Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Ekscytujący finisz Dni Złotoryi

ZŁOTORYJA. Myslovitz to jednak muzyczna marka, nawet bez charyzmatycznego wokalisty Artura Rojka – choć lało jak z cebra, trzeciego koncertu zespołu w Złotoryi wysłuchał w Rynku tłum ludzi, którzy świetnie się bawili przy ponadczasowych piosenkach kapeli ze Śląska. Wcześniej pośpiewał i potańczył Danzel, którego twarz na złotoryjskiej scenie „brzmiała znajomo” nawet dla widzów omijających dyskoteki szerokim łukiem.

To był bardzo widowiskowy wieczór w Rynku ekscytujących Dni Złotoryi...

Ekscytujący finisz Dni Złotoryi

Życie na estradę wróciło o godz. 18, gdy zaczął się pokaz złotoryjskiej akrobatyki, czyli naszej „dyscypliny eksportowej”. Występ, choć niespełna półgodzinny, był bardzo dynamiczny dzięki podkładowi muzycznemu i układom choreograficznym. Stanowił świetną wizytówkę umiejętności młodych sportowców i naprawdę mógł się podobać. O tym, co się dzieje na scenie, opowiadał Leszek Antonowicz, trzykrotny mistrz świata w akrobatyce sportowej ze słynnej złotoryjskiej czwórki. ZTA tradycyjnie podczas Dni Złotoryi pokazuje rodzimej publiczności wszystko to, co ma najlepszego i czego nie mamy szansy zobaczyć na co dzień. Zawodnicy klubu byli w sobotę wspierani przez artystów Ocelota, którzy także w wielu przypadkach mają korzenie w naszym mieście. Zwieńczeniem popisów akrobatycznych były trzy 4-osobowe piramidy ustawione obok siebie na scenie. Akrobaci pożegnali się z widownią wdzięcznie, bo układem… tanecznym.

 Od razu po zejściu z podestu sportowców zaczęto na niego wnosić akcesoria katowskie, w tym pokaźne dyby. Był to znak, że za chwilę rozpocznie się krótkie przedstawienie historyczne przygotowane przez Drużynę Rycerską Syrokomla. Był to sąd nad głuchawym Kacprem, „człekiem ociężałego umysłu i cmentarnym kopidołem”, który został pojmany przez staż miejską i oskarżony o – a jakże by inaczej – kradzież ogromnego samorodka znalezionego podczas płukania złota. Kat zakuł zuchwalca w dyby i zaczął torturować, by „nakłonić go do mówienia prawdy”. Prokurator, w którego wcielił się jeden z członków Polskiego Bractwa Kopaczy Złota, wyliczał, jakie straty poniosła kasa miasta przez kradzież i brak należnego od skarbu podatku. W rolę sędziego miał się wcielić burmistrz Robert Pawłowski, ale nie zdążył wrócić z zalewu, gdzie przedłużyła się ceremonia wręczania nagród mistrzom świata w płukaniu złota. Zastąpił go, oczywiście w stroju dawnego mieszczanina, Maciej Wowk z Muzycznego Radia, konferansjer Dni Złotoryi.

 Po rycerzach i kacie scenę przejął Danzel – piosenkarz znany w Europie przede wszystkim z dyskotekowego przeboju „Pump it up”, który zapewnił mu dużą popularność. Debiutancki utwór artysty był zresztą „motywem przewodnim” wczorajszego koncertu w Złotoryi. Ale polskim widzom belgijski wokalista jest równie znany z występów w telewizyjnym show „Twoja twarz brzmi znajomo”, które nawet wygrał. W programie musiał się zmierzyć m.in. z polskimi przebojami muzycznymi i zaśpiewać je oczywiście po polsku. I takie nastrojowe utwory: „Nadzieja” zespołu IRA oraz „Wehikuł czasu” Ryszarda Riedla z grupy Dżem także wybrzmiały w sobotę w złotoryjskim Rynku, stanowiąc dość kontrastowy wobec rodzimego repertuaru Danzela przerywnik. Występ Belga dużo zyskał (zwłaszcza w oczach męskiej części publiczności) dzięki dwóm sympatycznym tancerkom, które zgrabnie uwijały się u jego boku, zmieniając co chwilę kreacje i dostosowując je do tematyki śpiewanych przez niego utworów. W pewnym momencie zamieniły się nawet w policjantki…

 Niekwestionowaną gwiazdą wieczoru była jednak wspomniana już polska grupa Myslovitz. Przed koncertem trochę było w mieście dyskusji, czy warto się wybierać do Rynku, skoro w zespole od kilku lat nie ma już wokalisty Artura Rojka. To nie to samo – mówili najbardziej ortodoksyjni fani. Złotoryjanie mogli być w tej kwestii trochę wybredni, bo w końcu rockmeni z Mysłowic to chyba najczęściej koncertująca w naszym mieście topowa polska grupa w tym stuleciu. Śpiewali już u nas dwukrotnie, jeszcze przed rokiem 2010, za każdym razem przyciągając tysiące ludzi pod scenę i serwując publiczności kawał dobrej, mocnej gitarowej muzyki. Tak było i podczas tegorocznego występu – 3, a chwilami nawet 4 gitary basowe elektryzujące powietrze i kilka szlagierów z bogatego dorobku zespołu (z którego spokojnie można by zagrać nie jeden, a trzy koncerty) szybko wprowadziły widzów w „świat Myslovitz”. Tak – Mateusz Parzymięso, obecny wokalista mysłowickiej kapeli, to z pewnością nie Rojek, ale wiele osób, które wysłuchały sobotniego koncertu, przychyli się pewnie do opinii, że momentami brzmiał bardzo podobnie do słynnego założyciela grupy i radził sobie nadspodziewanie dobrze z jej repertuarem, oswajając z nim już drugie pokolenie.

Podsumowując: pod względem artystycznym to był gorący wieczór na scenie w Rynku; gorzej było z pogodą. Przelotny deszcz, który podczas koncertu Myslovitz przerodził się już w opad regularny, nie zachęcał do wyjścia w plener i zabawy przy muzyce płynącej z estrady. Jeszcze podczas występu Danzela bez problemu można było się dostać pod barierki stojące tuż przed sceną. Hasło „Myslovitz” zrobiło jednak swoje i po godz. 20 zostały miejsca tylko „w tylnych rzędach”.

A dziś ostatnie akordy tegorocznych Dni Złotoryi. Muzycznym zwieńczeniem święta miasta będzie koncert Budki Suflera, który powinien się zacząć o godz. 20:30. Godzinę wcześniej złotoryjska publiczność będzie mogła posłuchać „złotych rockowych przebojów”. Z kolei o godz. 18 będziemy mieli w Rynku pokaz taekwondo. Przypomnijmy też, że w południe pod kościołem Mariackim ma się rozbić obozowisko rycerskie, w którym nie zabranie dawnych rzemieślników.

Powiązane wpisy