6-latki w domu? „To problem społeczny!”
LEGNICA. Prezydent Legnicy apeluje do rodziców 6-latków, by... nie bali się szkoły. Jeśli we wrześniu br. zabraknie dzieci w pierwszych klasach – zdaniem gospodarza Legnicy - zburzy to cały system opiekuńczo – wychowawczy w mieście.
We wrześniu tego roku do klas pierwszych w Legnicy miało pójść nieco ponad tysiąc 6-latków i ok. dwustu 7-latków odroczonych w roku ubiegłym od nauki. Na potrzeby tych 1200 pierwszoklasistów planowano utworzyć w legnickich szkołach 56 klas pierwszych.
Na szczeblu rządowym zapadła jednak decyzja, że 6-latki do szkoły iść nie muszą. Jeśli nie pójdą - dla dwustu odroczonych 7-latków wystarczy maksymalnie 10 klas pierwszych w całej Legnicy.
- Jeśli to będzie tylko 10 oddziałów, a dzisiaj mamy 36 klas trzecich, to prosty rachunek, że 26 nauczycieli pozostanie bez pracy - mówi Dorota Purgal, z-ca prezydenta Legnicy.
Brak 6-latków w szkołach to też konsekwencje finansowe. Na każdego ucznia jest bowiem naliczana subwencja oświatowa. Jeśli do klas pierwszych nie pójdzie ponad tysiąc dzieci, miasto straci blisko 6 milionów zł subwencji oświatowej na rok 2017.
- Nie o pieniądze tu jednak chodzi, a o problem społeczny, bo jeśli teraz ubędzie dzieci w szkołach w pierwszej klasie, to później nie będzie ich w drugiej, trzeciej klasie i dalej - w szkole średniej. Trzeba też pamiętać, że od przyszłego roku będziemy mieli obowiązek przyjąć do przedszkoli dzieci 3-letnie. Jest to zatem system naczyń połączonych i dzisiaj ten system zaczyna się rozlatywać - mówi Tadeusz Krzakowski, prezydent Legnicy.
Prezydent Legnicy nie kryje, że miasto będzie namawiać rodziców, by swoje 6-letnie dzieci do szkoły we wrześniu posłali.
- Chcemy zbudować front jedności społecznej wokół tej sprawy i takie poczucie odpowiedzialności zarówno za dzieci, jak i za to, co dzieje się w polskiej oświacie. Nasz apel będzie zmierzał ku temu, żebyśmy wszyscy zastanowili się nad tym, jak sobie pomóc i zminimalizować skutki społeczne tego rozwiązania - mówi prezydent Legnicy.