Krótka pamięć urzędników
Kiedy kilka lat temu, mimo protestów niektórych radnych i właściciela posesji, Rada Miejska uchwaliła miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Ani prezydent ani nikt z radnych nie przypuszczał, że ta decyzja sprawi w przyszłości spory problem tym samym władzom.
Jest rok 2013. Wójt Irena Rogowska stoi przed koniecznością zorganizowania gimnazjum gminnego gdyż właśnie przestała obowiązywać umowa z prezydentem na kształcenie dzieci z terenu gminy w placówkach miejskich. Dodatkowo istnieje potrzeba zmiany siedziby gminy – dotychczas użytkowany budynek przy ul. Łokietka jest w fatalnym stanie technicznym. Uwagę przykuwa budynek przy ul. Księcia Ludwika I – po byłej siedzibie banku. Bank od dawna zamierza go sprzedać. Były plany by był kupiony wspólnie przez urzędy gminy i miejski. Te plany nie zostały zrealizowane. Teraz gmina chce kupić budynek samodzielnie i przenieść tam siedzibę urzędu oraz zorganizować gimnazjum – idealne rozwiązanie.
Bank chcąc pozbyć się nieruchomości składa, do opracowywanego właśnie planu zagospodarowania przestrzennego tego terenu, wniosek, aby w budynku były dopuszczone usługi oświatowe i administracyjne. W pierwszej wersji ten wniosek zostaje uwzględniony i w takiej postaci wyłożony do wiadomości mieszkańców, którzy mogą wnosić do niego uwagi. Po prawnie przewidzianym terminie publikuje się drugą wersję. Tam, ku zaskoczeniu banku i władz gminy wiejskiej, w budynku nie przewiduje się ani usług oświatowych ani administracyjnych. Ustala się tam natomiast możliwość „zabudowy usługowej z zakresu usług finansowych, ochrony zdrowia i odnowy biologicznej oraz turystyki (w tym zamieszkania zbiorowego)”. I w takiej postaci plan zostaje przedstawiony do zatwierdzenia Radzie Miejskiej. 22 października 2013 roku zostaje podjęta uchwała o przyjęciu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego nr 52. Takie działanie zostaje przez ówczesnych radnych opozycyjnych docenione jako działanie odwetowe prezydenta miasta wobec niepokornych władz gminnych. Mało tego. Radny Krzysztof Olszowiak, podczas dyskusji zadaje prorocze pytanie: "a co będzie jeśli następca będzie tam chciał zrobić centrum obsługi mieszkańców? Będziemy znowu zmieniali plan?" Radni nie słuchają głosu rozsądku i uchwalają proponowany zapis. De facto uniemożliwia on zmianę siedziby urzędu gminy i utrudnia organizację gminnego gimnazjum.
Bank protestuje: składa skargę do prezydenta i Rady Miejskiej. Rada skargę odrzuca argumentując, że przeprowadzono ponowna analizę, a ta „wykazała, że nasycenie terenu w obszarze planu usługami w zakresie administracji, obsługi firm oraz oświaty jest wystarczające w sposób zapewniający pełną obsługę w tym zakresie mieszkańców miasta Lubina (…) Wynikiem analizy było wykluczenie z przedmiotowego terenu możliwości realizacji usług w tym profilu”. Bank odwołał się do sądu ale ten stwierdził, że Rada Miejska miała prawo podjąć taka uchwałę gdyż takie są jej kompetencje.
Mijają trzy lata. Władza się zmienia. Obecny wójt, stronnik prezydenta miasta, stoi ciągle przed koniecznością zmiany siedziby. Prezydent zamierza obecny budynek urzędu oddać policji. Ponownie powstał pomysł wspólnego zakupu budynku dla tych urzędów. Rzecznik prezydenta roztacza znaną już od dawna wizję uruchomienia tam wspólnego ze starostwem centrum obsługi klienta. Nie wyklucza przy tym także udziału urzędu gminy. Rzeczniczka tegoż urzędu przyznaje, że lokalizacja ta jest jedną z kilku rozważanych możliwości. Rzecznicy wypowiadają się bardzo ostrożnie mówiąc, że żadnych decyzji jeszcze nie podjęto, że rozmowy trwają itp.
Wydaje się, że urzędnicy zapomnieli o obowiązującym planie zagospodarowania przestrzennego. I że wcześniej uznali iż w tym budynku nie mogą się mieścić żadne urzędy. No chyba, że… przeprowadzi się ponowną analizę, a ta wykaże, że „nasycenie terenu w obszarze planu usługami w zakresie administracji, obsługi firm oraz oświaty jest mocno niewystarczające w sposób nie zapewniający pełnej obsługi w tym zakresie mieszkańców miasta Lubina”. I uchwali się nowy plan. Taki, jaki będzie potrzebny władzy.