Remis w bezbarwnych derbach (FOTO)
LUBIN. 48.DERBY Dolnego Śląska przeszły do historii. I gdyby nie owa derbowa otoczka można by dojść do wniosku, że przeszły... niezauważalnie. Na murawie sporo było"wiatru" ale jakości piłkarskiej naprawdę niewiele. Plusy inauguracyjnego meczu w wykonaniu Miedziowych to: dobra postawa Bieszczada w bramce( przynajmniej dwukrotnie uratował zespół przed utratą gola), więcej niż przyzwoity powrót do Lubina i polskiej ekstraklasy Jarosława Jacha, bardzo dobra gra Łukasza Łakomego, który wyrasta na lidera zespołu oraz obiecujące 45 minut "Figo"Starzyńskiego. Minusy to w dalszym ciągu mizeria ofensywna z Doleżalem w roli głównej. Zastąpienie Czecha Adamskim to swojego rodzaju akt desperacji Piotra Stokowca, bo umówmy się, że Adamski jeszcze długo nie będzie postrachem bramkarzy w rodzimej ekstraklasie... Minus a właściwie rozczarowanie meczu to Bohar, który po pobycie w Osijeku najwidoczniej zapomniał wygrywać pojedenku jeden na jeden. Minusy to także bezbarwna gra Kacpra Chodyny w roli wahadłowego i nadal mało pewna gra Bartosza Kopacza ustawionego w roli bocznego defensora.
Z biegiem czasu widać było, że oba zespoły derbowego starcia nie chcą przegrać i mają świadomość , że nie mają także aututów aby to starcie wygrać... Generalnie pojedynek idealnie wpasowujący się w ekstraklasowe przeciętniactwo, w który jeden bardzo dobry mecz przypada na 5-6 przeciętnych czy wręcz słabych.
Piotr STOKOWIEC, trener Zagłębia; - Pierwszy mecz w sezonie, więc sporo było jeszcze znaków zapytania co do dyspozycji zawodników zarówno naszych jak i rywala. Stąd wynikała to niestabilność i nerwowość w pierwszej połowie. Skorygowaliśmy to potem zmianami, wszedł Filip Starzyński i było lepiej, druga połowa należała do nas. Szkoda kilku okazji, zwłaszcza tej główki Martina Dolezala. Wymagam więcej dokładności oraz płynności od swojego zespołu, ale wiem też, iż niektórzy potrzebują czasu na dojście do formy. Przede wszystkim na murawie potrzebowaliśmy Filipa Starzyńskiego. On nie przepracował w pełni okresu przygotowawczego, więc uznaliśmy że lepiej aby wszedł na podmęczonego rywala. Nie wyglądaliśmy wcześniej dobrze w środku pola, Kacper Chodyna też nie miał dziś dobrego dnia. Ale znamy go dobrze i wiemy, że stać go na dużo więcej. W pierwszej połowie szczególnie oddaliśmy za dużo miejsca rywalom. Nie było dobrego doskoku, oni rozgrywali piłki na boki. Kilka piłek faktycznie przeszło, co jest niedopuszczalne przy tak nisko ustawionej obronie. Ale ogólnie defensywę oceniam pozytywnie. Wiele piłek wybroniliśmy, zwłaszcza przy rzutach rożnych. Jestem zadowolony z Jarosława Jacha, który miał długi rozbrat z piłką.
Trener wie swoje i oby wiedział swoje po każdym meczu... A kibicom wypada czekać na podpisanie kontraktów z dwójką piłkarzy z Gruzji, którzy przechodzą w Lubinie testy medyczne i od poniedziałku mają być do dyspozycji trenera Miedziowych...
Zagłębie Lubin – Śląsk Wrocław 0:0
Zagłębie: Bieszczad – Kopacz, Ławniczak, Jach, Bartolewski – Chodyna (46. Starzyński), Łakomy (90. Makowski), Poletanović, Pieńko (70. Woźniak), Bohar (80. Ratajczyk) – Doleżal (70. Adamski)
Śląsk: Szromnik – Janasik, Poprawa, Gretarsson, Garcia – Samiec-Talar (77. Bergier), Schwarz, Olsen, Hyjek (61. Łyszczarz), Jastrzembski (61. Yeboah) – Quintana (61. Exposito).
Fot. Bożena Ślepecka
{gallery}galeria/sport/15_07_22_Zaglebie_Lubin_Slask_Wroclaw_fot_BSlepecka{/gallery}