Rodziny zastępcze powiatu lubińskiego na wspólnym pikniku (FOTO)
LUBIN. Blisko 100 osób bawiło się na pikniku integracyjnym zorganizowanym w Osieku dla rodzin zastępczych przez Powiatowy Ośrodek Pieczy Zastępczej w Lubinie. Była jazda konna, zabawy z psem, bańki mydlane, grill i mnóstwo śmiechu.
W sobotę 14 września w Osieku Powiatowy Ośrodek Pieczy Zastępczej z Lubina przy wsparciu samorządu i sponsorów zorganizował II Piknik Integracyjny dla rodzin zastępczych. Można było się poznać, wspólnie miło spędzić czas, wymienić doświadczenia i po prostu zintegrować. Osoby prowadzące rodzinne domy dziecka i będące rodzinami zastępczymi chętnie dzieliły się swoimi wrażeniami z pełnienia tych jakże trudnych obowiązków.
- To już 7 rok, gdy zajmuję się dziećmi. Byłam rodziną zastępczą niezawodowo, ale od czerwca tego roku doszkoliłam się i jestem zawodową rodziną zastępczą. W związku z tym mam wynagrodzenie, które wychodzi 2,16 zł na godzinę. Dzielę się tą informacją głośno, bo zarzuca nam się, że robimy to dla pieniędzy - mówiła Iwona Błaszczyk, pełniąca funkcję zawodowej rodziny zastępczej - Byłam już na emeryturze, gdy usłyszałam historię dwóch chłopców, których rodzice rozjechali się w świat i zostawili 4 i 6 – letnie dzieci same bez jedzenia. Nie wiem jak długo byli sami, ale jak się dowiedziałam, to pojechałam do domu dziecka w Ścinawie. Na początek mnie pokierowano co zrobić, by zaopiekować się takimi dziećmi. Dostałam zgodę na tzw. urlopowanie dzieci. Przeszkoliłam się i chłopcy do mnie przyjeżdżali. Potem zrobiłam kolejne szkolenie i po kilku miesiącach dostałam pierwszą propozycję, by zostać rodziną zastępczą. Bywa teraz u mnie 4- 5 dzieci. Najmłodsze dziecko, jakie do mnie trafiło miało 27 dni. Odebrano go od matki narkomanki. Mały jest mocno obciążony. Matkę wzięto na detoksykację, a dziecko zostało samo sobie. To coś okropnego, gdy się patrzy na takiego maluszka i widzi, jak domaga się narkotyków. W tej chwili już ma 3 miesiące i jest coraz spokojniejszy. Nie wiem dlaczego to robię, ale to wciąga. Te maluszki, które trafiają do nas z patologicznych rodzin są jak małe zwierzątka. Uczymy je, że papier toaletowy ma zastąpić rękę i ścianę, że są widelce i łyżki, uczymy je poznawać smaki, mówić proszę i dziękuję. Kiedy takie dziecko z małego dzikuska zaczyna robić normalnym dzieckiem, to bardzo cieszy i jest bardzo budujące – mówi Iwona Błaszczyk.
Piknik był okazją dla rodziców zastępczych do ważnych rozmów na temat tego, z czym na co dzień się borykają. Dzieci miały okazję do wspólnej zabawy i poznania się. Spotkanie przebiegło w bardzo pozytywnej i radosnej atmosferze.{gallery}galeria/rozrywka/15-09-19-piknik-integracyjny-POPZ-fot-marzena-machniak{/gallery}