Armia porwała Legnicę!
LEGNICA. Armia to na polskiej scenie prawdziwy fenomen. Podczas gdy różne mody wybuchały i przemijały, grupa od 40 lat niezmiennie dowodzona przez Tomasza Budzyńskiego konsekwentnie szła swoją drogą - całkiem jak w piosence "Nikt" Izraela. Dziś takie podejście bardzo procentuje artystycznie. Legnicki koncert, który miał miejsce 18 maja w Sali Maneżowej Akademii Rycerskiej potwierdził to, czego można było się spodziewać po ostatnich występach autorów "Legendy". Grupa wciąż poraża energią, utwory sprzed czterech dekad nadal brzmią świeżo i energetycznie, a frontman grupy potrafi porwać publiczność jak za dawnych lat.
Oczywiście kręgosłup koncertu stanowiły piosenki z najdawniejszych dziejów Armii - zarówno te pochodzące z debiutanckiego krążka z Indianinem na okładce, jak i nagrane jeszcze na składankę "Jak punk to punk". Dla miłośników grupy możliwość usłyszenia takich numerów jak "Wołanie o pomoc", "Nigdzie teraz tutaj" czy "Obok historii" to prawdziwe muzyczne święto. Grupa oczywiście pokłoniła się także swoim pozostałym płytom - swoich reprezentantów miały też rzecz jasna "Legenda" (trudno wyobrazić sobie Armię na żywo bez przebojowości "Niezwyciężonego", magii "Opowieści zimowej" czy numeru tytułowego z krążka z Don Kichotem), a także "Triodante" ("Miejsce pod słońcem"), "Duch" ("Soul Side Story"), a nawet "Pocałunek Mongolskiego Księcia" ("Sen nocy letniej" z wplecionym fragmentem "Popiołów").
Obecny skład Armii zdążył już okrzepnąć i nabrać mocy, a do starszego repertuaru wnosi wiele świeżości i nowych muzycznych rozwiązań. Stanisław Budzyński na gitarze rzeczywiście przemyca klimat Roberta Brylewskiego, Amade Kaźmierczak bębni potężnie i równo niczym jego zacni poprzednicy, Darek Budkiewicz basowymi dołami jeszcze bardziej podbija potęgę brzmienia a Jakub Bartoszewski oprócz obsługi waltorni w Armii odpowiada za tworzenie tej charakterystycznej, nieuchwytnej przestrzeni. Dziękujemy zespołowi i publiczności za ten niezwykle energetyczny wieczór i czekamy na nową płytę!