawodników, nie na zasadzie wypożyczeń z opcją tylko na 3 lub 4 letnich kontraktach. Staraliśmy się pozyskać tych zawodników na dłuższy okres czasu, aby zabezpieczyć klub na najbliższe lata. Podpisaliśmy też dwa kluczowe aneksy z zawodnikami polskiej reprezentacji młodzieżowej – Jarkami: Jachem i Kubickiem oraz z Łukaszem Janoszką. W najbliższych tygodniach skończymy negocjacje z całą listą zawodników pierwszego zespołu oraz z zawodnikami coraz mocniej pukającymi do szatni pierwszego zespołu.

Wróćmy jeszcze na chwilę do zamkniętego okna transferowego. Jarosław Jach - jego nazwisko przewijało się w kontekście mocnych europejskich klubów. Piłkarz został w Lubinie, bo nie chciał transferu czy oferty nie były dla klubu satysfakcjonujące?

-  Jarek Jach został, bo chce się rozwijać. Na pewno klub nie dążył na siłę do tego transferu. Niedawno przedłużyliśmy z zawodnikiem umowę i nasze oczekiwania, aby został, spełniły się. Cieszy mnie to, że na wiosnę zagra u nas. Liczę, że to będzie dla niego dobry rok. Będzie miał okazję do regularnej gry w klubie, przed nim także wielka, międzynarodowa impreza rozgrywana w Polsce - MME. Na chwilę obecną jest naszym zawodnikiem, co przyniesie przyszłość – zobaczymy. Nie będę zaprzeczał, że doniesienia o zainteresowaniu jego osobą klubów z Niemiec, Francji, Hiszpanii, Włoch czy Rosji to fakty, ale na razie Jarosław Jach to piłkarz Zagłębia Lubin i przez najbliższą rundę się to nie zmieni.

Zawodnicy z Akademii coraz szerszą ławą przebijają się do pierwszej drużyny. Można powiedzieć - nareszcie. Wychowane tutaj talenty reprezentują klub na najwyższym szczeblu seniorskich rozgrywek. Zmieniło się podejście, mówię to o decyzjach Rady Nadzorczej, działaniach podejmowanych przez Prezesów, bo ten trend zaczynał się już u Pańskich poprzedników. Wierzył w potencjał piłkarzy dyrektor sportowy, zaufaniem obdarzył trener.

- Widzimy, że to jest właściwy kierunek. Przyznam się, że nie chciałbym, abyśmy szli w kierunku zatrudniania zawodników, którzy nie są ''inwestycją''. Mogę zapewnić, że dopóki będę Prezesem nasza polityka transferowa będzie zbalansowana i nie będziemy zapominać o wychowankach. Mamy świadomość, że ciężko jest grać samą młodzieżą i jak najbardziej potrzebni są w drużynie dojrzali piłkarze, przy których będą się mogli szybciej rozwijać. Mamy świadomość pracy jaka jest przed nami do wykonania i potrzeby cierpliwości w kontynuowaniu tej pracy, już od najmłodszych grup, tak by ukształtowane przez nas talenty piłkarskie trafiły do wielkiej piłki. Do niedawna Zagłębie nie generowało istotnych przychodów z transferów swoich zawodników, a w zeszłym roku sprzedaliśmy Krzysztofa Piątka i Macieja Dąbrowskiego. Zainteresowanie naszymi zawodnikami buduje markę klubu i jest najlepszą wizytówką tego jak się u nas szkoli i jak pracuje z zawodnikami już doświadczonymi.

Wspomnijmy krótko o innym wychowanku – Piotrze Zielińskim. Założę się, że latem mocno kibicowaliście, aby zmienił rozgrywki, bo budżet mogły zasilić pieniądze z w ramach ''mechanizmu solidarności''?

- Do klubu, w przypadku transferu do FC Liverpool, mogło trafić około 1,2 miliona złotych. Piotr świetnie sobie radził w Empoli, a obecnie potwierdza swoją klasę w Napoli, więc wszystko być może przed nami. Kwota następnego transferu może być znacznie większa. Trzymam za niego kciuki i życzę mu zdrowia, ale nie zakładam w budżecie jakichkolwiek kwot.

Mówi Pan o dużym zainteresowaniu piłkarzami w różnych roczników. Jest to o tyle ważne, że są to wychowankowie waszej Akademii. To o czym jeszcze niedawno marzono, zaczyna się materializować. Akademia zaczyna generować przychody.

- Myślę, że Akademia dopiero zacznie przynosić przychody do budżetu klubu, które na pewno pozwolą zapewnić ciągłość pracy na dobrym poziomie w najbliższych latach i dadzą szansę na rozwój. Przy pozytywnych ruchach transferowych z pewnością będziemy mogli pomyśleć o dalszych inwestycjach, bo nie chcemy poprzestawać na tym co jest. Jestem zwolennikiem długoterminowego planowania, chciałbym, abyśmy się dalej rozwijali i stale mieli wizję poprawiania tego co jest. Jestem przekonany, że w najbliższym czasie transfer zawodnika z przeszłością w Akademii pozwoli nam na wykonanie kolejnych ruchów w podnoszeniu poziomu szkolenia, skautingu czy inwestycji w urządzenia poprawiających szkolenie techniczne.

Teraz z zupełnie innej kategorii – podróże i kariera. Wjeżdżając do Wołowa od strony Ścinawy już z daleka majaczy budynek osławionego ciężkiego więzienia, zbliżamy się do przejazdu kolejowego, po lewej mamy PKS, tuż po przejechaniu torów wita nas okazały mural Śląska Wrocław. Tyle tytułem wprowadzenia do pytania. Proszę opowiedzieć jak z Wołowa, gdzie kibicuje się Śląskowi trafił Pan do pracy w Lubina. I od razu muszę zastrzec, że nie uwierzę, że był Pan kibicem Zagłębia od dziecka.

( Śmiech) Zaskoczę pana, od pewnego czasu nie mieszkam już w samym Wołowie, tylko w jego okolicach i aktualnie coraz rzadziej jeżdżę wspomnianą przez pana drogą. Obecnie w miejscu, wspomnianego muralu, są tablice reklamowe lokalnych firm. Mieszkałem w Wołowie od urodzenia do rozpoczęcia szkoły średniej, którą kończyłem we Wrocławiu, jestem absolwentem Wydziału Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego, ale szczerze mówiąc, nie byłem ani zagorzałym fanem Śląska ani Zagłębia. Byłem raczej kibicem sportu, choć mieszkając we Wrocławiu nigdy nie byłem na meczu piłkarskim. Z Wołowa znacznie bliżej było mi na stadion Zagłębia i pamiętam, że do Lubina jeździliśmy ''rodzinnie'' na mecze. Jeśli chodzi o moją zawodową drogę w Lubinie, to po skończeniu studiów prawniczych, rozpocząłem podyplomowe studia na kierunku Menedżer Sportu na Uniwersytecie Jagiellońskim. Sport był i jest moją pasją i od zawsze bardzo chciałem ze sportem związać się także zawodowo. W 2004 roku, kiedy aplikowałem do Zagłębia, klub był w ekstraklasie, więc z mojego punktu widzenia była to atrakcyjna perspektywa. Cieszę się, że wówczas moje podanie zostało rozpatrzone pozytywnie. Zagłębie to świetne miejsce do pracy i nie mówię tego z perspektywy obecnie piastowanej funkcji, bo przez 12 lat w Zagłębiu pracowałem na różnych stanowiskach. Przeżyłem tutaj naprawdę sporo, pamiętam fantastyczne momenty jak mistrzostwo, zespół na ligowym podium, finały Pucharu Polski. Były też te gorzkie momenty, jak spadek z ligi, czy karna degradacja. Najważniejsze, że potrafiliśmy z tych złych momentów wyjść obronną ręką i wyciągać wnioski.

- Nie ma już w klubie dyrektora sportowego Piotra Burlikowskiego, który będzie kontynuował swoją karierę w PZPN. Mam wrażenie, że brawurowe oświadczenie rzecznika prasowego klubu znacznie ochłodziło temperaturę pożegnania a trzeba przyznać, że pobyt w Lubinie dyrektora Burlikowskiego był naprawdę udany.

- Problem polega na tym, że nasz rzecznik nie użył takich słów. Wiem jaki komunikat obiegł media, ale to było wszystko sprostowane, tyle że tych sprostowań już niemal nikt nie zauważył. Nie było takiej sytuacji, iż rzecznik mówił, że dyrektor Burlikowski odchodzi, bo dostał lepszą propozycję. Mogę wszystkich zapewnić, że dbaliśmy o to, aby to rozstanie odbyło się z klasą i nikt nie prowokował niesmacznych sytuacji. O tym, że dyrektor Burlikowski może odejść wiedziałem już wcześniej, dlatego przygotowywaliśmy procedurę działania na zimowe i letnie okno transferowe. Mogę zapewnić, że współpraca z dyrektorem Burlikowskim do końca wyglądała profesjonalnie.

Co, w takim razie z wakatem powstałym na stanowisku dyrektora sportowego?

Zagłębie będzie miało dyrektora sportowego. Nie będę teraz zapewniał, czy to będzie luty, marzec czy kwiecień. Nie ukrywam, że chciałbym, aby to był kandydat, którego wizja pracy będzie spójna z naszą, tą już realizowaną. Będą trafiać do nas zawodnicy doświadczeni, którzy zagwarantują nam określony poziom, przy których będzie mogła ogrywać się nasza młodzież. Nie zamkniemy się jednak na pozyskiwanie młodych piłkarzy do Akademii – obiecujących 15-17 latków, których będziemy chcieli przygotować do gry w pierwszym zespole. Będziemy także szukać zawodników młodych, powiedzmy w przedziale 19-24 lata, którzy mogą nam od razu zapewnić jakość, ale jednocześnie mogą być dobrą inwestycją. Z całą pewnością pracy nowemu dyrektorowi sportowemu w Lubinie nie zabraknie. Obecnie rozbudowujemy nasz dział skautingowy, zmieniamy nieco siatkę skautingową i staramy się zapewnić skautom niezbędne narzędzia do pracy.

Które z europejskich klubów Pana inspirują i mogą być wzorem do naśladowania, jeśli chodzi o kwestie organizacyjne, dla Zagłębia?

- Nie ukrywam, że podoba i się bardzo model, naszego niedawnego rywala, Partizana Belgrad i nie mam tu na myśli problemów budżetowych, tylko rewelacyjną pracę z młodzieżą. Proszę zwrócić uwagę ilu młodych piłkarzy z Partizana, czy jego wielkiego rywala Crvenej Zvezdy pojawia się w mocnych europejskich klubach. Dobrym przykładem sprawnej organizacji jest FC Basel. Bardzo konsekwentnie budowany i zarządzany klub z dobrej strony pokazujący się w europejskich pucharach. Uważam, że dla polskich klubów istotne jest też, aby ustabilizować kwestię frekwencji na stadionach, widać dużą dysproporcję, jeśli porównamy ten parametr ze słabszymi klubami z zachodu. Wierzę, że większe zainteresowanie naszą ligową piłki to więksi sponsorzy, chętniej reklamujący się poprzez ten sport. Wiemy jak dużo pracy mamy do wykonania i stale będziemy pracować nad wchodzeniem Zagłębie na coraz wyższy poziom organizacyjny.

Jakie są priorytety w przededniu startu rundy wiosennej?

Po pierwsze jak najszybsze zapewnienie awansu do grupy mistrzowskiej. Później, w zależności od tego z jaką ilością punktów w ''górnej połówce'' tabeli się znajdziemy, zaatakujemy jak najwyższe miejsce. Posmakowaliśmy gry w europejskich pucharach, czujemy lekki niedosyt i jestem przekonany, że piłkarze ze sztabem powalczą na więcej niż 100 %.

Dziękuję za rozmowę i życzę...Mistrzostwa Polski!