Mecz na "żyletki" bez zwycięzcy
KIELCE. Dobry mecz Miedziowych, którzy remisując w Kielcach z Koroną przerwali zwycięską serię "Scyzoryków" na swoim stadionie. Dobra gra podopiecznych Waldemara Fornalika, dwa strzelone gole - pierwsze w miesiącu kwietniu -- i zdobyty punkt, który w sytuacji Zagłębia daje minimalną dawkę satysfakcji i radości... Walka o zachowanie ekstraklasowego bytu nabiera rumieńców... Miedziowi już 6 meczów bez smaku wygranej ! Czas to zmienić w sobotnim starciu z Widzewem!
Niedzielna konfrontacja miała ogromne znaczenie dla walczących o utrzymanie obu drużyn. Kielczanie w tej rundzie wygrali wszystkie sześć spotkań na własnym stadionie. Zagłębie w ostatniej kolejce przegrało u siebie z Górnikiem Zabrze i ewentualna porażka postawiłaby zespół z województwa dolnośląskiego w trudnej sytuacji.
Mecz rozpoczął się od ataków gości. W trzeciej minucie na strzał z dystansu zdecydował się Dawid Kurminowski, ale Konrad Forenc spisał się bez zarzutu. Kielczanie odpowiedzieli efektownym rajdem Jakuba Łukowskiego, ale pomocnik Korony przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Zagłębia Sokratisem Dioudisem. Chwilę później po krótko wykonanym rzucie rożnym na bramkę zespołu z Lubina strzelał Ronaldo Deaconu, ale piłka poszybowała ponad poprzeczką.
Akcje przenosiły się z jednej strony na drugą, a obie drużyny wyraźnie dawały do zrozumienia, że remis w tym pojedynku ich nie interesuje. Z tej wymiany ciosów zwycięsko wyszli goście, którzy w 19. min objęli prowadzenie z dużą dozą szczęścia. Na strzał zza linii pola karnego zdecydował się Marko Poletanović, piłka odbiła się jeszcze od Miłosza Trojaka, czym kompletnie zmyliła Forenca. Pięć minut później mogło już być 2:0 dla zespołu trenera Waldemara Fornalika, ale obrońca Korony w ostatniej chwili zablokował uderzenie Damjana Bohara.
Gospodarze rzucili się do odrabiania strat i w 29. min był już remis. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Deaconu piłka trafiła do Jewgienija Szykawki, a Białorusin efektowną główką nie dał żadnych szans Dioudisowi. Korona osiągnęła przewagę i jeszcze przed przerwą wyszła na prowadzenie. Po dośrodkowaniu Jacka Podgórskiego, Szykawka głową po raz drugi pokonał greckiego bramkarza Zagłębia. Kielczanie prowadzeniem cieszyli się tylko pięć minut. Do wyrównania po asyście Kacpra Chodyny doprowadził Kurminowski.
Po zmianie stron w pierwszych minutach inicjatywa należała do gospodarzy, ale to Zagłębie stworzyło sobie groźniejsze sytuacje. Najpierw bramkarz Korony odważnym wybiegiem w ostatniej chwili zdjął piłę z nóg Bohara, a kilka minut później obronił groźny strzał Filipa Starzyńskiego. Teraz to goście częściej przebywali pod polem karnym kielczan, ale ich defensywa kilkakrotnie zażegnała niebezpieczeństwo.
"Koroniarze" przetrzymali szturm Zagłębia i w 77. min sami mogli wyjść na prowadzenie. Wprowadzony w drugiej połowie Dawid Błanik po efektownym rajdzie wbiegł w pole karne rywali, ale nie zdołał oddać strzału. Do końca oba zespoły dążyły do zdobycia decydującej bramki, ale wynik już się nie zmienił, choć sędzia Paweł Raczkowski do regulaminowego czasu gry doliczył aż 10 minut. To efekt kontuzji bramkarza Korony, który mimo urazu dotrwał do końca meczu.
Kielczanie po sześciu kolejnych zwycięstwach na własnym stadionie, tym razem musieli zadowolić się remisem. Miedziowi wciąż czekają na wygraną...
Korona Kielce — Zagłębie Lubin 2:2 (2:2)
Bramki: Szykawka (29, 40) — Poletanović (19, 44)
Korona: Forenc – Zator, Malarczyk (61. Kwiecień), Trojak, Briceag – Petrow (71. Takac) – Podgórski (87. Kiełb), Nono, Deaconu (71. Szpakowski), Łukowski (62. Błanik) – Szykawka.
Zagłębie: Dioudis – Kłudka, Kopacz, Ławniczak, Grzybek – Poletanović (89. Makowski) – Chodyna, Starzyński (73. Pieńko), Łakomy, Bohar (63. Gaprindaszwili) – Kurminowski (72. Świerczok)