Zaczyna się gra o futbol amatorski... Remis wykluczony!
REGION. 9 maja o godz. 13 w Cetrum Konferencyjnym w Wielogórze pod Radomiem, odbędzie się spotkanie prezesów Okręgowych Związków Piłki Nożnej, działaczy, delegatów, polityków - w sprawie uchwały PZPN związanej z "likwidacją" OZPN-ów. - Formalnie piłka nożna w terenie zostanie załatwiona w białych rękawiczkach - mówi Maria KAJDAN, prezes OZPN Legnica, która wspólnie z prezesem Radomskiego OZPN staje na czele protestującej grupy. - Nikt nie likwiduje wprost OZPN-ów. Po prostu zabiera się im prawo prowadzenia rozgrywek w niższych ligach. Wiadomo, że OZPN bez rozgrywek traci rację bytu. Także bytu finansowego, bo kluby swój start i tzw. kwoty transferowe wpłacać będą na konta Wojewódzkich ZPN. W ramach polityki "białych rekawiczek" użyto chwytliwego magnesu, że bez OZPN-u kluby zapłacą wpisowe mniejsze o połowę. Któż nie poparłby takiej szlachetnej inicjatywy? Nawet jeżeli miałoby się okazać rok póżniej iż ta opłata drastycznie wzrośnie... Tzw. "reformatorzy" uzyskają poparcie klubów liczących tzw. oszczędności. I nikt nie zastanowi się nad istotą tych zmian... Nad tym iż kluby małych lig praktycznie utracą prawo głosu i uzyskania mandatu na zjazd wojewódzki piłki nożnej. Mandaty otrzymają kluby szczebla centralnego plus 4 liga. Gdzieś odgórnie paru ludzi w PZPN za jakiś czas dojdzie do wniosku- a po co jakieś B-klasy, A-klasy?
W Radomiu działacze piłkarscy - udział swój potwierdzili przedstawiciele 20 Okręgowych ZPN w Polsce, przedstawiciele kilku Wojewódzkich ZPN - zastanawiać się będa na dalszą walką o przetrwanie struktur terenowych. - Na pewno zostaną podjęte kroki prawne, ale szczegóły w swoim czasie przedstawią prawnicy - dodaje Maria Kajdan. - Podczas spotkania w Wielogórzu wypracujemy wspólne stanowisko wobec władz piłkarskiej centrali oraz ujawnimy wszystkie okoliczności towarzyszące podjęciu tej decyzji... Nie można akceptować działań PZPN-u nie służących polskiej piłce, ale służących oochronie interesów niewielkiej grupy wpływowych osób. Działań nie majacych absolutnie nic wspólnego z demokracją...
Tymczasem publikujemy felieton red. Ryszarda NIEMCA, prezesa (od 1993 roku) Małopolskiego Związku Piłki Nożnej, wieloletniego redaktora naczelnego "Tempa" czy Gazety Krakowskiej traktując to jako ważny głos w sprawie zmian w strukturze piłki nożnej szczebla terenowego:
Pęd ku reformom naszego piłkarstwa przybrał gwałtownie na sile! Reformatorzy owładnięci socjalistyczną zasadą sformułowaną 120 lat temu: ”ruch wszystkim - cel niczym” (Eduard Bernstein), postawili wielki znak zapytania nad sensem istnienia najniższych, terenowych struktur piłkarskich w powiatowej Polsce…
Wyszło im, że okręgowe i podokręgowe związki definitywnie się przeżyły, zatem przyszła pora je pożegnać, a na miejsce tych demokratycznie wybieranych gremiów społeczników wprowadzić „dobrze opłacanego człowieka z laptopem”. Spodziewam się perturbacji z wprowadzeniem w życie ryzykownego pomysłu inicjującego stepowienie ogromnych połaci piłkarskiego życia u podstawy piramidy organizacyjnej.
Nawet kilku młodych stachanowców z laptopami najnowszej generacji może nie sprostać postawionym zadaniom i nie da rady wypełnić luki po skasowanych zespołach społeczników, lekkim słowem opisywanych jako kwintesencja „skostniałych struktur”. „Skostniała struktura” łaskawie przykrywa epitet „leśnych dziadków”, bo tak przeważnie brzmi semantyczny opis niby anachronicznej jednostki organizacyjnej gdzieś w Polsce. Pomijam fakt, że w tej pogardliwej retoryce, znajdują się wielkie pokłady pogardy dla godności jednostki ludzkiej ze względu na wiek, zadaję przede wszystkim ewidentny kłam lansowanym stereotypom. Cała amatorska piłka polska w ujęciu klubowym opiera się w dużym stopniu na ludziach w zaawansowanym wieku, co nie zmienia faktu, że rozwija się ona w sposób pomyślny i systematyczny. Można oczywiście opowiadać cuda na kiju o konieczności jej profesjonalizacji w zarządzaniu klubem, aliści trzeba mieć świadomość możliwości płacowych tysięcy klubów, których nie stać na bodaj jednego opłacanego funkcjonariusza! Wiele wody musi upłynąć w Wiśle i Odrze, zanim doganiając Europę w dobrobycie i płacach, będziemy mogli zatrudniać w LKS sekretarzo-gospodarzo-prezesa…
Z tego, między innymi, powodu, wciąż niezastąpiona jest armia wolontariuszy w siedzibach byłych miast wojewódzkich i powiatach, skupionych w strukturach okręgowych i powiatowych. Jako demokratycznie wyłonione gremium stanowią samorząd terenowo-branżowy, reprezentujący i dbający o interesy najbardziej masowej dyscypliny sportu przed władzami terenowymi. Oni na zjazdach sprawozdawczych planują inicjatywy rozwojowe dyscypliny na ich terenie, wskazują rezerwy, inspirują starania o budowę obiektów, tworzenie nowych klubów. Są partnerem dla prezydentów miast, burmistrzów, wójtów, w odbiorze społecznym funkcjonują jako nośnik lokalnej tożsamości, depozytariusz patriotyzmu danego regionu, subregionu, miasta, powiatu. Ponieważ wybierani są przez delegatów klubów piłkarskich z danego terenu, trudno nie podkreślać ich roli identyfikacyjnej wiążącej ich z siecią klubową. Spośród siebie wyłaniają grona komisyjne specjalizujące się w odbiorze boisk, weryfikacji zawodów, organizacji ogólnopolskich i ogólnowojewódzkich turniejów dzieci i młodzieży, na których wymienianie brakuje tu miejsca.
Koronne dowody operatywnej żywotności struktur, o których niezbędności tu piszemy, znajdują się w samym PZPN! To tam napływają systematyczne raporty od trenerów realizujących ambitny projekt MAMO w każdym województwie. Szkoleniowcy pojawiają się w powtarzalnym cyklu w danym powiecie, wygłaszają prelekcje dla tamtejszych trenerów, nauczycieli i rodziców, prowadzą pokazowe treningi, wyławiają i dokumentują uzdolnione jednostki, ale czarną robotę werbowania słuchaczy, uczestników pokazówek, pilnowania terminów, wynajęcia sal i boisk odwalają „skostniałe struktury”. Zanim w futbolowy, polski busz ruszyła kongenialna inicjatywa „mobilnego” AMO, swoje miejsce na ziemi tarnowskiej i nowosądeckiej znalazły, mam nadzieję, na stałe, „stacjonarne” akademie młodych orłów. To tamtejsze rady trenerów OZPN „wychodziły” decyzję o stworzeniu wielkiej szansy zwłaszcza dla uzdolnionych dzieci z biednych rodzin. Nikt tego osiągnięcia sportowego, organizacyjnego nie zapisał na konto działaczy OZPN-ów, mimo że to oni lobbowali u swoich prezydentów, by dali kasę na opłacenie trenerów AMO, a także bezpłatnie udostępnił bazę treningową, w Tarnowie w postaci orlika, w Nowym Sączu - boiska wybłaganego u ojców miejscowego zakonu! Bez ichniejszych komisji sędziowskich trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie procesu obsad, prowadzenia kursów w środowisku wiecznego deficytu kadr, organizacji cyklów doszkoleniowych, prowadzenie funduszów samopomocowych, w tym pośmiertnego. Powodów do wstrzymania tak rozumianego reformowania modelu zarządzania polską piłką jest o wiele więcej, a najbardziej racjonalny z nich powinien polegać na sumiennym podsumowaniu dorobku tej odmiany, która do dziś obowiązuje.
Dla spointowania nieco frywolnego omawianej tematyki warto odnotować także reformatorskie pomysły, o których usłyszałem w Nowym Sączu. Jak to szło? Ano, tak, że reformowanie powinniśmy zacząć od likwidacji wojewódzkich związków w Białymstoku i Kielcach, które razem wzięte nie zliczą u siebie tylu klubów, ile działa w Nowosądeckim OZPN...!"
Powyższy felieton został opublikowany na łamach "Sportowego Tempa".