S.Górski o kulisach awansu do 3 ligi
GŁOGÓW. Kiedy na początku sezonu rezerwy Chrobrego Głogów punktowały bardzo przeciętnie, pojawiły się głosy, że odmłodzony zespół opuści szeregi IV ligi. I faktycznie, opuścił, bo niespełna tydzień temu podopieczni Sebastiana Górskiego po szalonym dwumeczu pokonali faworyzowaną Lechię Dzierżoniów meldując się w III lidze. O sukcesie, który przyszedł wcześniej niż planowano, dalszym rozwoju i perspektywach Chrobrego w nowej rzeczywistości szkoleniowiec głogowian opowiedział w rozmowie z Dawidem Graczykiem.
Emocje po sobotnim meczu opadły? Zdążył Pan już na chłodno nacieszyć się tym sukcesem?
Sebastian GÓRSKI: Cieszyłem się przez kilka godzin kiedy świętowaliśmy z zespołem, ale od poniedziałku przygotowuje się do nowej, trzecioligowej rzeczywistości. Dzisiaj już nie ma czasu na celebrowanie, aczkolwiek okoliczności w jakich wywalczyliśmy ten awans, sprawiły, że były to największe emocje jakie dotychczas przeżyłem w moim sportowym życiu.
W dwumeczu z Lechią zafundowaliście kibicom istny rollercoaster. Awans w takich okolicznościach chyba musi smakować wyjątkowo?
Piłka nożna to są emocje i wszyscy zawodnicy, trenerzy czy kibice kochają ten sport za jego nieprzewidywalność. Niewielu wierzyło, że jesteśmy w stanie wygrać baraż, niewielu też stawiało na nas przed sezonem czy w jego trakcie. Lechia była zdecydowanym faworytem bukmacherów, a mimo to sprawiliśmy niespodziankę i takie zwycięstwa zawsze sprawiają ogromną radość.
Kiedy sędzia w 3. minucie meczu wyrzucał z boiska Natana Malczuka czuł Pan, że awans zdecydowanie się oddala?
Szczerze przyznaje, że to był moment, w którym nie wiedziałem, co myśleć. W głowie nastąpiła pustka. Teraz mógłbym opowiadać, że i tak byłem pewien zwycięstwa, ale po prostu bym skłamał. W mojej opinii kluczowa była reakcja zespołu, który mierzył się z dużo bardziej doświadczonym rywalem, a pokazał emocjonalny spokój. Kilka minut po czerwonej kartce, patrząc na zachowanie zawodników, ich gesty i reakcje, widziałem, że ci chłopcy wierzą w sukces mimo tak niesprzyjających okoliczności. Ta wiara mnie zbudowała, ponieważ pracujemy ze sobą już bardzo długo, wiemy jakie charaktery chcemy kształtować i to był moment, w którym wykonywana przez nas praca przyniosła efekty. Później padł gol decydujący o losach tego dwumeczu. On również wyzwolił w drużynie dodatkowe pokłady energii i do ostatniego gwizdka w 107. minucie zawodnicy ani na moment nie przestali wierzyć w awans. To było kluczowe.
Wasz sukces jest jeszcze większy jeśli spojrzymy na kadry obu zespołów. Lechia ma kilku doświadczonych ligowców, a Chrobry przed sezonem przeszedł rewolucję i drużyna w dużej mierze opierała się na graczach 17, 18- letnich.
To nawet nie rewolucja, a całkowicie inny projekt, bo w klubie postanowili zaryzykować, dać szansę chłopakom, z którymi pracujemy od kilku lat. W Polsce się utarło, że ciężko wprowadzać młodzież na poziom seniorski, ale odwaga budowanego przez Chrobrego projektu powinna zebrać sporo pochlebnych recenzji, bo nie jest łatwo wywalczyć awans w takim stylu. Chłopcy jednak pokazali, że warto było podjąć ryzyko.
Podczas naszej ostatniej rozmowy wielokrotnie mówił Pan, że celem nie jest awans, tylko rozwój zawodników. Promocja już w pierwszym sezonie była zaskoczeniem?
Zdecydowanie. Jest to dla mnie duża niespodzianka, oczywiście biorąc pod uwagę założenia jakie mieliśmy przed sezonem. Ten projekt miał trwać trzy lata i właśnie w tym trzecim sezonie chcieliśmy awansować do III ligi, ale nadrzędnym celem pozostawał rozwój indywidualny. Większość kadry opierała się na graczach z roczników 2003, 2004, mieliśmy zawodnika urodzonego w 2005, więc potrzebowaliśmy czasu. Celem zarządu na pierwszy sezon było utrzymanie w lidze i ogranie zespołu, w drugim mieliśmy już budować kadrę gotową do walki o czołowe lokaty, a w dalszej perspektywie bić się o III ligę. Przypomnę tylko, że po czterech kolejkach mieliśmy na koncie cztery punkty i wiele osób widziało w Chrobrym kandydata do spadku, ale dobra praca broni się sama, a chłopcy bardzo szybko poznawali tą piłkę seniorską. Ten postęp zawodników w działaniach indywidualnych, grupowych i zespołowych był widoczny właściwie z każdym tygodniem i przełożył się na to, że już po rundzie jesiennej mogliśmy mierzyć w czołowe lokaty. Najważniejsza była wiara w sukces samych zawodników, którzy dzięki pracy w sferze mentalnej wiedzieli, że są w stanie zrealizować cel.
Młodzież świetnie radziła sobie w IV lidze, ale szczebel wyżej jest znacznie trudniej. Jesteście na to gotowi, czy w szeregach Chrobrego zobaczymy więcej doświadczenia?
Na pewno nie zamierzamy zmieniać naszej filozofii, bo jeśli podejmujemy się jakiegoś projektu, to niezależnie od okoliczności ten nadrzędny cel powinien pozostawać priorytetem. W Chrobrym nacisk kładziemy na rozwój indywidualny młodych zawodników, by w przyszłości zaistnieli w piłce profesjonalnej. Ja sobie nie wyobrażam sytuacji, w której po awansie będziemy na siłę wzmacniać skład by walczyć o najwyższe cele w tej lidze. Musimy to zrobić mądrze, ze spokojem i cały czas pamiętać o wizji nad jaką pracujemy. Druga kwestia to fakt, że zawodnicy swoją postawą zasłużyli na szansę w III lidze i teraz niesprawiedliwością byłoby odbieranie im możliwości sprawdzenia się wyżej. My chcemy coś osiągnąć systematyczną pracą u podstaw, a nie przeprowadzać ciągłe rewolucje. Oczywiście pracujemy nad dołożeniem tej drużynie odrobiny doświadczenia, ale prawdopodobnie będzie to jeden zawodnik, być może z pierwszego zespołu. Fundament i kręgosłup pozostaną nienaruszone, nawet wiedząc jak ciężkie zadanie nas czeka w przyszłym sezonie. Zarząd Chrobrego wykazał się cierpliwością w I lidze i mam nadzieję, że na szczeblu III ligi również dostaniemy czas na zbudowanie zespołu, który będzie potrafił zaskoczyć.
Tacy zawodnicy jak Miłosz Jóźwiak czy Bartosz Szafer musieli zwrócić na siebie uwagę innych klubów. Nie obawia się Pan, że mogą opuścić zespół?
W takim przypadku sami będą musieli zdecydować, co jest dla nich bardziej korzystne. Na dzień dzisiejszy czeka ich rywalizacja w III lidze, jednak z perspektywą gry na zapleczu Ekstraklasy, bo chociażby przykład Eryka Pieczarki pokazuje, że ta droga jest otwarta. Po kilkunastu występach w zespole rezerw zadebiutował w I lidze, a później dostał kolejne szanse na tym poziomie. Zawodnicy, o których pan wspomniał czują i wiedzą, że to dla nich szansa. Doceniamy ich pracę, szanujemy i chcemy by w przyszłości jak najwięcej z nich grało zawodowo w piłkę, więc jeśli podejmą decyzję o zmianie barw, na pewno będziemy trzymać za nich kciuki. Uważam jednak, że na dzień dzisiejszy ten projekt, w którym są obecnie jest najlepszy dla ich rozwoju.
Chrobry ma szansę pójść drogą Zagłębia Lubin czy Śląska Wrocław i w przyszłości mieć dwie drużyny na szczeblu centralnym?
Ta III liga to naprawdę spory sukces dla takiego klubu jak Chrobry i na pewno będziemy chcieli się w nim odnaleźć. Przed poprzednim sezonem mówiono, że z tak młodym zespołem spadniemy z ligi, teraz mogą pojawić się podobne głosy. Pierwszą niespodziankę sprawiliśmy, drugą byśmy chcieli. Trzeba jednak spojrzeć racjonalnie, musimy znaleźć swoje miejsce w krajowej piłce i realizować założenia. Jest wiele klubów, które machają przysłowiowymi szabelkami, a później są weryfikowane. My na pewno musimy wszystko zrobić mądrze i zobaczymy, co przyniesie czas.
Dziękuję za rozmowę.