Częstochowskie medaliki za twarde dla Miedziowych
LUBIN. W meczu kończącym 3.kolejkę ekstraklasy piłkarze Zagłębia Lubin po dwóch domowych zwycięstwach nad Lechem i Wartą, pojechali na pierwszy wyjazd do Bełchatowa i ze spotkania z Rakowem Częstochowa wrócą z pierwszą porażką. Dodajmy przegraną w pełni zasłużoną... O ile mecz z Rakowem sprzed roku kibice nie tylko w Lubinie zapamiętali z pierwszego gola zdobytego przez Bartosza Białka, który sprawi sobie prezent na 18.urodziny, to obecne spotkanie "medalikami" pozostanie w pamięci ze względu na szybkość stracenia gola przez Miedziowych. W 40 sekundzie Fran Tudor dośrodkował wprost na głowę Vladislavsa Gutkovskisa - którego w polu karnym "odpuścił" Dominik Jończy - a ten uderzeniem głową pokonał Dominika Hładuna...Tak szybko stracony gol przez drużynę z ligowymi aspiracjami mimo wszystko nie powinien mieć miejsca...
Pierwsza połowa w wykonaniu Miedziowych kiepska na początku, potem przeciętna z kilkuminutowym przebłyskiem. Trener Martin SEVELA poeksperymentował trochę ze składem i ustawieniem i nie wyglądało to najlepiej. Raków robił co chciał a zwłaszcza rosły Petraszek, a na boku imponował rajdami Piątkowski notabene wychownek Akademii Zagłębia Lubin. Miedziowi kompletnie nie radzili sobie z pressingiem rywali na swojej połowie, a wprowadzanie akcji stanowiło problem niczym jazda po śniegu na letnich oponach. Patryk Sysz męczył się na boku boiska, Sasza Żivec na środku pomocy a Samuel Mraz sprawiał wrażenie totalnej pomyłki transferowej...Na dodatek Demjan Bohar jakby myślami był przy swoim transferze do Osijeku...Pierwszy celny strzał na bramkę Rakowa Miedziowi oddali pod koniec pierwszej części a strzelał Baszkirow...
Po przerwie słowacki coach Miedziowych widząc co się dzieje skorygował ustawienie i skład i ustawienie. Do "życia" przywrócony został Filip Starzyński, Zivec powędrował na bok boiska i miało to w zamyśle wyglądać lepiej gdyby niezbyt dobre wybice piłki przez Hładuna w 48 minucie. Rywale przejęli piłkę i...piękne trafienie Davida Tijanicia dało Rakowowi prowadzenie 2:0.
O dziwo przegrywając Miedziowi zaczęli jakby lepiej grać chociaż nie na tyle aby obsypywać ich komplementami. Na ironię losu Zagłębie zdobyło kontaktowego gola a jego strzelcem okazał się Rok SIRK czyli najbardziej krytykowany zawodnik transferowy minionego sezonu. A na boisku pojawił się kilka chwil wcześniej zastępując Mraza- obecnie głównego kandydata do miana "niewypału roku".Dodajmy iż Sirk wykończył dynamiczną akcję skrzydłem nie kogo innego jak...Żivca. Ale to było wszystko na co stać było lubinian na stadionie w Bełchatowie.
RAKÓW CZĘSTOCHOWA – ZAGŁĘBIE LUBIN 2:1 (1:0)
1:0 – Gutkovskis, 1 min (głową, asysta Tudor), 2:0 – Tijanić, 48 min (asysta Cebula), 2:1 – Sirk, 66 min (asysta Żivec)
RAKÓW: Jakub Szumski – Kamil Piątkowski, Tomas Petrasek, Maciej Wilusz – Fran Tudor, Igor Sapała, Petr Schwarz (78. Piotr Malinowski), Patryk Kun – David Tijanic (88. Giannis Papanikolaou), Vladislavs Gutkovskis (72. Felicio Brown Forbes), Marcin Cebula (77. Ben Lederman).
ZAGŁĘBIE: Dominik Hładun – Kacper Chodyna (84. Lorenco Simic), Dominik Jończy, Lubomir Guldan, Sasa Balic – Damjan Bohar, Łukasz Poręba (62. Jakub Żubrowski), Jewgienij Baszkirow (77. Jakub Bednarczyk), Sasa Zivec, Patryk Szysz (46. Filip Starzyński) – Samuel Mraz (62. Rok Sirk).
Sędziował Paweł Gil (Lublin)
Żółte kartki: Kun (43 min, zagranie ręką), Cebula (54 min, faul), Tudor (80 min, faul) – Poręba (5 min, faul), Balić (34 min, faul), Sirk (68 min, faul).