Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Anatomia spadku Miedzi - cz. 2 (poziom instytucjonalny)

LEGNICA. Wyniki decydują o tym, że drużyna odnosi sukces, czy spada z ligi i to jest oczywiste, jednak jest wiele czynników mających wpływ na to, co dzieje się na boisku. O tym elemencie jest druga część "Anatomii spadku Miedzi". Przyjrzałem się części instytucjonalnej, otoczenia w którym obraca się Miedź i temu, jakie są możliwości, potencjał i wreszcie ograniczenia dla legnickiego klubu. To wszystko ma wpływ na to, jak Miedź jest postrzegana w piłkarskim świecie i jakie może osiągać wyniki. (CZĘŚĆ PIERWSZA ANALIZY - KLIKNIJ TUTAJ).

Anatomia spadku Miedzi - cz. 2 (poziom instytucjonalny)

FINANSOWANIE, SPONSORZY I SAMORZĄD

Andrzej Dadełło jest właścicielem klubu i głównym sponsorem. W zasadzie na barkach jego firm spoczywa ciężar utrzymania największego klubu sportowego w Legnicy. Gdyby nie on, to trudno byłoby sobie wyobrazić by Miedź od kilku lat mogła być wśród 25 najlepszych klubów w Polsce. Miedź na obecności w ekstraklasie za ten sezon z praw telewizyjnych zarobi ok. 7 mln zł. To duży wkład do budżetu, jednak trzeba też wziąć pod uwagę, że i wydatki na kontrakty na najwyższym poziomie rozgrywek są wyższe. Pieniądze choć nie grają, to mają olbrzymi wpływ na pozycję i możliwości. Wartość rynkowa akcji, które posiada Dadełło, wraz ze swoją grupą DSA FG SA, w swojej największej spółce - Votum, to dziś ok. 307 mln zł (spółka notowana na GPW). Nie oznacza, że takie pieniądze ma Dadełło. Na tyle wyceniana na rynku jest dziś jego firma. To istotne, bo Dadełło nie sprzedaje akcji swojej firmy by utrzymywać Miedź.

W ekstraklasie należy jednak wydawać naprawdę spore pieniądze by liczyć się w walce o wyższe cele, czy być w środku tabeli. Miedź miała jednak jeden z niższych budżetów. Nie jest finansowana z budżetu miasta w takim stopniu jak miejskie kluby - Śląsk Wrocław i Górnik Zabrze. Nie ma też właściciela, którym jest spółka skarbu państwa, jak KGHM Zagłębie Lubin. To już na starcie pokazuje, że dwaj najwięksi rywale Miedzi na Dolnym Śląsku mają właścicieli innych niż prywatne spółki - pisząc w skrócie, nikt nie wykłada swoich prywatnych pieniędzy w piłkarski biznes.

Gmina Legnica wspiera klub poprzez dbanie o infrastrukturę - stadion i boiska boczne, a także, w pewnym stopniu, dofinansowanie szkolenia dzieci i młodzieży. Miasto pomaga też poprzez sponsoring swoich spółek miejskich, jak LPWiK, LPGK i SAG. Czy gmina powinna pomagać i w jakim stopniu, to już kwestia dyskusji. Są zwolennicy i przeciwnicy finansowania klubów z publicznych pieniędzy. Wiele samorządów chciałoby jednak sportu na najwyższym poziomie w swoich miastach, więc dosypują trochę grosza do budżetu. Bardzo często jest to kwestia budowy infrastruktury, tak jest w Polsce, w Europie czy w USA.

Do budżetu dokładają się też sponsor oficjalny - Fortuna, a także kilka mniejszych. Klub zmienił strategię budowania sieci sponsorów. Kiedyś znaczny wkład miał Klub Biznesu, gdzie była większa liczba podmiotów lokalnych, jednak nie były to kwoty, które znacząco odciążyłby Andrzeja Dadełłę. 

Klub musiałby mieć jeszcze dużego sponsora, który co roku inwestowałby kwoty kilku milionów złotych, by można byłoby utrzymywać Miedź w ekstraklasie przez kilka sezonów. Takiego potencjału na dziś nie ma, co nie znaczy, że nie może być w przyszłości, ale to tym poniżej.

Dadełło twardo stąpa po ziemi i wie, że dziś miejsce Miedzi jest między ekstraklasą a I ligą, a wskoczenie poziom wyżej, to większe pieniądze i sporo elementów do poprawy w kilku obszarach. No chyba, że jest się szejkiem...

INFRASTRUKTURA

Ten aspekt jest dość znaczący, bo ogranicza potencjał rozwoju. Stadion na nieco ponad 6 tys. widzów, choć dziś optymalny, to w przypadku rozwoju byłby za mały. Najlepszym przykładem jest obiekt mistrzów Polski - Rakowa Częstochowa, który jest mniejszy od legnickiego i nie jest już odpowiedni dla klubu. Rozbudowa czy budowa nowego obiektu w Legnicy na dziś nie wchodzi w grę, a jeśli byłaby taka możliwość, to tylko w przypadku osiągnięcia znacznie lepszych wyników sportowych i wyższej frekwencji. Baza kibiców Miedzi w ostatnich latach rozszerzyła się i coraz więcej fanów przyjeżdża spoza Legnicy i powiatu legnickiego, lecz wciąż w tym elemencie jest sporo pracy.

Łatwiej ze obiektem było w Lubinie, gdzie Zagłębie dostało nowoczesny stadion na 16 tys. widzów w prezencie od KGHM Polska Miedź S.A. Infrastruktura legnickiego stadionu ma spore ograniczenia, nie tylko pojemności, ale też zaplecza. Niestety, projektant niezbyt rozsądnie usadowił szatnie bezpośrednio pod skosami, przez co wyglądają one karykaturalnie. W obiekcie jest zbyt mała sala konferencyjna, a strefa VIP pozostawia bardzo wiele do życzenia. Brakuje tzw. loży VIP, a to jest dość istotny aspekt w zachęceniu sponsorów do wyłożenia pieniędzy. Na plus na pewno należy zaliczyć kameralność, dzięki czemu atmosfera na obiekcie jest znacznie lepsza niż na wielu innych większych stadionach. W Legnicy jest też czołowa murawa w Polsce - która jest łatwiejsza w utrzymaniu, bo stadion bez zabudowanych narożników ułatwia cyrkulację powietrza.

Stadion im. Orła Białego choć na dziś jest wystarczający, to przy większym rozwoju klubu byłby za mały i niefunkcjonalny, a infrastruktura powstaje bardzo powoli.

Osobnym aspektem jest infrastruktura treningowa. Jest nieco rozrzucona po Legnicy, ale główny kompleks znajduje się przy ul. Sportowców. Na szczęście, wkrótce paskudny barak z szatniami przestanie istnieć. Miedź otrzymała dofinansowanie na polepszenie jakości bazy i w końcu nie powinna ona odbiegać od przyzwoitych standardów. To ważny czynnik, bo żeby ściągać lepszych zawodników do akademii, to infrastruktura ma kluczowe znaczenie.

MARKA KLUBU, MARKETING I KIBICE

Na piłkarskiej mapie w Polsce największą renomę na Dolnym Śląsku wypracowały sobie przez lata Śląsk Wrocław i Zagłębie Lubin, które są stałymi bywalcami ekstraklasy. Miedź na salony wkroczyła dopiero kilka lat temu. To po części jej atut, bo zasoby w przypadku liczby kibiców wciąż są spore, ale za tym muszą iść wyniki i większe pieniądze na marketing.

Miedź w aspekcie marketingu ma sporo do zrobienia. O ile pod względem komunikacji i kanałów społecznościowych zrobiono krok do przodu, o tyle w kwestii widoczności Miedzi w mieście czy zachęcania ludzi do pójścia na mecz jest już gorzej. Sklep Miedzi także ma swoje kłopoty - a był nim choćby brak wystarczającej liczby koszulek w odpowiednim rozmiarze na start rozgrywek ekstraklasy. To też kwestia pieniędzy i oszacowania zapotrzebowania.

OTOCZENIE

Smutne jest to, że niektórzy, dla celów politycznych, próbują dyskredytować wydawanie pieniędzy miejskich na Miedź (mimo wszystko niewielkich w skali budżetu klubu), by udowodnić, że nie powinno się wspierać prywatnego klubu.  Robi się to kiedy Miedź spada z ekstraklasy, a cicho było, gdy do niej awansowała. Popatrzmy obiektywnie na fakty i nie bawmy się w populizm czy cyniczne granie spadkiem, by pokazać, że klub nie zasługuje na pieniądze.

Jakie to fakty? Legnica jest 39. miastem w Polsce, pod względem ludności. Miedź w sezonie 2022/2023 była wśród 18 największych klubów w kraju (grały w niej kluby z 17 miast - Poznań miał dwie drużyny). To już pokazuje, że obecność legnickiego klubu w elicie w najpopularniejszej dyscyplinie sportowej na świecie jest sukcesem. Wystarczy zwrócić uwagę na fakt, że większe miasta w Polsce, jak Toruń, Elbląg, Zielona Góra, Gorzów Wlkp., Kalisz czy Tarnów nigdy nie miały swoich przedstawicieli w ekstraklasie.

Oczywiście, w sporcie wielkość miasta nie jest wyznacznikiem jakości, ale nie da się ukryć, że łatwiej jest budować potencjał klubu w metropoliach. Legnica to średniej wielkości miasto, więc gra na poziomie ekstraklasy czy I ligi jest wynikiem co najmniej niezłym, a dla mieszkańców wielu większych miast to cel dziś nie do osiągnięcia. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, jednak doceniajmy to, że przez ostatnie lata Miedź grała w ekstraklasie i I lidze. Na dziś takie są możliwości legniczan. Czyli i tak całkiem duże, co nie znaczy, że nie może być lepiej.

W Legnicy jest miejsce, zarówno dla sportu jak i dla kultury i sztuki. Ba, uważam, że miasto ma większe możliwości na rozwój sportu i kultury, ale nie da się tego zrobić bez wsparcia z zewnątrz. Z prywatnych właścicieli na sport  pieniądze wykładają dziś Andrzej Dadełło (piłka nożna) i Martin Huras (piłka ręczna). Między innymi dzięki nim Legnica ma kluby sportowe na poziomie centralnym. Oby takich sponsorów było więcej...

Powiązane wpisy