Piłka halowa na półmetku: blaski i cienie
ZŁOTORYJA. X edycja Złotoryjskiej Ligi Halowej dobrnęła do półmetka. Zgodnie z przewidywaniami, na czele plasuje się obrońca tytułu, czyli Wulkan, który w niedzielę poniósł jednak pierwszą porażkę i jego przewaga nad grupą pościgową zdecydowanie stopniała. Kibiców z pewnością ta wiadomość ucieszyła, bo liga będzie ciekawsza, a z koronacją należy się wstrzymać przynajmniej kilka tygodni.
Siódemka nie była dla lidera szczęśliwa, bo właśnie w tej serii gier zanotował pierwszą w tym sezonie porażkę. Legitymujący się dotychczas kompletem zwycięstw Wulkan musiał uznać wyższość Ujemnego Bilansu, który zanotował ogromny progres. W poprzednim sezonie zbieranina zawodników, o których sile stanowili gracze Tatry Krzeniów i Pogoni Świerzawa wyróżniała się tylko siłą fizyczną oraz kapitalnym Marcinem Gajkiem między słupkami. Teraz koledzy dorównali do poziomu golkipera, stając się postrachem Złotoryjskiej Ligi Halowej. Ujemny Bilans nie zdobywa już przypadkowych goli po atomowych strzałach Jarosława Feli. Teraz wszystko funkcjonuje jak w szwajcarskim zegarku. Zaporę nie do przejścia tworzy Marcin Hyndle, wspiera go wcielający się w rolę łącznika między obroną, a atakiem Fela, a za zdobywanie goli odpowiada Piotr Gajek. Ten ostatni jest w niebywałym gazie, raz po raz pakując piłkę do bramki rywali. W niedzielę zrobił to czterokrotnie, zapewniając swojej ekipie wygraną nad liderem i obrońcą tytułu. Czapki z głów!
W drugim meczu tej kolejki „czerwona latarnia” z Wilkowa liczyła na przełamanie, jednak musiała obejść się smakiem i pierwszą część sezonu zakończyła z zerowym dorobkiem punktowym. Tym razem podopiecznych Stefana Szaraty pokonał Lider Złotoryja, który po kiepskim początku wyraźnie się rozkręcił. Młodzi zawodnicy po trzech z rzędu porażkach, wrócili na właściwe tory, zwyciężając trzy kolejne partie i wskakując tuż za podium. O wygranej, gracze Łukasza Stachowskiego mogą chyba zapomnieć, bo strata do prowadzącej dwójki wynosi sześć „oczek”, ale medale są jak najbardziej w zasięgu przyszłości złotoryjskiej piłki.
Od ostatniego pojedynku zależało bardzo wiele, bo choć nie mógł on zmienić układu tabeli, to weryfikował różnice punktowe. Pojedynek Tornada z Liderem Oldboy miał zaskakujący początek, ale mimo dwóch bramek straty, faworyci zdołali odrobić straty z nawiązką, zwyciężając ostatecznie 8:2. Opiekun wygranych, Mirosław Zieleń, po meczu przyznał, że wynik spotkania Ujemny Bilans – Wulkan, podziałał na jego podopiecznych motywująco, bo wiedzieli oni, że komplet punktów pozwoli im zrównać się punktami z obrońcą tytułu. Zadanie zostało więc wykonane i Tornado, podobnie jak Wulkan, ma na swoim koncie piętnaście „oczek”. Dodatkowo, szkoleniowca może cieszyć postawa duetu ofensywnego, bo Adam Szydełko i Mateusz Dudzic mieli udział niemal we wszystkich z ośmiu trafień.
Rumieńców nabiera również walka o koronę króla strzelców. Początkowo rywalizacja rozgrywała się pomiędzy duetami z Wulkanu (Jaros – Kraśnicki) i Tornada (Dudzic – Szydełko). Niespodziewanie do zabawy włączył się Piotr Gajek, który pogodził zwaśnione strony wysuwając się na czoło klasyfikacji. Pierwsze miejsce zapewniły mu dwa ostatnie mecze, w których zawodnik Tatry Krzeniów zdobył aż osiem bramek. Za jego plecami plasuje się niedawny lider – Mateusz Jaros, który w niedzielę do siatki trafił tylko raz, z rzutu wolnego, a podium zamyka Mateusz Dudzic, jeden z ojców zwycięstwa Tornada nad Liderem Oldboy.
Ujemny Bilans – Wulkan 4:2 (2:0)
Lider Złotoryja – Wilkowianka 6:2 (3:0)
Tornado – Lider Oldboy 8:2 (4:2)
M Pkt Bramki
1. Wulkan 6 15 31:13 (+18)
2. Tornado 6 15 33:15 (+18)
3. Ujemny Bilans 6 13 25:20 (+5)
4. Lider Złotoryja 6 9 25:21 (+4)
5. Lider Oldboy 6 6 16:32 (-16)
6. Mazurek Team 6 4 15:25 (-10)
7. Wilkowianka 6 0 12:31 (-19)
Ranking strzelców:
1.Piotr Gajek (Ujemny Bilans) – 12 goli (4 w ostatniej kolejce)
2. Mateusz Jaros (Wulkan) – 11 (1)
3. Mateusz Dudzic (Tornado) – 11 (4)
