Jest agresywny, nawet po lekach
LEGNICA. Amstaff, który pogryzł w Legnicy dwoje dzieci, nie ma wścieklizny, ale nadal wykazuje agresję. Pies po obserwacji weterynaryjnej w kierunku wścieklizny trafił do schroniska, bo nikt się po niego nie zgłosił.
Przypomnijmy, 22 maja amstaff, który był pod opieką 13-latki, pogryzł w odstępie kilku godzin dwoje dzieci - 11-letnią dziewczynkę i 10-letniego chłopca. Oboje trafili do szpitala. Zwierzę - decyzją Powiatowego Lekarza Weterynarii - poddane zostało obserwacji, ale wyłącznie w kierunku wścieklizny.
- My nie oceniamy czegoś takiego, jak względy behawioralne. Obserwacja jest prowadzona ze względu pokąsania człowieka, czyli pod kątem ryzyka przeniesienia wścieklizny na człowieka. Wynik w tym przypadku był ujemny, czyli pies nie jest podejrzany o wściekliznę - mówi Magdalena Żurawska, z-ca Powiatowego Lekarza Weterynarii w Legnicy.
Po zakończonej obserwacji amstaff trafił do legnickiego schroniska, bo nikt się po niego nie zgłosił. Zwierzę, choć przeszło tydzień jest już w tym miejscu, nadal nie zostało przebadane przez lekarza weterynarii. Mimo leków uspokajających kolejne próby spełzły na niczym.
- Do jednych z pracowników podchodzi z dużym zaufaniem, do pozostałych wykazuje agresję. Miał być zabrany na badania, ale znowu się to nie udało. Także - w pierwszej kolejności konieczne są badania lekarza weterynarii, bo nic o tym piesku nie wiemy, nawet w jakim jest wieku, a potem - myślę, że będziemy wnioskować o to, żeby pojawił się specjalista, który oceni stan tego pieska, czy rokuje jeszcze do adopcji. Na naszym facebooku wielu sugeruje też, by oddać go do ośrodka, który specjalizuje się w tego typu rasach, agresywnych psach - więc to też będziemy rozważać - mówi Irena Dalek, kier. legnickiego schroniska dla bezdomnych zwierząt.
Tymczasem przed legnickim sądem rodzinnym toczy się sprawa 13-latki, która tego dnia miała pod swoją opieką amstaffa. Matka dziewczynki, raz już wzywana na komendę policji, w wyznaczonym terminie się nie stawiła. Ma kolejne wezwanie.