Pamiętany i doceniany wraca na stadion Zagłębia …
LUBIN. Pamiętany i doceniany w Lubinie, wraca na Stadion Zagłębia (Miedziowi podejmują Podbeskidzie Bielsko -Biała w niedzielę o godzinie15.00) z nadzieją, że Podbeskidziu Bielsko-Biała uda się wywieźć cenne punkty i złapać oddech w walce o utrzymanie. Martin Polaček w rozmowie dla e-legnickie.pl.
Miłosz Kołodziej: Byłeś żelaznym punktem drużyny, która świętowała awans do Ekstraklasy, ale sezon 20/21 nie jest dla Ciebie udany. Zacząłeś ekstraklasowe granie z Podbeskidziem, ale tych gier nie było dużo. Złapałeś kontuzje, byłeś operowany, rehabilitowałeś się. Kiedy wróciłeś do pełni sprawności, miejsce w bramce zajął, sprowadzony z Cracovii, Michal Peškovič. Nie tak wyobrażałeś sobie powrót do Ekstraklasy?
Martin Polaček: Przykro to mówić, ale niestety doznałem poważnej kontuzji lewego barku i zostałem wykluczony z gry na kilka miesięcy. Nie tak wyobrażałem sobie powrót do Ekstraklasy, ale nic już nie zmienię i nie będę płakał nad rozlanym mlekiem. Rekonstrukcja bicepsu się udała, rehabilitacja przebiegła sprawnie i tak naprawdę po 4,5 miesiąca byłem do dyspozycji trenera i drużyny. Pod moją nieobecność w bramce zadomowił się mój rodak, Michal Peškovič i bardzo dobrze mu idzie. Kibicujemy sobie nawzajem. Teraz najważniejsze jest utrzymanie klubu w Ekstraklasie, a nie to kto stoi między słupkami. Ja jestem zwarty i gotowy, więc jak tylko nadarzy się okazja powrotu do bramki, dam z siebie wszystko co mam najlepsze i udowodnię, że zasługuję na bycie numerem 1 w bramce Podbeskidzia.
Zaczęliśmy od kwestii indywidualnych, ale bądźmy szczerzy, „zespołowo” też idzie wam słabo. W sezonie 20/21 z Ekstraklasy spada jedna drużyna i może się okazać, że będzie nią właśnie Podbeskidzie. Co, Twoim zdaniem, nie zagrało. W jakich aspektach, Podbeskidzie ma największy problem, aby móc spokojnie myśleć o utrzymaniu?
Czas pokazuje, że trudno się nam gra w roli beniaminka. Z jednej strony bardzo się cieszyliśmy z awansu do Ekstraklasy, ale z drugiej były też obawy jak sobie poradzimy, żeby z niej nie spaść. Pierwsze mecze przeplataliśmy przegranymi i remisami, to właśnie te spotkania obnażały nasze słabości i pokazywały miejsce w szeregu. Traciliśmy dużo bramek ze stałych fragmentów gry. A mnie krew zalewała, stojąc w bramce. Graliśmy fragmentami w piłkę nożną, a fragmentami nie do końca, więc lepiej chyba do tego nie wracać ( śmiech). Pocieszaliśmy się często nawzajem, że tylko jedna drużyna spada z Ektraklasy i na pewno nie padnie na nas. Cały czas był optymizm, że nadejdą lepsze mecze i będziemy wygrywać. Faktycznie, zaczęliśmy punktować, ale nasi bezpośredni sąsiedzi w tabeli również. Podbeskidzie potrafi dobrze grać w piłkę i często dyspozycja dnia decyduje o wyniku końcowym. Nie doszukiwałbym się jakiś poważnych problemów. Musimy walczyć „ramię w ramię” o każdy centymetr murawy, trzeba dawać z siebie wszystko w każdym kolejnym meczu i być dobrej myśli. Wierzę bardzo w moją drużynę, mamy potencjał, a w następnym sezonie popracujemy nad mentalnością zwycięzców
Dwaj beniaminkowie, którzy w sezonie 2019/20 bezpośrednio awansowali do Ekstraklasy zamykają ligową tabelę. Furorę robi za to Warta Poznań, która wygrała baraże. Co, Twoim zdaniem, ma Warta, czego brakuje wam i Stali?
Ten sezon pokazuje, że my i Stal Mielec nie potrafimy wygrywać mecz po meczu. Taki przykład, potrafiliśmy wygrać mecz z Legią, po przerwie świąteczno-noworocznej, byliśmy pełni wiary w siebie, wystarczyło zwyciężyć w drugim meczu rundy z Górnikiem Zabrze i już przesunęlibyśmy się w górę tabeli. Warta Poznań w tym sezonie notuje dużo takich serii wygranych spotkań i znajduje to odzwierciedlenie w ich miejscu w tabeli.
Już za chwilę, odbędziesz sentymentalną podróż do Lubina. Miejsce, które dla Ciebie jest szczególne, klub wyjątkowy. KGHM Zagłębie gra poniżej oczekiwań, ale z kim ma zatrzeć złe wrażenie, jak nie z drużyną z dołu tabeli. Wy przyjeżdżacie pokrzepieni wygraną z Wisłą, ale jesteście cały czas „nad przepaścią”. Myślisz, że stać was na to, aby wywieźć punkty z Lubina?
Stać nas, na pewno, żeby pokusić się o punkty w Lubinie. Nie mam wątpliwości. Zawsze wierzę w swoją drużynę, a po zwycięstwie nad Wisłą jesteśmy jeszcze bardziej zmobilizowani i zdeterminowani. Bardzo się cieszę na wyjazd do Lubina, bo mam duży sentyment do tego klubu. Mam tu przyjaciół i kibiców, z którymi jestem w kontakcie. W niedzielę nie będzie jednak sentymentów i będę się bardzo cieszył jak zabierzemy punkty do Bielska.
Wiemy, że Polska zagra ze Słowacją w finałach ME, chociaż jeszcze nie wiemy gdzie, bo tutaj sytuacja jest dynamiczna. Pokusisz się przewidzenie wyniku meczu Polska v Słowacja?
Nie muszę chyba mówić, jakie emocje ten mecz wywoła w naszym domu ( śmiech). Jestem Słowakiem, który jest związany z Polską, ale mam nadzieję, że moi rodacy wygrają mecz i uda się nam uzyskać awans z grupy. Miałem przyjemność być powoływany do kadry i cały czas mam kontakt z drużyną. Obstawiam 2:1 dla Słowacji i nasz awans z grupy.
W lutym rozmawiałem z redaktorem Vladimirem Pančikiem z gazety Šport, który widział szansę gry na Euro dla Samuela Mráza i Miroslava Stocha. Powiem szczerze, wierzyłem, iż tak się może stać, że zobaczymy dobrze grające Zagłębie z reprezentantami Słowacji, którzy robią różnicę. Teraz wiemy, że Zagłębie nie gra dobrze, a Twoi rodacy nie robią różnicy. Znasz te nazwiska, nie jesteś zdziwiony, że w Lubinie nie odgrywają zbyt dużej roli?
Znam Stocha i Mráza i wiem, że w Zagłębiu się od nich więcej oczekuje, ale to nie nasze kłopoty, tym muszą się martwić w Lubinie. My koncentrujemy się na sobie i wierzę, że pokażemy się w Lubinie z bardzo dobrej strony. Obaj zawodnicy mają, na pewno, spory potencjał i pewnie, gdyby byli wyróżniającymi się postaciami w klubie, to mieliby szansę na częstsze powołania do reprezentacji Słowacji. Sam jestem przykładem, że z polskiej ligi można trafić do reprezentacji, a przecież tych przykładów zawodników powoływanych z PKO Ekstraklasy jest znacznie więcej...
My tu cały czas o piłce nożnej, a za chwilę będzie Mistrzostwo Polski Zagłębia Lubin w piłce ręcznej kobiet, dyscyplinie, którą w domu państwa Polaček, ogląda się chętnie i co tu dużo mówić, kibicuje podopiecznym Bożeny Karkut...
Oczywiście, moja żona Karolina( Semeniuk - przyp.red.), jest na bieżąco z wynikami piłkarek ręcznych Zagłębia Lubin. Oglądamy wszystkie mecze, które są dostępne w telewizji i bardzo, bardzo się cieszymy z ich liderowania w tabeli. Zagłębie w tym sezonie gra równo, widowiskowo i jak najbardziej zasłużenie zostaną Mistrzyniami Polski, generalnie liczymy nawet na podwójna koronę! Karolina zdobyła Mistrzostwo Polski z Zagłębiem równe 10 lat temu, więc najwyższy czas, żeby mistrzostwo wróciło do Lubina.
Dziękuję za rozmowę.