Słabość Miedziowych. Test oblany!
LUBIN. Po raz piąty w tym sezonie i czwarty na swoim stadionie triumfowali piłkarze beniaminka PKO Ekstraklasy ŁKS Łódź. Podopieczni trenera Kazimierza Moskala pokonali w środowy wieczór całkowicie zasłużenie Zagłębie i dzięki trzem bezcennym punkom nadal zachowali szansę na uniknięcie degradacji do I ligi. Miedziowi po dobrej grze i wygranych DERBACH ze Śląskiem w Łodzi byli cieniem drużyny z niedzielnej potyczki. Łatwiej przyjdzie wymienić tych , którzy zagrali słabiutko niż wskazać zawodników zasługujących na wyróżnienie. Niestety Rosjanin Baszkirow otwiera listę "miedziowych pasztetów". Grał słabo, momentami nie wiedział co ma robić na murawie a na dodatek sprokurował karnego. Trener Martin Sevela wyszedł z założenia iż zwycięskiego składu się nie zmienia, ale wydaje się iż Jakub Tosik byłby lepszym rozwiązaniem. Słabo zagrał także Filip Starzyński,.który od meczu w Gliwicach nie imponuje formą na plus. Obrona= KOSZMAR ! I już wiemy dlaczego ostatni zespół w przeciętnej polskiej ekstraklasie pokonał Miedziowych...
Kto wie jak potoczyłby się mecz gdyby w 8 minucie Draźić pokonał Malarza po kapitalnej akcji. Chwilę potem prowadzenie zdobyli gospodarze. Bramkę strzelił Carlos Moros dobijając piłkę odbitą od poprzeczki po strzale Srnicia przy biernej asyście środkowych obrońców. Łodzianie poszli za ciosem, ale znakomita okazję zmarnował Guima przegrywając pojedynek sam na sam z bramkarzem Zagłębia Dominikiem Hładunem. I gdybyśmy chcieli kogokolwiek w zespole Miedziowych wyróżnić to właśnie Hładun na to zasługuje. Bo przegrać np. 2:6 to byłaby dopiero siara...
W 29 minucie było 1:1 po samobójczym golu, Carlosa Morosa. Gospodarze odpowiedzieli ekspresowo, bo w 34 minucie rzut karny, za zagranie ręką Baszkirowa we własnym polu karnym, zamienił na gola Antonio Dominguez.Potem poziom adrenaliny poszedł w górę bo po interwencji Balicia w polu karnym arbiter ponownie pokazał na wapno, ale na szczęście VAR "wyprostował" sędziego meczu...
W 55 minucie minucie łodzianie prowadzili w końcu 3:1. Tym razem piłkę do siatki gości skierował 17-letni Adam Ratajczyk, który OŚMIESZYŁ tzw. obronę Zagłębia. Rozmiary porażki zmniejszył Bartosz BIAŁEK, który zachował się przytomnie kierując piłkę do siatki łodzian po zderzeniu się w polu karny Arkadiusza Malarza z obrońcą swojej drużyny.
Miediowi jechali do Łodzi po 3 punkty i wracają po nijakiej grze z niczym. Zagłębie straciło w tej kolejce szanse na wskoczenie do czołowej ósemki. I jedno jest pewne: trener Martin Sevela musi koniecznie odpowiedzieć sobie na kilka ważnych pytań dotyczących zespołu... Bo widząc mizerie w wykonaniu swojego zespołu robić tylko 1 zmianę to jakby kompletny brak zaufania do pozostałych zawodników...
ŁKS Łódź – Zagłębie Lubin 3:2 (2:1)
18 min Moros, 33 A. Domínguez (kar.), 55 Ratajczyk – 29 Moros (sam.), 74 Białek
ŁKS Łódź: Malarz (C) – Bogusz, Moros, M. Dąbrowski, Vidmajer – Trąbka (68′ Wolski), A. Domínguez (82′ Ł. Piątek), Srnić, Guima, Ratajczyk – Wróbel (90′ Corral).
Zagłębie Lubin: Hładun – Czerwiński, Kopacz, Guldan (C), Balić – Baszkirow, Dražić, Starzyński, Żivec – Bohar, Szysz (62′ Białek).