Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Pracował u złotoryjskiego rolnika, a po pracy szpiegował dla rosyjskiego GRU

ZŁOTORYJA. Jeden z Białorusinów, którego Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego uznaje za szpiega rosyjskiego wywiadu wojskowego, mieszkał przez kilka miesięcy w Złotoryi. Michaił A., nazywany przez znajomych Miszą, miał zajmować się rozpoznawaniem obiektów strategicznych, wojskowych i portów. O kulisach jego zatrzymania na obrzeżach naszego miasta możemy przeczytać w internetowym wydaniu „Gazety Wyborczej”.

Pracował u złotoryjskiego rolnika, a po pracy szpiegował dla rosyjskiego GRU

Białorusin miał mieszkać w starym przedwojennym domu na peryferiach Złotoryi, w wynajętych pomieszczeniach. Został zatrzymany po kilkugodzinnej akcji 1 sierpnia zeszłego roku jako szesnasta osoba w śledztwie ABW i lubelskiego wydziału Prokuratury Krajowej. Śledztwo dotyczyło siatki sabotażowo-dywersyjnej, której członkowie mieli rozpoznawać i monitorować transporty z pomocą dla Ukrainy, planować wykolejanie pociągów, napady na ludzi i podpalanie posesji.

W komunikacie, który 3 dni po zatrzymaniu Białorusina wydała ABW, można się dowiedzieć, że 39-letni Michaił A. pojawił się w Polsce w 2021 r. Wcześniej mieszkał i pracował w Moskwie oraz Petersburgu. Spędził 6 lat w rosyjskim więzieniu, a w Polsce był od 2021 r. Tu skontaktował się z koordynatorem szpiegowskiej siatki. Za realizację wymierzonych w bezpieczeństwo wewnętrzne i interesy Rzeczypospolitej Polskiej zadań, polegających m.in. na rozpoznawaniu infrastruktury krytycznej, w tym obszarów i obiektów militarnych oraz portów morskich, a także prowadzenie działań propagandowych, otrzymywał systematyczne wynagrodzenie. Prowadząc działalność szpiegowską, zachowywał środki ostrożności utrudniające jego identyfikację i wykrycie. „Mężczyzna często zmieniał środki łączności i niszczył ślady swojej działalności przestępczej. Zatrzymany miał świadomość, że za wykonywane przez niego na terytorium RP zadania rozpoznawcze grozi mu kara pozbawienia wolności” – czytamy w komunikacie.

Znajomi ze Złotoryi nazywali Michaiła A. po prostu Miszą. W rozmowie z reporterami „Gazety Wyborczej” (cały artykuł o zatrzymaniu dostępny jest TUTAJ) wspominają jego charakterystyczny wygląd. Białorusin był wysoki, z fryzurą na „czeskiego piłkarza”, nie miał kilku zębów. Stronił od alkoholu, a język polski mocno kaleczył. Był ponoć sympatyczny. Sąsiedzi podkreślają, że ich nie podburzał, nie rozmawiał też z nimi o polityce ani o wojnie w Ukrainie.

Rozmówcy „GW” nie wiedzą, skąd Misza wziął się w Złotoryi. – Latem przyszedł do sąsiada, który ma gospodarstwo, i powiedział, że szuka pracy – opowiadają dziennikarzom ludzie, którzy znali Białorusina. – Wpadał od czasu do czasu i tak od słowa do słowa został pomocnikiem. Najpierw przychodził dzień w dzień, po czasie zamieszkał tam w wolnym pokoju i wszczepił się w okolicę. Umiał sporo: kombajn naprawił, schody zrobił, ściany malował, przy żniwach pomógł. Nikt go nie odwiedzał. Zdarzało się tylko, że znikał na jakiś czas.

Jak pisze „GW”, sprawą siatki szpiegowskiej, której jeden z wątków prowadzi do Złotoryi, zajął się również amerykański „The Washington Post”, który ustalił, że szesnastka oskarżonych przez lubelską prokuraturę nie była zawodowymi szpiegami. Zostali zaangażowani przez ogłoszenia na portalu społecznościowym Telegram. Zaczęło się od prostych zadań za niewysokim wynagrodzeniem, np. rozwieszania ulotek. Okazało się, że anonimowy pracodawca zleca rozpowszechnianie prorosyjskiej propagandy.

„Zdaniem polskich śledczych w ciągu kilku tygodni rekruci otrzymali zadanie przeszukania polskich portów morskich, umieszczenia kamer wzdłuż torów kolejowych i ukrycia urządzeń śledzących w ładunkach wojskowych. Następnie, w marcu, pojawiły się zaskakujące nowe rozkazy wykolejenia pociągów przewożących broń na Ukrainę”. Wśród 16 szpiegów i dywersantów 12 to obywatele Ukrainy, jeden jest Rosjaninem, a trzech to Białorusini” – piszą dziennikarze „The Washington Post”, wg których akcję w Polsce zorganizował rosyjski wywiad wojskowy GRU.

Michaił A. częściowo przyznał się do popełnienia opisanych wyżej czynów. Mężczyźnie przedstawiono zarzut brania udziału w działalności obcego wywiadu przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej (art. 130 § 1 kk). W listopadzie zeszłego roku prokuratura skierowała do Sądu Okręgowego w Lublinie akt oskarżenia przeciwko 16 cudzoziemcom, których oskarżono o prowadzenie na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej działalności szpiegowskiej na rzecz rosyjskich służb specjalnych oraz udział w zorganizowanej grupie przestępczej.

„Materiał zgromadzony w prowadzonym przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego śledztwie wskazuje, że oskarżeni co najmniej od stycznia 2023 r. realizowali szereg działań na zlecenie rosyjskich służb specjalnych. Do działań tych należało m.in. rozpoznawanie obiektów wojskowych i infrastruktury krytycznej, monitorowanie i dokumentowanie przejazdów transportów z pomocą militarną i humanitarną do Ukrainy, przygotowania do wykolejenia pociągów transportujących pomoc do Ukrainy. Oskarżeni prowadzili także działalność propagandową mającą na celu podburzanie nastrojów przeciwko narodowi ukraińskiemu, czego skutkiem miałoby być zaprzestanie udzielania przez Polskę pomocy dla Ukrainy” – czytamy na stronie ABW.

Powiązane wpisy