Oszustwo "na jajka". Przestrzegamy!
LEGNICA. Blisko 80-letnia legniczanka padła ofiarą oszusta, który chciał sprzedać jajka. Jajka wprawdzie dał, ale tańsze byłyby chyba jaja przepiórcze, a nawet strusie. Z panią Haliną, która - ku przestrodze - chce podzielić się swoja historią, umawiam się w jej mieszkaniu na legnickim osiedlu.
Na stole czeka już na mnie ciasto, kanapki, pada też propozycja, żebym zjadła ciepłej zupy. To jest właśnie ta szczerość i otwartość, która najczęściej gubi starszych ludzi.
- Zadzwonił domofonem, że ma do sprzedania świeże jajka - zaczyna opowiadać pani Halina. Powiedziałam, że nic nie potrzebuję - to poprosił, żebym go wpuściła, bo pójdzie na wyższe piętra. Wpuściłam.
Wtedy młody mężczyzna zapukał do drzwi pani Haliny.
- Powiedziałam mu, że nie mam mu czym zapłacić, bo mam tylko sto zł. Powiedział, że w samochodzie ma drobne, to pójdzie rozmienić. Zabrał pieniądze i... do dziś go nie widziałam - opowiada.
Dla emerytki sto zł, zwłaszcza przed świętami, to majątek: - O widzi pani, żeby dorobić dziergam tu na szydełku, na drutach. Co zrobię jakieś skarpetki czy czapkę - to sprzedam. Trzeba przecież opłacić czynsz, gaz, prąd, a jak człowiek dostanie te parę groszy - to nie wiadomo, gdzie ich włożyć - mówi ze szczerością pani Halina.
Przykro mi się zrobiło i nawet nie z dziennikarskiego obowiązku, a z własnej potrzeby, przypomniałam pani Halinie o słynnej metodzie "na wnuczka"... - Nie otworzę już, w żadnym wypadku. I koniec! - deklaruje pani Halina.
Policji - póki co - nie udało się ustalić sprawcy tego oszustwa.