Opowieść złotoryjska na finiszu (FOTO)
ZŁOTORYJA. - Więcej krwi na księdza potrzebuję…
- Ty podchodzisz do księdza i bez emocji po prostu go zabijasz, a żołnierze plądrują kościół…
Zakończyły się zdjęcia do pełnometrażowego filmu „Opowieść złotoryjska”. Filmu powstającego w ramach projektu przygotowanego i realizowanego przez Stowarzyszenie Nasze RIO. Dodajmy projektu wysoko ocenionego przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności , która doceniając twórców projektu wyłożyła także pieniądze na realizację filmu opartego na powieści o tym samym tytule Andrzeja WOJCIECHOWSKIEGO. Premiera filmu już 26 listopada.
- Musieliśmy się zmieścić w 39-tysięcznym budżecie i to się udało dzięki pomocy np. złotoryjan, którzy nieodpłatnie wypożyczali nam potrzebne rekwizyty – mówi Barbara Doskocz-Zwierzyńska, prezes Stowarzyszenia Nasze RIO. – Ten film to ponad 100 dni zdjęciowych, a przez plan filmowy przewinęło się około 100 aktorów. Ekipa, która pracuje przy filmie to kolejne 25 osób. Film pokazuje historię dwóch rodzin, polskiej i niemieckiej żyjących w naszym mieście w latach 1939-1956. To nie jest tania produkcja nastawiona na poklask widzów. Dzięki młodym ludziom, dzięi ich wyobraźni aktorskiej i zaangażowaniu na planie powstał przejmujący film o bardzo trudnych czasach dla ludzi żyjących w tamtych „historycznych” czasach. Ale zarazem film pokazujący z jednej strony okrucieństwo wojny, okrucieństwo czasów totalitarnej przemocy i zarazem odpowiadający na pytania o sens życia, o najważniejsze dla ludzi wartości. To ciężki temat, z którym cała ekipa zaczynając od reżysera, poprzez aktorów znakomicie sobie z tym poradziła. Jestem po prostu dumna z nich i jestem przekonana, że o Złotoryi będzie bardzo głośno nie tylko w świecie filmowym.
My byliśmy na planie filmowym podczas kręcenia scen wyzwalania(?) Złotoryi przez wojska sowieckie w 1945 roku. Odgrywanie poszczególnych scen przez aktorów-amatorów wyłonionych w ubiegłorocznych castingach było tak przesiąknięte autentyzmem iż pozwoliło w jakimś stopniu przenieść się w czasie do Złotoryi tamtej epoki.
Reżyserem filmu jest Max PAWŁOWSKI. – Trema ? Na pewno była czy może nawet jest przed każdym wejściem ekipy na plan, bo co prawda robiłem małe filmiki, ale taka produkcja, tworzenie prawdziwego filmu to dla mnie całkowity debiut. Praca z takim zespołem ludzi była i jest wielką przyjemnością . Zwłaszcza, że podczas kręcenia poszczególnych scen praktycznie była taka twórcza burza mózgów, każdy miał jakieś swoje uwagi, swoją interpretację tego co akurat kręcimy na planie. Teraz czeka nas montaż tego wszystkiego i mam nadzieję, że produkt finalny rocznej pracy zostanie ciepło przyjęty przez widzów i przez… krytyków filmowych.
Przemysław MARKIEWICZ w niektórych scenach wystąpił jako aktor( znienawidzony funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa- przyp.red.) ale w złotoryjskiej produkcji miał do odegrania znacznie ważniejsza role. Był konsultantem ds. rekonstrukcji wojennych. – Na pewno wspaniała przygoda. Doskonale wiemy jaki współczesna młodzież ma stosunek do historii, ale jestem przekonany, że nasz film nawet skłoni sporą część młodych ludzi do zainteresowania się wydarzenia z filmowanego okresu naszego miasta. Film robią amatorzy, grają amatorzy, ale podejścia do tego co wspólnie robili mogą nam pozazdrościć profesjonaliści . Nawet podczas kręcenia scen oswobodzenia miasta przez wojska radzieckie, Rafał Doskocz grający niemieckiego żołnierza dopytywał się jak prawidłowo trzymano w rękach pistolet maszynowy? I takich pytań podczas każdej sceny było sporo, bo każdy z aktorów chciał wypaść w pełni profesjonalnie. Dla mnie to oczywiste, że w realiach powstawania filmu, myślę o realiach finansowo-technicznych to powstał film , z którego Złotoryja i jej mieszkańcy będą dumni.
Premiera filmu zaplanowana jest na 26 listopada.
{gallery}galeria/rozrywka/26.10.15_Plan_filmowy_Opowiesc_zlotoryjska_Fot_Bozena_Slepecka{/gallery}