Najwięksi przegrani wyborów. Kto żegna się z parlamentem?
REGION. Elżbieta Stępień i Ewa Drozd to największe przegrane wyborów do parlamentu. Obie kandydatki nie zdołały w naszym okręgu powtórzyć sukcesu sprzed czterech lat i znajdą się poza parlamentem.

Szczególnie porażka Elżbiety Stępień w wyborach do Senatu RP nie powinna dziwić. Raz, że to zawsze był trudny okręg dla kandydatów spoza PiS (przegrali tu już Jacek Głomb - minimalnie 8 lat temu i Piotr Borys - przegraną różnicą kilkunastu tysięcy głosów 4 lata temu), a dwa, że już wynik kandydatki KO w wyborach do Parlamentu Europejskiego (przedostatni rezultat na 10 kandydatów na liście) wskazywał na marną bazę wyborców własnych. W ten sposób Elżbieta Stępień mogła liczyć przede wszystkim na głosy wyborców dla których podstawą głosowania była nie osoba na liście a partia z której startuje.
Poza kandydatami dwóch głównych bloków: PiS (Dorota Czudowska) i KO był jeszcze Tymoteusz Myrda z Bezpartyjnych i Samorządowców. Wyborcy oddali na kandydatów do Senatu ponad 180 tys. głosów, z czego nieco więcej niż 1/3 otrzymała Stępień. Czy Koalicja Obywatelska była w stanie wygrać mandat senatora w okręgu nr 3? Tak, ale musiałby to być topowy, znany powszechnie kandydat w regionie. Jeszcze kilka miesięcy przed wyborami namawiany był do tego prezydent Legnicy Tadeusz Krzakowski. Ostatecznie, po namyśle, odmówił. Przykład prezydenta Nowej Soli Wadima Tyszkiewicza, który został senatorem z ponad 50% poparciem wskazuje, że Krzakowski miałby spore szanse na zdetronizowanie Doroty Czudowskiej. Elżbieta Stępień uzyskała najsłabszy procentowo wynik jako kandydat KO w zachodniej Polsce.
Parlamentarzystka podziękowała wyborcom za wsparcie. - To była trudna kampania, z całych sił zabiegałam o każdy głos. I za każdy głos serdecznie DZIĘKUJĘ. Niestety, pomimo dobrego wyniku nie udało się. Gratuluję wygranej Pani Senator Dorocie Czudowskiej. Wierzę, że dla dobra naszego okręgu będziemy potrafiły wznieść się ponad podziały polityczne i współpracować. O swoich planach poinformuję wkrótce - napisała Elżbieta Stępień.
Co trzeba przyznać, Elżbieta Stępień była najaktywniejsza w kampanii spośród kandydatów na senatorów w okręgu nr 3, ale to było za mało, żeby zwyciężyć. Prawdopodobnie przez najbliższe 4 lata jednak nie będzie miała okazji stanąć w szranki wyborcze, bo wybory zgodnie z kalendarzem wyborczym mają odbędą się dopiero w 2023 roku (wówczas będzie to walka o parlament i samorząd).
Wystawienie Elżbiety Stępień w wyborach do Senatu mocno skrytykował jej były partyjny kolega Grzegorz Stankiewicz.
- Dziwi mnie, że KO wystawiło w tak trudnym okręgu osobę, która wcześniej rozbiła koła Nowoczesnej w Jeleniej Górze i Legnicy, próbowała zostać politycznym baronem kosztem miejscowych działaczy. Wiele idealistycznie nastawionych osób, które chciały zmienić polską politykę, po prostu zrezygnowały. Była posłanka zasłynęła w Sejmie dziwnym pomysłem oszczędności poprzez malowanie jednej linii na drogach oraz, chyba w ramach tych samych oszczędności, jednymi z większych wydatków posłów na przeloty. Zwiedziła, na koszt podatnika, kawał świata bez żadnego konkretu dla swoich wyborców. To wszystko spowodowało, że taka osoba nie jest wiarygodna, co brutalnie zweryfikowało głosowanie - mówi Grzegorz Stankiewicz, były działacz Nowoczesnej.
Na mandat, tyle że poselski nie może liczyć Ewa Drozd, który uzyskała czwarty wynik z Koalicji Obywatelskiej, mimo że miała piąte miejsce na liście. Głogowianka, gdyby PO utrzymało stan posiadania z poprzednich wyborów, również cieszyłaby się z poselskiego mandatu, a tak pozostała praca poza parlamentem. Posłanka sama zapowiada, że być może wróci do zawodu. Jest magistrem pedagogiki.
Generalnie Koalicji Obywatelska straciła aż dwóch posłów, bo cztery lata temu poza czwórką przedstawicieli Platformy Obywatelskiej był też poseł z Nowoczesnej. W efekcie dwa mandaty kosztem KO zyskała Lewica. Mandat Kukiza '15 z 2015 uratowała Koalicja Polska (PSL + Kukiz '15).
Z przymrużeniem oka o walce o mandaty Elżbiety Stępień i Ewy Drozd pisaliśmy TUTAJ KLIKNIJ.