J.Jach: gram o sukces z Rakowem i swoją przyszłość
LUBIN. Z Jarosławem Jachem rozmawiałem ostatni raz w grudniu 2017 roku, krótko po jego reprezentacyjnym debiucie, chwilę przed transferem do Crystal Palace. W Anglii nie pograł, nieco więcej występów zaliczył w czasie wypożyczeń do Rizesporu i Tiraspolu, ale to na pewno poniżej oczekiwań ambitnego defensora. Po niespełna dwóch latach znowu jest w Ekstraklasie. Zapewnia, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Nie wyklucza, że w najbliższym czasie znowu spróbuje sił zagranicą. Nie zmieniło się jego zaangażowanie i gotowość do podejmowania wyznań.
Z Jarosławem JACHEM obecnie piłkarzem Rakowa a do niedawna Zagłębia Lubin rozmawia Miłosz KOŁODZIEJ.
Miłosz Kołodziej: Okrzyki i śpiewy, dobiegające ze szatni Rakowa, po meczu z Zagłębiem, jednoznacznie świadczą, że ten punkt to dla was cenna zdobycz.
Jarosław Jach: Myślę, że obie strony stworzyły, naprawdę, ciekawe widowisko. Otwarty mecz, dużo walki, sporo ciekawych sytuacji. Jasne, więcej po stronie Zagłębia, ale my też mieliśmy swoje szanse. Szanujemy ten remis, zdobyty na wyjeździe z drużyną, która jest na fali, która gra naprawdę ciekawą piłkę, jak na warunki Ekstraklasy. Punkt zdobyty w Lubinie sprawia, że nie tracimy dużego dystansu do pierwszej ósemki, odjeżdżamy za to od dolnej strefy tabeli.
Wydawało się, że przy stanie 2:1, to Zagłębie, za chwilę „ zabije ten mecz”, mieli swoje szanse. Wróciliście z dalekiej podróży.
Taka jest piłka, Zagłębie miało swoje sytuacje, nie dobili nas. Wróciliśmy do gry i nawet mieliśmy szansę, żeby sięgnąć po pełną pulę.
Grudzień 2017, odpowiadając na pytanie o swoją przyszłość mówi pan. - Widzę się w klubie w którym będę regularnie występował, wierzę, że poprawię swój boiskowy mental, stając się prawdziwym liderem obrony...
Jeśli chodzi o mój obecny klub, można spokojnie powiedzieć, że tak właśnie jest. Czuję się w Częstochowie dobrze, czuję się jednym z liderów odpowiedzialnych za drużynę. Myślę, że tak postrzegają to koledzy i trener. Sadzę, że wnoszę coś do drużyny, trzymam solidny poziom, uważam, że jestem pozytywną osobą w szatni. Może ambicje były inne, ale nie skaldam broni, cały czas walczę o swoje marzenia.
Jakie są te marzenia?
Ponowny wyjazd za granicę, nie będę mówił o konkretnych kierunkach. Jestem otwarty na propozycje. Mam określone
ambicje i wierzę, że moje umiejętności pozwolą mi zagrać w lidze mocniejszej od Ekstraklasy. Do wszystkiego podchodzę z pokorą, bo wiem, że to nie jest takie proste.
Ma pan kontrakt z Crystal Palace do 2021 roku, jak wygląda teraz komunikacja pańskim klubem, omawiacie pana występy w Ekstraklasie?
Jestem w stałym kontakcie z Crystal Pałace, otrzymuję analizy moich występów. Rozmawiamy także o mojej przyszłości, po sezonie w Rakowie. Jest kilka wariantów, dużo zależeć będzie od tego jak będę się prezentował w Ekstraklasie. Gram nie tylko o sukcesy z Rakowem, ale także swoją przyszłość.
Pańskiej decyzji o transferze bronił, niedawno, w rozmowie z e-legnickie, pański były kolega z Zagłębia, Arkadiusz Woźniak. - Jarek trafił do Anglii, co z tego, że wrócił? Nie rozumiem, kiedy ktoś mówi, że niepotrzebnie wyjechał. Prawda jest taka, że każdy by wyjechał mając taką propozycję. Jachu nabrał doświadczenia i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Jak najbardziej, Arek trafił w sedno. Nie spotkałem się z czynnym zawodnikiem, który powiedziałby mi, że to był błąd. Krytykują ludzie, którzy nie grają już czynnie w piłkę, lub nigdy nie byli na tym poziomie. To jest zupełnie inna perspektywa, oceniania pewnych faktów. Dostałem ofertę z klubu z najmocniejszej ligi na świcie i miałem z niej nie skorzystać? Taką podjąłem decyzję i zapewniam, że jeśli dzisiaj miałbym taką ofertę, nie wahałbym się ani chwili.
Jan Bednarek, też zaczynał karierę w Anglii, od znajdowania się na ławce rezerwowych lub nawet poza nią. Był cały czas w treningu. Po zmianie trenera dostał swoją szansę i stał się podstawowym zawodnikiem. Może za szybko zmienił pan otocznie i opuścił Anglię?
Tak, tylko kwestia wypożyczeń nie była moją inicjatywą, to nie były moje decyzje, ale pewne rozstrzygnięcia musiałem uszanować. Byłem gotowy zostać w Londynie i walczyć o swoje. Chciałem przejść tą drogę, którą pokonał Janek, ciężko pracować i czekać na szansę. Taką drogę pokonałem przecież w Lubinie, przebijając się, najpierw do pierwszej drużyny, później wskakując do pierwszego składu, to też wymagało czasu. Nie mam pewności, że byłoby, jak w przypadku Janka Bednarka, że stałbym się podstawowym obrońcą klubu Premier League, pozostaje jednak niedosyt, że nie zostałem dłużej w drużynie.
Bartosz Białek, niespełna 18 letni wychowanek Akademii, wychodzi w pierwszym składzie i strzela bramkę. Pan, Krzysztof Piątek i Filip Jagiełło to wychowankowie Akademii KGHM Zagłębia Lubin, którzy w ostatnim czasie odeszli zagranicę. Młodzież w Lubinie widzi, że są dobre perspektywy na to, aby z Lubina ruszyć na podbój świata.
To świetne, że młodzi zawodnicy w Lubinie, mają takie przykłady. Myślę, że oni wiedzą, że są w dobrym miejscu do tego, aby się rozwijać i grać. Jeśli do tego dodamy tendencje w lidze, żeby stawiać na młodzież, to naprawdę są szanse dla tych piłkarzy do pokazania się w seniorskiej piłce. My też mamy w Rakowie obiecujących młodzieżowców, widzę ich zaangażowanie i pracę. Można zrealizować swoje marzenia, można się wybić, oni widzą takie przykłady i to ich ba pewno jeszcze bardziej mobilizuje.
Dziękuję za rozmowę