Odra Ścinawa oferuje pieniądze piłkarzom. I nie płaci
ŚCINAWA. Odra Ścinawa opuściła szeregi 4 ligi. Ale jak się wydaje działacze odry nie dadzą szybko o klubie zapomnieć... Okazuje się, że w amatorskiej Odrze oferowano piłkarzom zupełnie przyzwoite pieniądze jak na amatorskie granie. Problem w tym, że na wypłaty trzeba czekać w nieskończoność. Tak jak ofensywny pomocnik, 32-letni Kamil JUŚKIEWICZ, który w Odrze grał w rundzie wiosennej sezonu 2021/22. Mimo spisanej umowy zawodnik od ponad roku czeka na zaległe wypłaty. Zawodnik jest zdeterminowany aby swoich praw dochodzić w sądzie, a jeżeli zapadnie prawomocny wyrok to Dolnośląskiemu Związkowi Piłki Nożnej we władzach, którego zasiada burmistrz Ścinawy Krystian KOSZTYŁA, nie pozostanie nic innego jak przykładowo ukarać Odrę. No chyba, że Andrzej Padewski do spółki z Adamem Michalikiem litościwie przymkną oko...
Niech swojego rodzaju spowiedź piłkarza jakich tysiące biega po polskich, po dolnośląskich boiskach będzie przestrogą dla wszystkich działaczy sportowych, którzy sport amatorski mylą z amatorszczyzną.
- Do klubu trafiłem za pośrednictwem agencji Your Future z którą współpracuje, stało się tak dlatego ze w styczniu, na początku okresu przygotowawczego doznałem urazu stopy. Zostałem wyeliminowany z całego okresu przygotowawczego i tak naprawdę 2 tygodnie przed liga byłem w stanie dopiero normalnie kopnąć piłkę kontuzjowaną stopą. Agencja znalazła mi klub Odra Ścinawa w 4 lidze. Agencja wynegocjowała dla mnie przeciętne warunki: 1700 zł miesięcznie (przez 4 miesiące grania) z tym że w marcu ponieważ trafiłem chyba 10 marca to miało być mniej, bo 1500 zł na co się zgodziłem. Trafiłem do klubu za darmo jako wolny zawodnik z kartą na ręku (bez opłaty transferowej). Dodatkowo miałem mieć zapewnioną kwaterę, którą okazał się pokój na ostatnim piętrze w klubowym budynku na stadionie, z kanapą i stolikiem. Pajęczyny i robaki były w tym pokoiku w "gratisie"... Prezes Jacek Wołoch i trener którym był jego brat Tomasz na rozmowie ze mną chcieli ustalić te wszystkie warunki na tzw. gębę, ale ja przezornie upierałem się żeby mieć to wszystko na piśmie, więc udało się spisać takie oświadczenie o kosztach i tym noclegu - relacjonuje Juśkiewicz.
- Warunki do grania też do najłatwiejszych nie należały, bo okazało się, że w kadrze jest nas 16 z czego 3/4 to młodzi chłopcy dokooptowani z juniorów, bez żadnego doświadczenia w piłce seniorskiej. W dodatku w ciągu rundy doszły kartki, wesela, praca itp. zawodników (uroki niższych lig) więc tak naprawdę wyszło na to, że graliśmy całą rundę w 12 ludzi, a apogeum tej sytuacji miało miejsce w meczu wyjazdowym z Apisem Jędrzychowice, gdzie wyszliśmy na mecz w 10, z czego 3 to kompletni juniorzy dla których był to debiut w rozgrywkach seniorskich, a nasz 11-y zawodnik dojechał w 30 minucie meczu po pracy. Nie zważając na te wszystkie warunki udało nam się utrzymać klub w 4 lidze. Ja ze swojej strony rozegrałem praktycznie cala rundę od deski do deski nie licząc 2 ostatnich kolejek. Prezes Wołoch zobowiązał się do płacenia 15 dnia każdego miesiąca. Pierwsze pieniądze za marzec dostałem w maju, za kwiecień na początku czerwca ub. roku i na tym się płatności skończyły. Po sezonie rozstałem się z Odrą - podobno byłem dla klubu za drogi, a ponadto będąc w pełni sił i zdrowia chciałem grać zdecydowanie bliżej rodzinnego domu. Napisałem do prezesa Jacka Wołocha wiadomość pożegnalną na messengerze i przy okazji zapytałem kiedy dostanę zaległe pieniądze? I dostałem odpowiedź, że na dniach. Prezes zadeklarował, że zrobi mi przelew na konto razem ze wszystkimi zaległościami.... - opowiada Kamil JUŚKIEWICZ.
Nie przypuszczał, że zaczyna się w jego piłkarskiej przygodzie najtrudniejszy "mecz" życia: walka o należne mu pieniądze.
- Prezes od ponad roku nie przelał mi ani grosza. Także agencja menagerska próbowała na własna rękę odzyskać dla mnie te pieniądze. Dzwonił zarówno menager, jak i prawnik współpracujący z agencja, było też wysłane przedsądowe wezwanie do zapłaty. Prezes kilka razy prosił o numer konta i obiecywał, że już zaraz ureguluje zobowiązanie i następowała cisza. Dla mnie sytuacja śmieszna. Uważam, że te pieniądze mi się jak najbardziej należą w całości, a teraz nawet z odsetkami. Prezes Odry podobno pospłacał większość zaległości innym zawodnikom, a mnie ciągle zbywa kolejnymi terminami. Z perspektywy czasu widzę też, że w Ścinawie taki proceder ma miejsce co sezon, mianowicie latem ściąga się zawodników z okolic gwarantujących solidny poziom, oni robią dobrą robotę (tzn. miejsca 1-7 w tabeli) prezes naobiecuje im pieniędzy, po czym ich nie wypłaci. Runda się kończy, ludzie oczywiście odchodzą, bo pieniędzy nie dostali, i zaczyna się łatanie kadry juniorami, lub zawodnikami takimi jak ja w tamtej chwili, czyli po kontuzji/zdarzeniu losowym, którzy są "pod ścianą" a kończy się okienko transferowe. W tym sezonie Odra Ścinawa opuściła szeregi 4 ligi i obawiam się o finanse klubu i ich przyszłość. Mam nadzieję, że odzyskam zaległe od ponad roku pieniądze, a moja opowieść będzie przestrogą dla wielu zawodników, którzy dostają oferty grania w Ścinawie. Wiem, że klub w całości jest Stowarzyszeniem podległym miejscowemu samorządowi więc liczę, że władze Ścinawy także zainteresują się tym co dzieje się w klubie - kończy swoje zwierzenia były piłkarz Odry Ścinawa Kamil JUŚKIEWICZ.
Kamil Juśkiewicz po rozstaniu z Odrą Ścinawa grał w Koronie Rzeszów i ostatnio w Ceramice Opoczno.
Od działaczy Odry w zasadzie nie oczekujemy wyjaśnień tylko informacji kiedy wszystkie zobowiązania wobec piłkarzy - podobnie jak wobec Juśkiewicza - zostaną uregulowane.