Prezydencka pensja? Szału nie ma
LEGNICA. Jednogłośnie legniccy radni uchwalili dziś wysokość prezydenckiego wynagrodzenia. Pozostaje ona na dotychczasowym poziomie. Gospodarz miasta „na rękę” otrzymywał będzie niespełna 7,7 tys. zł.
Z nadejściem nowej kadencji radni zobowiązani byli do uchwalenia prezydenckiej pensji. Jednomyślnie zagłosowano nad projektem uchwały, zgodnie z którym prezydent Legnicy, Tadeusz Krzakowski miesięcznie zarabiał będzie 10 940 zł brutto, co daje kwotę netto w wysokości 7 689, 52 zł.
To pensja na dotychczasowym poziomie, którą od lipca tego roku zmniejszono o 20% na mocy rządowego rozporządzenia, które „obcięło” wynagrodzenia wójtom, burmistrzom, prezydentom, starostom i marszałkom województw.
- Ta pensja jest upokarzająca dla prezydenta blisko stutysięcznego miasta, który jest całodobowo dyspozycyjny, nawet w święta. Dla osoby, która jest wybrana w wyborach bezpośrednich i cieszy się zaufaniem mieszkańców, pracując na ich rzecz - to skandaliczna wysokość - nie kryje oburzenia wiceprzewodniczący rady miejskiej Legnicy, Ryszard Kępa.
Podkreśla jednak, że rada ma związane ręce: - Nie mieliśmy innej możliwości, ponieważ ustawa wprowadzona przez Prawo i Sprawiedliwość ograniczyła te zarobki. Tymczasem dla tych, którzy pracują w spółach skarbu państwa, a chcieli startować z listy PiS do rady, ustalono granicę zarobków 15 tys. zł wzwyż. Musieli zatem wybrać - czy stratować do rady miejskiej czy zostać w spółkach. Właściwie wszyscy radni PiS ubiegłej kadencji, pracujący w spółkach, w wyborach już nie wystartowali. Konkludując - to wynagrodzenie prezydenta jest uwłaczające. - dodaje Ryszard Kępa.
Zgodnie z ustawą nawiązanie stosunku pracy przez prezydenta miasta następuje z chwilą złożenia ślubowania wobec rady miejskiej. W Legnicy miało to miejsce 19 listopada br.