Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Jest kompromis w sprawie miejskiego podatku

ZŁOTORYJA.  10-procentowa podwyżka w przypadku mieszkań i 14 proc. więcej dla budynków wykorzystywanych do prowadzenia działalności gospodarczej – tak od przyszłego roku ma wyglądać podatek od nieruchomości w Złotoryi. Radni uchwalili nowe stawki na wniosek burmistrza, choć byli w tym bardzo niejednomyślni, a o końcowym werdykcie zaważył jeden głos. Mieszkańcy podwyżkę odczują w niewielkim stopniu, gdyż przeciętnie w ciągu roku zapłacą tylko o kilka złotych więcej. Wyższe wpływy do budżetu zapewnią przede wszystkim duże przedsiębiorstwa.

Jest kompromis w sprawie miejskiego podatku

Ostatnia sesja (jedna z najkrótszych w historii, trwająca raptem 6 minut), była drugim podejściem rady miejskiej do przyszłorocznego podatku od nieruchomości. Pierwsze miało miejsce pod koniec października. Na stole leżała wtedy 15-proc. podwyżka dla wszystkich: zarówno zwykłych mieszkańców, jak i przedsiębiorców czy właścicieli gruntów. Propozycja burmistrza – choć zgodna z górnymi granicami stawek określonymi przez ministerstwo finansów na podstawie wzrostu cen towarów i usług – nie zyskała jednak akceptacji. Za jej uchwaleniem było 5 radnych – tylu co przeciw (reszta się wstrzymała od głosu). Przeciwnicy podwyżki bronili interesu złotoryjskich przedsiębiorców.

– Sytuacja small businessu jest naprawdę nieciekawa. Jest któryś rok inflacja, wcześniej covid, później wojna w Ukrainie, wzrastające koszty wszystkiego co możliwie, łącznie z ubezpieczeniem społecznym na czele, a my co roku o dopuszczalny wskaźnik inflacji jeszcze podnosimy podatki. Jako gmina powinniśmy sobie darować ten krok, a przynajmniej nie podnosić do tego górnego pułapu – mówił Paweł Okręglicki. Wtórowali mu Paweł Maciejewski i Barbara Zwierzyńska-Doskocz.

Zaskoczenia z takiego obrotu sprawy nie krył po sesji Robert Pawłowski. Od bardzo dawna bowiem nie zdarzyło się, aby rada nie uchwaliła zmian w podatkach zaproponowanych przez burmistrza miasta.

– Radni zadziałali na szkodę mieszkańców – stwierdził z irytacją, nawiązując do rosnących potrzeb finansowych miasta związanych z inwestycjami, edukacją czy pomocą społeczną. – To populizm, w dodatku niezbyt mądry, jeśli popatrzeć, kto najbardziej zyskał na decyzji radnych o niepodnoszeniu podatków. Przeszło 80 proc. ogólnej kwoty podatku od nieruchomości wpłacają 52 największe podmioty, funkcjonujące w budynkach liczących ponad 500 m kw. powierzchni. Stanowią one 13 proc. ogólnej liczby podmiotów gospodarczych płacących ten podatek. Przy czym dwie trzecie z nich to osoby zagraniczne lub mające siedzibę poza Złotoryją.

W poniedziałek 6 listopada rada miejska wróciła do tematu i jeszcze raz pochyliła się nad propozycją podwyżek, nieco złagodzoną przez ratusz. Zagłosowało za nią 7 radnych: Leszek Antonowicz, Józef Banaszek, Adam Bartnicki, Marcin Gagatek i Dariusz Spychała oraz Eugeniusz Pożar i Stanisław Pazera, którzy kilkanaście dni wcześniej wstrzymali się od głosu. Do projektu burmistrza nie dali się przekonać: Maciejewski, Okręglicki, Zwierzyńska-Doskocz, Barbara Listwan, Dariusz Widomski i Agnieszka Zawiślak, którzy byli przeciw. Wstrzymał się ponownie od głosu przewodniczący rady Waldemar Wilczyński. Nie dotarł natomiast na wczorajszą sesję Grzegorz Łoś, który podczas głosowania nad pierwszą wersją uchwały podatkowej był przeciw.

Podwyżkę w niewielkim stopniu dotknie zwykłych mieszkańców, którzy dotąd płacili 1 zł za 1 m kw. mieszkania, a od stycznia 2024 r. zapłacą 1,10 zł (to prawie 5 proc. mniej od stawki maksymalnej). Wg danych magistratu w Złotoryi jest ok. 7 tys. lokali mieszkalnych. Powierzchnia przeciętnego lokum wynosi 51,6 m kw. Po podwyżce za mieszkanie o takim metrażu trzeba będzie zapłacić 5 zł i 16 gr więcej w ciągu roku (co daje 43 gr miesięcznie).

Nowe stawki podatku będą bardziej odczuwalne w przypadku budynków wykorzystywanych do prowadzenia działalności gospodarczej. Przedsiębiorcy wnosili do kasy miejskiej 28 zł 79 gr od 1 m kw., a od stycznia będą płacić 32 zł i 81 gr. Większość z nich prowadzi swoje firmy w lokalach liczących do 100 m kw. Z danych Urzędu Miejskiego w Złotoryi wynika, że takich podmiotów jest w Złotoryi 245. Powierzchnia przeciętnego lokalu to nieco ponad 42 m kw. W przypadku takiego metrażu podwyżka wyniesie prawie 170 zł – na rok (czyli 14 zł miesięcznie).

Wszystkich budynków przeznaczonych pod działalność gospodarczą jest w Złotoryi 401, z czego 31 to te największe, liczące ponad 1000 m kw. powierzchni. To m.in. zakłady przemysłowe na strefie, markety czy galeria handlowa. Ich średnia powierzchnia to 3627 m kw. I to one odprowadzą najwięcej podatku po podwyżce – razem zapłacą 452 tys. zł więcej w ciągu roku.

Dodajmy, że miasto pobiera także podatek od pozostałych budynków, w tym związanych z udzielaniem świadczeń zdrowotnych (tu podwyżka wyniesie 15 proc.), od gruntów (ponad 16 proc.) oraz budowli, przy których podatek naliczany jest od ich wartości i wynosi 2 proc. (strukturę wpływów podatkowych w Złotoryi pokazujemy na grafice obok).

Podatek od nieruchomości to jedno z najważniejszych źródeł dochodu dla miasta. – Jest to jedyny podatek płacony przez mieszkańców, który w całości do nich wraca, bo jest konsumowany tu, na miejscu, w postaci wydatków na zadania własne gminy – podkreśla burmistrz Pawłowski. W Złotoryi największym płatnikiem tej daniny jest RPK, które ma swoim zasobie m.in. takie budowle, jak oczyszczalnia ścieków czy wodociągi.

Urząd szacuje, że wpływy do budżetu miejskiego z tytułu podatku od nieruchomości wyniosą w przyszłym roku 11 mln 80 tys. zł. Dzięki podwyżce dochody Złotoryi zwiększą się o 1,1 mln zł. To pieniądze na finansowanie zwiększonych wydatków inwestycyjnych, pomoc społeczną czy edukację.

– Nie możemy sobie pozwolić na niepodnoszenie stawek podatku od nieruchomości, bo nie jesteśmy krezusami – podkreśla Grażyna Soja, skarbniczka miasta. – Przeciętny dochód na mieszkańca naszego miasta wynosi tylko 2 tys. 263 zł. To mniej o 19 proc. niż wynosi średnia krajowa. A koszty utrzymania miasta bardzo wzrosły w ostatnich miesiącach, i nadal będą rosnąć, bo od nowego roku skoczy w górę wynagrodzenie minimalne, będą też podwyżki w budżetówce. Coraz więcej zadań od państwa otrzymuje Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, a dotacja na jego utrzymanie systematycznie maleje – wylicza pan skarbnik.

Co ciekawe: brak uchwały z wyższymi stawkami podatkowymi stwarzał dodatkowe niebezpieczeństwo, które wiązało się z pomniejszeniem dochodów budżetowych o kwotę dużo większą kwotę niż wspomniane 1,1 mln zł z podatku od nieruchomości. Tak uważa burmistrz, który utrzymuje, że w takiej sytuacji rząd mógłby pomniejszyć miastu subwencji wyrównawczej o kwotę „utraconą” przez brak podwyżki. – Kilka lat temu mieliśmy już podobną sytuację, gdy powstał zakład Borgersa i objęliśmy go ulgami w podatku od nieruchomości. Po roku obniżono nam subwencję – twierdzi Pawłowski.

Dodajmy, że miasto nie zdecydowało się na zwiększenie obciążeń podatkowych dla drobnych handlarzy – opłata na targowisku miejskim pozostanie bez zmian, mimo że wzrosły koszty utrzymania obiektu przez ceny energii. Bez zmian pozostanie też opłata za posiadanie psa oraz wysokość stawek podatku od środków transportowych.

Powiązane wpisy