Chojnowianka nie do zatrzymania... Do końca sezonu?
CHOJNÓW. Chojnowianka Chojnów jest jedynym zespołem w województwie dolnośląskim z kompletem zwycięstw w rundzie jesiennej. Spadkowiczowi zdarzały się mecze lepsze i gorsze, ale zawodnicy Zbigniewa Grzybowskiego zawsze schodzili z boiska jako zwycięzcy. Szkoleniowiec nie ukrywa ogromnej radości z tego niecodziennego wyczynu, jednak twardo stąpa po ziemi, dostrzegając mankamenty w grze zespołu i zauważa, że zdobycie kompletu punktów w całym sezonie może być zadaniem niemożliwym do zrealizowania.
Przeciwnicy Chojnowianki mogą po rundzie jesiennej wytknąć jej sporo. Że często grała toporny futbol, że brakowało jej finezji, że z Czarnymi Rokitki wygrała niezasłużenie, że z Huraganem Nowa Wieś Złotoryjska zwyciężyła 3:2, po golu z rzutu karnego w ostatniej minucie, ale trzeba też oddać cesarzowi, co cesarskie.
Chojnowianka, która w pewnym momencie mogła myśleć nad przystąpieniem do „ligi szóstek”, a nie graniu meczów ligowych na pełnowymiarowym boisku, zdołała zbudować zespół przewodzący stawce na półmetku rozgrywek. Takie mecze jak te z Rokitkami, Nową Wsią Złotoryjska czy Orłem Zagrodno, gdzie podopieczni Zbigniewa Grzybowskiego przegrywali 0:2, by zwyciężyć 4:2 budowały tą drużynę i w ostatecznym rozrachunku chojnowianie mogą czuć dumę, ponieważ nikt w województwie nie może pochwalić się takim bilansem.
- Wszystko jest super, można nawet powiedzieć, że lepiej niż zakładaliśmy, bo wygranie czternastu meczów, niezależnie od poziomu, nie jest łatwym zadaniem. Chłopcy zasłużyli na ogromny szacunek, ponieważ do każdego spotkania podchodzili skoncentrowani na sto procent, a dodatkowo w końcówce rundy mieliśmy trochę problemów z kartkami oraz kontuzjami i nawet to ich nie zatrzymało. Przed sezonem chodziły pogłoski, że Chojnowianka może zrezygnować z gry i nie ma, co ukrywać, istniało takie prawdopodobieństwo, bo było nas siedmiu. Słowa uznania należą się również działaczom oraz zawodnikom, którzy nas wzmocnili, ponieważ w wielu momentach pokazywali niesamowity charakter – komplementował zespół Zbigniew Grzybowski, odnosząc się również do różnić między obecną Chojnowianką, a tą z poprzedniego sezonu.
- Uważam, że w klasie Okręgowej brakowało nam kolektywu, a teraz wszyscy dawali z siebie sto procent, co miało swoje odzwierciedlenie w wynikach. Wcześniej z tą ambicją było zdecydowanie gorzej, bo po przegranej 11:2 w szatni panowała radosna atmosfera jakbyśmy to my wygrali. Dobrze, że tak się stało. Ci, którzy chcieli odejść z Chojnowa odeszli, ich miejsce zajęli zawodnicy umierający za ten klub i jestem zadowolony z możliwości pracy z takimi ludźmi.
Trudno nie przyznać Grzybowskiemu racji, ponieważ trzon obecnej Chojnowianki stanowią zawodnicy, którzy braki w umiejętnościach potrafią nadrobić ambicją, zaangażowaniem i walką o każdy centymetr boiska. Najbardziej widoczne było to w meczach, gdzie chojnowianie nie byli stroną dominującą. Wówczas na barkach Krzysztofa Kowalczyka, Piotra Jędrusiaka czy Jarosława Kulika udawało się pokonać kolejnego rywala.
Jak wcześniej wspomniał trener aktualnego lidera, przed sezonem nad klubem wisiały czarne chmury, lecz przeprowadzone last minute transfery, błyskawicznie zaczęły się spłacać. Pierwszoplanowych bohaterów łatwo znaleźć, ponieważ Łukasz Romanek z trzynastoma bramkami jest najskuteczniejszym strzelcem zespołu i o jedno trafienie wyprzedza Marcina Kulika. Jarosław Kulik został natomiast bohaterem derbów z Czarnymi Rokitki, więc nawet jeśli do końca sezonu jego licznik zatrzyma się na czterech zdobytych golach, to kibice długo będą ciepło wspominać jego postawę.
- Jeśli idzie o tą trójkę, możne było zakładać, że nie będzie to tylko uzupełnienie składu. Warto jednak wspomnieć o innych graczach, których sprowadzenie było większym znakiem zapytania, jak Radek Szczoczarz czy Patryk Gałaszkiewicz. Obaj radzą sobie bardzo dobrze i są ważnymi zawodnikami mimo, że pierwszy z nich miał dłuższą przerwę od piłki, a drugi przyszedł z Burzy Gołaczów, czyli jednego z najsłabszych zespołów w tej lidze – dodał Grzybowski.
Choć chojnowianie przewodzą stawce z dziesięciopunktową przewagą nad Czarnymi Rokitki, trener dostrzega błędy w grze swojego zespołu i otwarcie przyznaje, że kilkukrotnie dopisało mu szczęście.
- Trzeba przyznać, że Rokitki pierwszą połowę zagrały z nami kapitalnie, zaskoczyły nas i powinny prowadzić. Na pewno wyciągamy wnioski z takich meczów, jednak trzeba pamiętać kto w ostatecznym rozrachunku wygrał ten mecz. Wynik poszedł w świat. W tym spotkaniu nie liczył się styl, tylko punkty, bo drużyna musiała w siebie uwierzyć. Jeśli przez kilka lat nie możesz wygrać z jednym przeciwnikiem, to niezależnie od stylu, każde przełamanie przynosi niesamowitą radość i pozwala zyskać pewność siebie. Mieliśmy spotkania, które nas podbudowywały, bo oprócz Rokitek, były tez starcia z Orłem Zagrodno, gdzie goniliśmy wynik od stanu 0:2 czy Huraganem Nowa Wieś Złotoryjska, w którym szalę zwycięstwa przechyliliśmy na swoją korzyść w ostatniej minucie, dodatkowo grając wówczas w dziesięciu. Nie uważamy się za wielkich piłkarzy, szanujemy każdego rywala i to również nam pomaga w tych trudnych momentach – ocenił trener.
Chojnowianka poza rekordem wygranych, może się również pochwalić nie lada wyczynem w innej, mniej chlubnej statystyce. Zawodnicy lidera obejrzeli w rundzie jesiennej pięć czerwonych kartek i zapewne nie byłoby to tak zadziwiające, gdyby napomnienia były rozłożone w czasie jednak chojnowianie swoją passę rozpoczęli w ósmej serii gier pięć kolejnych spotkań kończyli w dziesięciu!
W przerwie zimowej trudno spodziewać się większych ruchów kadrowych w klubie, choć Zbigniew Grzybowski nie ukrywa, że jeśli ktoś będzie chętny dołączyć do Chojnowianki, to na pewno nie zostanie odtrącony. Mało prawdopodobne by ktoś opuścił zespół, ponieważ wszyscy zgodnie mówią o świetnej atmosferze w zespole i chęci kontynuowania obranego kursu.
Przygotowania do rundy wiosennej chojnowianie mają wznowić 21 stycznia i początkowo będą trenować na hali, by później przenieść się na własne obiekty. Wśród zimowych sparingpartnerów Chojnowianki znajdziemy zespoły z różnych szczebli rozgrywkowych, bo Czarni Lwówek Śląski przewodzą jednej z A-klasowych grup w podokręgu jeleniogórskim, Błękitni Koskowice zajmują jedenaste miejsce w II grupie legnickiej A-klasy, a GKS Warta Bolesławiecka, Pogoń Świerzawa i BKS Bolesławiec występują w jeleniogórskiej klasie Okręgowej.
Przed sezonem Zbigniew Grzybowski mówił, że celem nie jest awans, tylko zbudowanie zespołu, który w przypadku tego awansu, byłby w stanie na dłużej zakotwiczyć poziom wyżej. Korzystając z okazji, zapytaliśmy więc szkoleniowca czy na półmetku rozrywek widzi już zalążki takiej drużyny w Chojnowiance.
- Myślę, że w tej chwili mamy zespół mocniejszy niż wiosną poprzedniego sezonu, kiedy graliśmy w klasie Okręgowej. W mojej opinii, z tym składem, który mamy obecnie, moglibyśmy wywalczyć utrzymanie, ale to jest tylko moje zdanie i boisko mogłoby to brutalnie zweryfikować.
Dziesięć punktów przewagi nad drugimi Czarnymi Rokitki nakazuje wręcz stawianie Chojnowianki w roli głównego faworyta do awansu, jednak wielu obserwatorów A-klasy zadaje sobie pytanie, czy podopieczni trenera Gzybowskiego są w stanie przebrnąć przez cały sezon z kompletem wygranych.
- Wiem, że będzie ciężko powtórzyć taki wyczyn, bo na ogół runda wiosenna jest trudniejsza, a dodatkowo mamy mocnych rywali na wyjazdach. Zaczniemy z wysokiego „C”, bo od domowego meczu z Górnikiem, by w drugiej kolejce pojechać do trzeciego w tabeli Rodła Granowice. Na pewno powalczymy o przedłużenie tej passy, bo zawodnicy chcą wygrywać, ale mimo tego pierwszego miejsca nikt głośno nie mówi o awansie. Dla nas najważniejsze jest budowanie zdrowego zespołu, takiego który będzie pracował na renomę klubu. Zależy nam na zmianie otoczki jaka w ostatnich latach pojawiła się wokół Chojnowianki. Na razie zmierza to w dobrym kierunku i chcemy to kontynuować – zakończył trener.