MPK: gotowi do walki o podwyżki
Jagoda Balicka
LEGNICA. Zarabiają żenująco mało. Żądają podwyżek. Są gotowi na spór zbiorowy, a nawet na strajk. Moment jednak na negocjacje z pracodawcą jest fatalny. Związki zawodowe w MPK Legnica wrócą jednak do rozmów z zarządem i radą nadzorczą o płacach jeszcze w tym tygodniu.
- To jest akurat taki zły moment, bo wprowadzono darmową komunikację dla nowych grup uprzywilejowanych, a my jesteśmy w trakcie negocjacji ze związkami zawodowymi, co do podwyżek w spółce. Przełożyliśmy w ubiegłym tygodniu te rozmowy, bo nie możemy negocjować, nie wiedząc, na jakich finansach spółka będzie stała - mówi Zdzisław Bakinowski, prezes MPK Legnica.
Sprawa skomplikowała się, gdy legniccy radni podjęli decyzję o darmowej komunikacji dla uczniów legnickich szkół i osób 65+. Spółka szacuje, że z tytułu braku wpływu z biletów straci ok. 4 mln zł. Nie ma decyzji, czy miasto zrekompensuje MPK tę stratę czy zredukuje liczbę linii i częstotliwość kursów.
- Pracownicy są zaniepokojeni. W przypadku podjęcia decyzji o ograniczeniu wozokilometrów należy liczyć się z tym, że mogą pojawić się potrzeby redukcji personelu MPK. Przykre, ale prawdziwe dla spółki - nie kryje prezes MPK.
2,2 tys. zł na rękę - tyle średnio zarabiają kierowcy legnickich autobusów. By wskoczyć na pułap 2,8 tys. zł trzeba mieć sporą wysługę lat i wypracowane godziny nadliczbowe. Dlatego oba związki zawodowe w MPK (Solidarność i Związek Zawodowy Pracowników Komunikacji Miejskiej RP) nie zamierzają odpuszczać. By walczyć o 1200 zł podwyżki dla każdego pracownika są gotowi wejść w spór zbiorowy z pracodawcą, a gdy zajdzie potrzeba - nie cofną się przed strajkiem.