Działacz Endecji trafi za kratki za odpalenie świec dymnych
LEGNICA. Działacz Endecji Piotr Borodacz trafi na trzy dni do więzienia za... odpalenie świec dymnych pod Pomnikiem Wdzięczności dla Armii Radzieckiej w 36. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce.
Wyrok wyraźnie zaskoczył Borodacza, który dowiedział się o nim, kiedy odebrał awizo na poczcie. Od razu poszedł do Sądu Rejonowego w Legnicy, by dowiedzieć się, za co ma iść do Zakładu Karnego nr 1 przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu. Wyrok jest prawomocny. Działacz Endecji nie wiedział o rozprawie sądowej. - Być może pismo poszło w inne miejsce - zastanawia się Borodacz.
Okazało się, że wyrok ma związek z wydarzeniami z 13 grudnia 2017 roku, kiedy działacze środowisk narodowych przypominali o wprowadzeniu stanu wojennego. Wówczas policja spisała Borodacza, jednak ten nie spodziewał się takich konsekwencji.
- Rok w rok 13.12, na Placu Słowiańskim organizowaliśmy obchody rocznicy wprowadzenia stanu wojennego przez sowieckiego namiestnika na ziemiach polskich niebawem szeregowca Jaruzelskiego. Przypominaliśmy te smutne i dotkliwe dni dla narodu Polskiego. Mówiliśmy o prześladowaniach, pobiciach o zniszczeniu Solidarności oraz złamaniu "kręgosłupa" Polakom. Zawsze wyświetlaliśmy zdjęcia w oprawie muzycznej na sowieckim obelisku, zapraszaliśmy grupy rekonstrukcyjne oraz dla klimatu i efektu artystycznego odpalaliśmy świece dymne, które w połączeniu z kogutami samochodów MO przybliżało klimat tamtych dni. Po zeszłorocznej uroczystości, jak na zdjęciu, "Sąd" Rzeczpospolitej Polskiej, w swoim majestacie i w mocy prawa postanowił wysłać mnie za świece dymną.... uwaga.... Do więzienia na Kleczkowską we Wrocławiu. To wstyd dla państwa Polskiego... - komentuje Borodacz.
Zgodnie z prawem za używanie środków pirotechnicznych w czasie zgromadzeń grożą sankcje: areszt do 14 dni, pozbawienie wolności oraz grzywna. W czasie wydarzeń z końcówki ub. roku nikt świecami nie rzucał, jednak już samo ich użycie w czasie zgromadzeń jest karane. - Świeca dymna była potrzebna do stworzenia klimatu, przy filmie i muzyce - tłumaczy Borodacz.
W tym roku jeśli środowiska narodowe zdecydują się na organizację wydarzenia nawiązującego na wprowadzenia stanu wojennego w Polsce w grudniu 1981 roku, to raczej nie zrobią tego na Placu Słowiańskim, bo pomnika już tam nie ma...