Wiosenny falstart Zagłębia. Strach zajrzał w oczy
LUBIN. W najbliższy piątek jedenastki Zagłębia Lubin i Stali Mielec zainaugurują 28.kolejkę ekstraklasy. Sytuacja jest poważna. Miedziowi tuż nad strefą spadkową z zaledwie trzema punktami przewagi nad krakowską Wisłą. Stal Mielec ciut wyżej z 33 punktami. Dla Miedziowych to mecz w zasadzie o życie... Obie jedenastki w rundzie wiosennej do mocarzy ekstraklasy nie należą, a już bardziej trafniejsze jest określenie "zakały" ekstraklasy. Wiosenny dorobek Miedziowych to w 8 meczach raptem 8 punktów (2 wygrane i dwa remisy). To nie jest najgorszy wynik wiosny. Stal Mielec uzbierała raptem 5 pkt (1 zwycięstwo i dwa remisy). Tych słabeuszy dzieli jeszcze: Śląsk i Górnik Łęczna, które uciułały zaledwie po 6 punktów. Zagłębie na tle np. takiej Niecieczy wygląda żałośnie. Popularne słoniki mają na koncie wiosennym 12 "oczek". Czy Miedziowi mają o co drżeć?
Marne to pocieszenie, ale Miedziowych wiosenne falstarty są niemal wpisane w klubowe DNA. Przed rokiem było jeszcze gorzej, bo w pierwszych 9 wiosennych meczach Zagłębie uzbierało ledwo 7 punkcików. Niewiele lepiej było w sezonie 2019/20, bo w 9 meczach wiosny punktów ugrali raptem 10. Tylko, że w obu przypadkach jesienią granie Zagłębia było dużo lepsze więc wiosenna zapaść tak bardzo nie bolała.
Teraz boli i strach jest duży. Po mocno przeciętnej jesieni i rozstaniu się z Dariuszem ŻURAWIEM postawiono na Piotra STOKOWCA. Stokowiec miał komfortową sytuację. Miał 5 tygodni na optymalne zgranie i przygotowanie zespołu. Prezes Michał Kielan i dyrektor-kanclerz Piotr Burlikowski na siebie wzięli z jednej strony pozbywanie się "transferowych niewypałów" sprowadzonych za kadencji prezesa Jankowskiego i zarazem nie szczędzono grosza na sprowadzenie zawodników, których Stokowiec potrzebował. Nieważne, że Bartosz Kopacz odchodził przed laty z Lubina za free, a teraz kiedy "Stoki" go potrzebował wysupłano 1 mln złotych. Liczyło się dobro drużyny, która wiosną miała zawojować ekstraklasę... No i wystartowali....
Bolesna porażka z słabiutką wówczas Legią 1:3, porażka z Pogonią 1:2, a w finale kompromitacja z Wartą Poznań 0:4 (bilans wiosennych Warciarzy to aż 14 pkt) przy budżecie 3-krotnie mniejszym od budżetu Zagłębia) i przedziwna, z tzw. podtekstem porażka z Jagiellonią mimo prowadzenia 1:0. Degradacja Miedziowym zajrzała w oczy. Nic dziwnego, że Piotr STOKOWIEC do klubowego magazynu odstawił lubińskie "młode wilki" postanawiając ekstraklasę ratować tym co w klubie nie tylko najlepsze, ale i... najlepiej opłacane. Efekt tej polityki widzieliśmy w Białymstoku po grze Filipa Starzyńskiego...
W sezonie 2015/16 kiedy pod wodzą Stokowca Miedziowi wrócili do ekstraklasy, wiosenne granie wyglądało inaczej: 8 meczów i 18 punktów na koncie. Nic dziwnego, że w finale było miejsce na podium i start w europejskich pucharach. Po 6 latach Zagłębie piłkarsko przypomina atakowany przez Rosjan Mariupol. Jedno wielkie gruzowisko i mecz z jakąś tam Stalą Mielec, który być może będzie decydował o przyszłości futbolu w Lubinie. Czy ktoś nad tym jeszcze panuje?
I cała nadzieja w DAMIANIE PRIMELU wychowanku Amico Lubin i Zagłębia Lubin, a obecnie golkipera Stali, że pozwoli Miedziowym coś sobie strzelić...