Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Pomoc psychologiczna i... zabawa (FOTO)

LEGNICA. Wreszcie - choć na chwilę - na dziecięcych twarzach zagościł uśmiech. Można było nawet poskakać po łóżku wodnym! Poradnia Psychologiczno- Pedagogiczna w Legnicy zaprosiła w swoje progi kobiety z dziećmi - uchodźców z Ukrainy, którzy zamieszkali w Szkolnym Schronisku Młodzieżowym.

Pomoc psychologiczna i... zabawa (FOTO)

- Mamy zostały poczęstowane kawą, a specjaliści zajęli się dziećmi. Część pracowała ze specjalistami z socjoarteterapii, część z terapeutami w Sali Doświadczania Świata. Potem grupy się zmieniały. Czy damy im normalność? Chyba nie. Chcemy dać im dzisiaj choć chwilę zapomnienia - mówi Julita Kurowska, dyr. Centrum Pomocy Psychologiczno- Pedagogicznej i Doskonalenia Nauczycieli.

W sumie w Poradni pojawiło się 11. dzieci. Te najmłodsze potrzebowały chwili, by odnaleźć się w kolejnym nowym miejscu. Dobrze się złożyło, że wśród pracowników poradni są i tacy, którzy biegle posługują się językiem ukraińskim.

- Teraz przyjeżdżają głównie osoby z rejonów bombardowań, czyli na oczach tych dzieci dochodziło do aktów przemocy. Potrzebne było im wsparcie psychologa, pedagoga. W tych rozmowach był strach, ale i brak gotowości do opowiadania o tym, co ich spotkało. To dla dzieci skrajnie trudna sytuacja - mówi Oksana Wasylik- Gela, pracownik Poradni Pscyhologiczno- Pedagogicznej w Legnicy.

Nie wszystkie mamy, które ze swoimi dziećmi przyszły do Poradni, chciały z dziennikarzami rozmawiać. Przeprosiły i wytłumaczyły, że nie dadzą rady, bo znowu zaczną płakać. To te kobiety, które na granicy ukraińsko-polskiej musiały się rozstać ze swoimi mężami.

Ludmiła, mama trójki dzieci (najmłodsze - 2 miesiące, najstarsze- 13 lat) przyjechała do Polski z mężem. Zdążyła, zanim ogłoszono w Ukrainie stan powszechnej mobilizacji dla mężczyzn.

- Mąż pani Ludmiły wcale nie czuje się z tym dobrze, ale Ludmiła powiedziała jeszcze na Ukrainie: "albo jedziemy wszyscy, albo wszyscy zostajemy." Ze względu na maleńkie dziecko mąż pani Ludmiły się zdecydował na wyjazd, ale od razu zgłosił się do urzędu miasta, by przydzielono go jako wolontariusza do jakichś prac. Choć w ten sposób chce pomagać rodakom - tłumaczy nam z ukraińskiego Oksana Wasylik- Gela.

Na pytanie, czego dziś, tu i teraz, kobiety potrzebują, pada natychmiastowa odpowiedź: - Mamy wszystko, zadbano o nas na wszelkie sposoby. Za wszystko dziękujemy i teraz chcemy tylko spokoju na Ukrainie i powrotu do domu.

{gallery}galeria/wydarzenia/04-03-22-zajecia-w-poradni-dla-ukrainskich-dzieci-fot-jagoda-balicka{/gallery}