Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Złotoryjskie deja vu z prezydentem Legnicy w tle...

ZŁOTORYJA. Kilka dni temu, w środowe popołudnie jeden z najważniejszych obecnie złotoryjskich samorządowców podesłał mi link do Apelu Prezydenta Legnicy w sprawie realizacji zadania „Rewitalizacja linii kolejowej nr 284 Legnica – Złotoryja – Jerzmanice Zdrój”. Początkowo myślałem, że to jakiś fejk, ale upewniłem się, że tekst pochodzi z oficjalnego portalu miasta Legnica. Szok, niedowierzanie, wkurzenie, irytacja – jednym słowem ogarnęła mnie cała paleta negatywnych emocji.

Lider samorządu legnickiego postanowił zaapelować o „natychmiastowe wstrzymanie prac nad projektem” co w piśmie zostało odpowiednio wyboldowane. Tu za pogrubionym tekstem znalazło się słowo „w obecnym kształcie”. Zastanawiające dlaczego też nie zostało wytłuszczone...

Złotoryjskie deja vu z prezydentem Legnicy w tle...

Najciekawsze jednak, że umowę na realizację inwestycji podpisano 21 miesięcy wcześniej. Gdzie wtedy był Prezydent Legnicy? Nie był wówczas co prawda szefem legnickiego magistratu, ale pełnił również zaszczytny mandat radnego. Czy wtedy nie miał żadnych zastrzeżeń? Co ciekawe w piśmie użył sformułowania „planowaną inwestycją kolejową Legnica – Złotoryja – Jerzmanice-Zdrój”. Nie wiem czy to tylko fortunne określenie gdy gołym okiem widać, że realizacja umowy na wykonanie modernizacji linii ma już miejsce. Pierwsze efekty można ujrzeć w postaci rozbiórki dawnego torowiska. Czy to niedopatrzenie, że trwa już realizacja umowy, czy niefortunny dobór słów?

Polityk Platformy Obywatelskiej, w swoim apelu, przytoczył głównie argumenty odnośnie paraliżu legnickiego układu komunikacyjnego, w tym legnickiego publicznego transportu zbiorowego. W jego wizji 32 połączenia pasażerskie dziennie oraz połączenia towarowe miałyby przyczynić się do całkowitego paraliżu komunikacyjnego miasta. Nie wiem jak na podstawie samej inwestycji wyczytał przyszły rozkład jazdy, ale taka liczba połączeń, to by była naprawdę dobra informacja dla mieszkańców Złotoryi. Według niego również autobusy miałyby problem z wyjazdem z zajezdni autobusowej przy ul. Domejki. Poza listem padła liczba 115 wyjazdów autobusów z zajezdni dziennie. Nie zrobiła ona na mnie żadnego wrażenia z tego faktu, że będąc mieszkańcem wrocławskich Maślic w prawie każdy dzień roboczy poza okresem wakacyjnym obserwuję korek, w którym stoi też autobus. Odległość ok. 1 km potrafię przejść 3 minuty szybciej niż autobus, którego mijam. Przyczyną tego korka nie jest bynajmniej pociąg. Jednak wcześniej połowa z tych autobusów faktycznie przecina przejazd kolejowy. Autobus jednej tylko z linii (102) robi to 137 razy na dobę! Przejazd, przez który prowadzi jego trasa to linia z Wrocławia w kierunku Głogowa. W przeciwieństwie do linii złotoryjsko-legnickiej jest ona dwutorowa.

Prezydent swoje zastrzeżenia rozwinął w rozmowie z dziennikarzami Polskiego Radia Wrocław:

„Są rozwiązania techniczne, czyli: proszę przygotować tunele pod tymi wszystkimi przejazdami kolejowymi. Każde zamknięcie tej zapory na 5 czy 10 minut… niestety, nawet na 2 minuty, powoduje, że mamy sparaliżowane funkcjonowanie całej komunikacji publicznej w całym mieście, nie tylko na ulicy Chojnowskiej.”
Maciej Kupaj W rozmowie z Polskim Radiem Wrocław

Oczekiwanie tuneli kolejowych, w szczególności na tym etapie inwestycji, to swoisty absurd. Koszt ich wybudowania byłby naprawdę spory. Co ciekawe przy budowie S5 mimo nieprzejezdności linii kolejowej w stronę Góry, GDDKiA jako zarządca drogi zobowiązała się do odbudowy na swój koszt wiaduktu kolejowego gdyby linia miała zostać odtworzona . Linia z Jerzmanic-Zdroju do Legnicy została otwarta w październiku 1884 roku. Cały układ drogowy, w tym S3, powstały długo po jej uruchomieniu.

Przykładowo na terenie Wrocławia takich podziemnych budowli nie ma przy ulicach gdzie pociąg wjeżdża do Wrocławia od strony Legnicy. Wrocławianie często stoją przed przejazdami kolejowymi na Leśnicy czy Żernikach. Czy powinni zacząć pisać apele aby zamknięto linię kolejową do czasu aż nie zostaną wybudowane obiekty inżynieryjne typu tunele, wiadukty?

Wyliczanie czasu na zamknięcie przejazdu jest o tyle zabawne, że przecież w mieście stosowane są podobne rozwiązania i to bez udziału pociągu – nazywają się sygnalizacją świetlną, na co celnie uwagę zwrócił Patryk Wild, jeden z Ojców Chrzestnych tej reaktywacji:

„Ależ to jest piękny umysł. Może poradźcie mu żeby wyłączył sygnalizację na miejskich skrzyżowaniach-bo ona zamyka drogę(zapalając czerwone) co 1,5 minuty a nie co 15 minut. A sygnalizacja jest miejska więc to jedna decyzja pana Prezydenta. Od razu się wszystko odblokuje…”
Patryk Wild, Portal X

Po przeczytaniu, czegoś co wydało mi się wielkim absurdem, napisałem do pani poseł Pauliny Matysiak z partii Razem, która jest polską twarzą walki z wykluczeniem komunikacyjnym. Dałem również znać innym osobom, które pomogły nagłośnić sprawę, a którym jestem wdzięczny. W szczególności mam tu na myśli Wiktorię Szydło z Radia Zet oraz Patryka Spalińskiego. Moje najśmielsze oczekiwania przeszło gdy zobaczyłem świetną reakcję pani poseł w postaci wystąpienia na sesji plenarnej niższej izby polskiego parlamentu. Parlamentarzystka z Kutna przytoczyła przykład Prezydenta Legnica i stwierdziła, że odjechał mu peron:

Swój patetyczny list otwarty do radnych Sejmiku Województwa Dolnośląskiego zaczął od przedstawienia się „jako Prezydent stolicy Legnicko-Głogowskiego Okręgu Miedziowego”, co sugeruje, że poczuwa się do bycia liderem tego dość dużego obszaru terytorialnego. Jednakże w tym samym liście, choć pisze „Proszę zróbmy to dobrze, a nie szybko”, widzi linię kolejową jako zagrożenie per se. Wskazuje, że linia kolejowa przyczyni się do „dodatkowego obciążenia edukacyjnego” Legnicy. W ten sposób de facto nazywa uczniów szkół legnickich z miast ościennych, w tym Złotoryi. Brzmi to dość arogancko.

Nie kojarzę podobnych wypowiedzi z ust Prezydenta Wrocławia a jeszcze dekadę temu mówiło się o ok. 140 tysiącach studentów we Wrocławiu, z czego zdecydowana większość to byli przyjezdni. Jeżeli miasto aspiruje do roli głównego ośrodka subregionu, to musi zrozumieć swoje ponadlokalne przeznaczenie i odpowiedzialność. Czy jednym z powodów, dla których gminy wydają mnóstwo pieniędzy na promocję, nie jest bynajmniej zachęcanie do przyjazdu turystów czy pozyskiwanie nowych mieszkańców a także klientów oraz brakujących rąk do pracy dla działalności gospodarczych na terenie miasta?

U Prezydenta Legnicy dostrzegam styl komunikacji z sąsiadami nieco podobny do stylu dyplomacji Donalda T.

I nie mam na myśli przewodniczącego Platformy Obywatelskiej, czyli politycznego szefa dla pana Macieja. Minął ledwie rok prezydentury pana Kupaja a już wywołał spór z wójtami Krotoszyc i Miłkowic o chęć aneksji podlegnickiego Jaszkowa gdzie znajduje się nekropolia gdzie grzebani są legniczanie . Także zaiskrzyło między Prezydentem Legnicy a wójtem Legnickiego Pola, który posądza legnicki magistrat o skopiowanie pomysłu jego imprezy.

No i na koniec rzeczony apel. Raczej nie pomaga to budować przyjaznych stosunków między Legnicą a sąsiadami. Ktoś powiedział, że on walczy o interes Legnicy. Być może, ale trzeba mieć na uwadze, że argumenty i metody mogą w przyszłości zostać wykorzystane przeciw Legnicy. Bo nie zawsze Legnica jest tym najsilniejszym chłopaczkiem w klasie. Warto też zauważyć, że Legnica, podobnie jak jej mniejsi bracia, się wyludnia. Aż się prosi aby dla dobra takiej Złotoryi, Jawora i wielu mniejszych miejscowości Legnica znalazła jakiś pomysł na siebie, który przyciągnie do niej bezpośrednie inwestycje zagraniczne tworzące miejsca pracy dla młodych ludzi z dobrym wykształceniem.

W przypadku rzeczonego Apelu panu Prezydentowi Kupajowi zabrakło wyczucia. W 2017 roku Dolnośląska Służba Dróg i Kolei (za rządów w Sejmiku koalicji PO-PSL-BS) podpisała umowę na obwodnicę Złotoryi. Złotoryjanie czekający od dziesięcioleci na tę ważną inwestycję infrastrukturalną odetchnęli z ulgą. Był to też temat samorządowej kampanii wyborczej, która miała miejsce w roku kolejnym. Miesiąc po zmianie władzy (koalicja PiS – BS) pojawiła się informacja o przeszkodzie w realizacji inwestycji – PKP PLK żądało wiaduktu kolejowego nad nieczynną od kilkudziesięciu lat i porośniętą samosiejkami linią kolejową. Linią, która tak naprawdę prowadziła donikąd. Chwilę później umowę rozwiązano a Złotoryjanie w dalszym ciągu nie wiedzą kiedy będzie jakieś postępowanie przetargowe na budowę nowej .

Każda zmiana zakresu projektu realizowanej inwestycji wymaga zabudżetowania zwiększonych środków. Nie słyszałem o tym aby w budżecie Państwa „zaklepano” dodatkowe środki na realizację zmian w projekcie. Choć w niedzielnym nagraniu poseł Platformy Obywatelskiej Robert Kropiwnicki  mówi o dezinformacji (zgaduję, że chodzi o apel radnych PiS  i zarzeka się, że linia kolejowa powstanie, podaje wydłużony o 2 lata termin na zakończenie inwestycji względem tego planowanego przy podpisywaniu umowy. Zarzuca rządowi PiS partactwo...Mówi między innymi o zwolnieniu na linii kolejowej do 60-80 km/h, co wydaje się nad wyrost kontrargumentem, gdyż w latach świetności ta linia nie miała wyższej prędkości i wyższej nie potrzebuje. Modyfikacje peronów raczej również nie należą do najpilniejszych potrzeb a nawet jeśli, to można je przecież robić niezależnie. Skrzyżowanie z linią LPN brzmi jak jedna z opowieści ze świata tzw. „dupokrytek”, o których w wywiadzie kiedyś opowiadał Prezes Poczty Polskiej Sebastian Mikosz (co prawda w innym rzecz jasna kontekście). Jeszcze z 2-3 lata temu tą linią poruszały się pociągi…

Realizacja umowy ma się zakończyć rok po rozpoczęciu kadencji przez kolejny Parlament, w którym dość prawdopodobne, że Koalicja Obywatelska znajdzie się w opozycji. Między innymi przez to, że ma problem ze zrozumieniem potrzeb Polski powiatowej i grup ludzi, którym się gorzej wiedzie.

W życiu samorządu widziałem już nie raz zdarzenia gdy, jak Filip z Konopii, nagle pojawiali się nowi interesariusze, którzy albo chcieli coś zablokować albo do czegoś przekonać resztę. Czasem były to działania z czyjejś inspiracji. Nie wiem co skłoniło legnicki magistrat do takiej reakcji. Być może jakaś rozmowa obywatela, który wyraził nagle zaniepokojenie? Być może być to apel radnych Prawa i Sprawiedliwości o przyśpieszenie prac na tej linii kolejowej? A być może jakiś urzędnik przypadkiem nabrał jakichś wątpliwości?

Dość ciekawe jest, że nadal obowiązująca UCHWAŁA RADY MIEJSKIEJ LEGNICY z dnia 27 stycznia 2017 r. w sprawie aktualizacji „Planu zrównoważonego rozwoju publicznego transportu zbiorowego dla Gminy Legnica oraz Gmin z którymi Gmina Legnica posiada zawarte porozumienie międzygminne w zakresie organizacji publicznego transportu zbiorowego”  opierając się na podstawie Planu Transportowego Województwa Dolnośląskiego przewidywała dynamiczny rozwój wariantu realizacji tejże inwestycji kolejowej:

Złotoryja milczy jak zaklęta...

Sprawa Apelu Prezydenta Legnicy sprawiła, że w moim odczuciu ujawnił się w Złotoryi brak prawdziwych liderów społecznych, którzy by zdecydowali się mocno postawić zarówno wnioskom z apelu, jak i krzywdzącemu określeniu „dodatkowe obciążenie edukacyjne” w stosunku do złotoryjskiej młodzieży. Nie wykorzystały tego też złotoryjskie szkoły, które na drugi dzień mogły z tego zrobić świetną akcję PR. Bawi mnie także fakt, że tuż przed wyborami jeden z kandydatów do Rady Powiatu Złotoryjskiego, którego komitet był przeciwny partiom politycznym, a dziś jest blisko Platformy Obywatelskiej pokazywał się z radnym sejmikowym Tymoteuszem Myrdą w kontekście reaktywacji linii kolejowej… Tym razem głosu nie zabrał.

PS O ile media regionalne informowały na bieżąco i o apelu radnych PiS i o apelu Prezydenta Legnicy, o tyle media złotoryjskie (w tym samorządowa Gazeta Złotoryjska) nabrały wody w usta. Niezrozumiałe.