Jeden Białek cudu nie czyni...
LUBIN. Piłkarze Zagłębia w bardzo kiepskim stylu zakończyli rundę zasadniczą ekstraklasy. W Bełchatowie ulegli Rakowi Częstochowa 1:2 po przeciętnej grze, zwłaszcza bez jakości w pierwszej połowie, grze, na którą w zupełności wystarczyłaby poprawność i determinacja częstochowian. Na plus zaliczyć trzeba ładne zachowanie Bartosza Białka, dające gola Miedziowym, na minus - koszmarne kiksy w obronie. Po 30 kolejkach Miedziowi zagrają w grupie spadkowej. Padają deklaracje o wielkiej mobilizacji i walce o 9.lokatę. Póki co, bliżej tego miejsca jest Raków, który odskoczył od Zagłębia na trzy punkty. Pocieszające jest tylko w tym całym bałaganie, iż Miedziowi plasując się na 11.miejscu, zachowują przewagą 8 punktów nad strefą spadkową. I miejmy nadzieję, że tego nie spartolą...
Dokładnie przed rokiem po 30. kolejkach Zagłębie zajmowało 5. miejsce, mając 47 punktów. To wielce symboliczny znak regresu. Nic dziwnego, iż mówi się coraz głośniej o gruntownym personalnym sprzątaniu miedziowej spółki...
W tej mizerii naprawdę jedynie wielkim plusem jest odkrycie talentu Bartosza BIAŁKA, który nie tylko błysnął w 2-3 meczach, ale zalicza istne wejście smoka w ekstraklasę...Szkoda, że Białek jest tylko jeden..
Raków Częstochowa - Zagłębie Lubin 2:1 (0:0)
Petrasek (48'), Brown Forbes (73') - Białek (60')
Raków: Szumski - Kościelny, Petrasek, Piątkowski, Tudor, Schwarz, Sapała, Jach (66. Kun), Tijanić (87. Oziębała), Brown Forbes (79. Malinowski), Musiolik
Zagłębie: Hładun - Czerwiński, Kopacz, Guldan, Balić, Bashkirov, Starzyński (62. Poręba), Drazić (83. Sirk), Zivec, Bohar (84. Szysz), Białek