Górnicy z Lubina przymierzyli 4-ligowy garnitur (FOTO)
LUBIN. Podopieczni Przemysława Cielewicza podejmowali imiennika ze Złotoryi, w którym szansę mieli dostać zmiennicy, a ostatecznie trener Eugeniusz Oleśkiewicz wystawił niemal najmocniejszy skład, zapewne zbliżony do tego, jaki wyjdzie w najbliższym ligowym meczu z Karkonoszami Jelenia Góra. Chociaż złotoryjanie są wyżej notowani, to za faworyta nie uchodzili, bo gospodarze są w świetnej formie, co pokazali dziś, zupełnie dominując przeciwników.
Miejscowi od pierwszych minut starali się prowadzić grę, wymieniać sporo podań i nie pozwalać złotoryjanom na rozwinięcie skrzydeł. Taktyka trenera Cielewicza sprawowała się świetnie, bo po kilku minutach tuż obok słupka uderzył Karol Gracz, jednak broniący dostępu do bramki gości Hubert Bentkowski miał piłkę pod kontrolą.
Kiedy zawodnikom minął pierwszy kwadrans, złotoryjanie postanowili ułatwić zadanie rywalom. Kiepskie podanie w poprzek boiska padło łupem Wojciecha Błąda, ten odegrał Patrykowi Mirkowskiemu, a pomocnik lubinian wypuścił w bój Jakuba Stefańskiego, który będąc oko w oko z Bentkowskim otworzył wynik meczu.
Ekipa trenera Oleśkiewicza niespecjalnie miała pomysł na sforsowanie obrony gospodarzy, lecz stworzyła dwie okazje pod ich bramką. Pierwszą, po dośrodkowaniu ze stojącej piłki, wyklarował Marcin Franczak, jednak główkował nieczysto, a drugą, moment później, po wygranej przebitce miał Karol Nowosielski, lecz on również chybił celu.
Miejscowi byli znacznie skuteczniejsi w swoich poczynaniach, chociaż próba Piotra Ignatowicza nieznacznie minęła słupek bramki. Zanim obie jedenastki zeszły na przerwę, Górnik zdołał dorzucić dwa gole. Najpierw w „szesnastkę” wpadł Paweł Chmurowski i silnym uderzeniem podwyższył prowadzenie, a w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry, po kolejnej dobrej wymianie podań lubinian oraz biernej postawie defensorów gości, Jakub Stefański technicznym strzałem przy słupku zdobył swojego drugiego gola.
Po pierwszej połowie losy rywalizacji były właściwie rozstrzygnięte, jednak nie przeszkodziło to gospodarzom w dalszym prowadzeniu gry. Już w pierwszej akcji szansę miał Paweł Chmurowski, lecz zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i skończyło się na strachu w szeregach przyjezdnych.
56. minuta przyniosła czwarte trafienie gospodarzy. Trafienie naprawdę wyjątkowej urody, chociaż spory udział miał w nim golkiper złotoryjan, który pozwolił się przelobować Kamilowi Gołębiowskiemu z okolic linii środkowej boiska!
Wysokie prowadzenie uśpiło chyba czujność podopiecznych trenera Cielewicza, bo w krótkim czasie przyjezdni dwa razy zagrozili Krystianowi Kisielowi. Bramkarz lubinian uprzedził Jakuba Radkiewicza, który chciał sfinalizować dobre podanie z głębi pola od Gracjana Wójcika, a chwilę później sparował płaską próbę Karola Nowosielskiego. Do odbitej piłki dopadł jednak wprowadzony z ławki rezerwowych Damian Kobza i zmniejszył straty.
Do końcowego gwizdka inicjatywa należała do Górnika z Lubina, ale Łukasz Gębal z trudem sparował bombę Jakuba Michalaka, a kiedy pokonał go Adrian Rakoczy, sędzia słusznie odgwizdał pozycję spaloną.
- Wiedziałem, że nie będzie grał Krzysiek Kaliciak ani podstawowy bramkarz złotoryjan, więc liczyliśmy na wykorzystanie tych braków i tak się stało. W pierwszej połowie byliśmy konsekwentni w obronie, zbieraliśmy drugie piłki i chyba nie pozwoliliśmy gościom na stworzenie żadnej okazji. My konsekwentnie robiliśmy swoje, zdobyliśmy dwa gole z kontrataku, jednego dorzuciliśmy po ładnej akcji i do przerwy mieliśmy bezpieczny wynik. W drugiej połowie zrobiliśmy zmiany, dałem szansę wszystkim rezerwowym, a wygraliśmy w pełni zasłużenie – podsumował spotkanie trener Przemysław Cielewicz.
Teraz przed Górnikiem kolejny bój z czwartoligowcem, bowiem do Lubina zawita Orkan Szczedrzykowice, który pokonał Kuźnię Jawor. Szkoleniowiec klubu z klasy Okręgowej nie ukrywa, że celem jego podopiecznych jest awans, a pucharowe boje są doskonałą okazją do sprawdzenia się na tle rywali, z którymi Górnik ma toczyć w przyszłym sezonie boje o ligowe punkty.
- Naszym celem jest IV liga i chcemy sprawdzać się na tle zespołów z tego szczebla. Dzięki takim meczom możemy ocenić czy jesteśmy gotowi na awans i czy poradziliśmy sobie po ewentualnym awansie, bo to jest dla nas priorytet – dodał.
Górnik Lubin – Górnik Złotoryja 4:1 (3:0)
Stefański 15’, 45’, Chmurowski 45’, Gołębiowski 56’ – Kobza 73’
Górnik Lubin: Kisiel – Ignatowicz, Gracz (86. Bielecki), Chmurowski, Cichy, Gołębiowski, Błąd (82. Wuj), Mirkowski (75. Strzelczyk), Leśniewski (61. Michalak), Stefański (67. Rakoczy), Wach
Górnik Złotoryja: Bentkowski (75. Gębal) – Tupaj, Noga, Baranowski, Dudzic (66. Tycel), Baszczak, Radkiewicz, Nowosielski, Franczak (46. Wójcik), Kufel (65. Kobza), Poparda.
Fot.Dawid Graczyk
{gallery}galeria/sport/09-09-20-puchar-gornik-zlotoryja-lubin-fot-dawid-graczyk{/gallery}