Znalazłeś? Oddaj, bo złamiesz prawo
Znalezione - nie kradzione - to znane powiedzenie nijak się ma do obowiązujących przepisów. Za przywłaszczenie znalezionej rzeczy można na rok trafić za kraty.
Na forach internetowych ludzie dzielą się swoimi historiami, które przerodziły się w prawdziwy dramat, gdy trzeba było stanąć przed sądem, bo… znalazło się np. telefon komórkowy: "Przyjechala policja po miesiącu. Zrobili mi sprawę, odpowiadałam przed sądem dla nieletnich. To był koszmar dla całej mojej rodziny, bo nikt nie wiedział, że takie coś reguluje prawo.- to jeden z cytatów. Kolejny: - "GDZIE SA ZAJECIA Z MLODZIEZA ABY POUCZYC ICH O TYM CO IM GROZI ZA ZNALEZIENIE RZECZY??????!!!!!!" (pisownia oryginalna-przyp.red.). - Rzeczywiście, trzeba liczyć się z tym, że za jakiś czas policjanci wezwą nas komendę, by wyjaśnić, jak weszliśmy w posiadanie np. znalezionego telefonu - potwierdza sierż. sztab. Jagoda Ekiert z legnickiej komendy. I dodaje: - Trzeba pamiętać, że przywłaszczenie cudzego mienia, uzyskanego w dowolny sposób - nawet właśnie poprzez znalezienie, w rozumieniu przepisów kodeksu karnego jest przestępstwem. Za przywłaszczenie rzeczy znalezionej grozi kara grzywny, ograniczenia wolności, a nawet rok pozbawienia wolności. - Sama pamiętam taką sytuację, gdy mieliśmy do czynienia z przywłaszczeniem telefonu komórkowego, który nieletni znalazł na terenie szkoły podstawowej. Ta osoba nie wiedziała, że przywłaszczenie tego telefonu komórkowego może skutkować konsekwencjami prawnymi - opowiada sierż. sztab. Jagoda Ekiert z legnickiej policji. Zgodnie z przepisami, osoba, która znalazła cudzą rzecz (i nie wie, kto ją zgubił), powinna zgłosić się do Biura Rzeczy Znalezionych (takie mieści się w legnickim urzędzie miasta) albo na komendę policji. Właściciel z kolei jest zobowiązany uiścić znaleźne - 10 proc. wartości znalezionego przedmiotu.