Bieg Wulkanów = walka na trasie (FOTO cz.3)
ZŁOTORYJA. VII edycja Biegu Wulkanów to już historia. Biegu - chociaż na dobrą sprawę były to trzy imprezy. Sobotni "dziewiczy" triathlon, tzw. mały Bieg Wulkanów na 7 kilometrów i niedzielny główny Bieg Wulkanów na 13 km. Do tego sobotnie wulkaniczne bieganie dzieciaków i nastolatków, liczne imprezy towarzyszące itp. Bez wątpienia dolnośląskie, a może i ogólnopolskie centrum sportowo-rekreacyjne w miniony weekend znajdowało się w Złotoryi. - Z całą pewnością impreza rozwija się zarówno pod względem sportowym, jak i organizacyjnym - powiedział Robert PAWŁOWSKI, burmistrz Złotoryi. - To jest najbardziej masowa impreza w naszym mieście a patrząc na listę startową biegnących to na pewno jest impreza ogólnopolska i jet to znakomita promocja naszego miasta. Jestem przekonany, że Bieg Wulkanów będzie dalej się rozwijał.
VII Bieg Wulkanów to w zasadzie pierwszy bieg, w którym w tak wielkim stopniu "ojca chrzestnego " Mirosława Kopińskiego wsparło nie tylko władze miasta, ale i lokalne przedsiębiorstwa i firmy. Sam Mirosław Kopiński jest świadom co było zrobione perfekcyjne, a co po prostu nie wyszło tak jak by on chciał. - Nie popełnia błędów tylko ten kto nic nie robi. W sobotę w dużym stopniu impreza wymknęła się nam spod kontroli i nie chciałbym szukać usprawiedliwienia w nagłym załamaniu pogody. Cała winę wziąłem na siebie, bo Bieg Wulkanów to moje życie. W nocy skorygowaliśmy ze współpracownikami sytuacje i niedzielny Bieg był tym co chciałbym zawsze widzieć na złotoryjskiej trasie.
Wracając do soboty to jedynym - naszym zdaniem - błędem było niemal równoczesne puszczenie na trasę triathlonistów i biegaczy i wystartowanie ich dużo wcześniej niż przewidywał harmonogram imprezy. Niedziela - pełna perfekcja i profesjonalizm.
Najlepszym dowodem niech będzie opinia uczestnika biegu i zarazem organizatora Biegu Papieskiego w Lubinie czy Miedziowego Grand Prix w bieganiu, Marka DŁUBAŁY, od miesiąca prezesa ARLEG-u: - Wielki szacunek dla pana burmistrza Złotoryi Roberta Pawłowskiego i dla Mirka Kopińskiego za perfekcyjne zorganizowanie Biegu Wulkanów. To było mistrzostwo. Mam na myśli detale nawet te niewidoczne dla widzów, a które są ważne dla biegnących. Powiem więcej - trasa i sama impreza moim zdaniem to już jest lepsze od sławnego Biegu Katorżnika. Trasa trudna, techniczna i wymagająca zarówno zdrowia w nogach, jak i w rękach. Dla mnie osobiście najtrudniejszym odcinkiem było wdrapywanie się na wiadukt kolejowy. Po prostu mam lęk wysokości i trochę mi zakręciło się w oczach. Czy wystartuję za rok? Powiem tak - nie mogę być egoistą i pod choinkę mojej żonie wykupię pakiet startowy do Biegu Wulkanów na 13 km. Sam wolę wystartować na 7 km - żartobliwie zakończył swoją ocenę Biegu Marek Dłubała, który w Złotoryi wystartował w ekipie Solidarność PeBeKa.
Na analizy i wyciąganie wniosków przyjdzie czas. Ważne, że ta impreza rozwija się i coraz mocniej puka do ekstraklasy wielkich imprez biegowych w Polsce. Tego złotoryjanie nie mogą zmarnować!
Fot.Bożena Ślepecka
{gallery}galeria/sport/26.06.16_VII_Bieg_Wulkanow_cz3_Fot_Bozena_Slepecka{/gallery}