Strajk stał się faktem (FOTO)
LEGNICA. Gwizdki, kołatki, transparenty i ogromna determinacja. W Legnicy odbył się dziś dwugodzinny strajk ostrzegawczy pracowników opieki społecznej. Od stanowisk pracy odeszło ponad 300 osób, w tym pracownicy MOPS-u., DPS-ów, żłobków, czy ośrodków interwencji kryzysowej.
"Praca nie hańbi, płaca już tak." "Ile jeszcze? Z sercem na dłoni i pustką w kieszeni?" „Fura, skóra i komóra, a w naszym portfelu dziura”, "Prezydencie, czy pomoc społeczna w Legnicy zbyteczna?” - takie hasła pojawiły się na transparentach, które mieli dziś ze sobą pracownicy legnickiej opieki społecznej. O godz. 10.00 wyszli z budynków, by walczyć o podwyżki.
- Strajk ostrzegawczy pomocy społecznej w Legnicy jest konsekwencją ignorowania pracowników przez prezydenta Legnicy, lekceważenia toczących się sporów zbiorowych, braku odzewu na głodowe pensje. To efekt wieloletnich zaniedbań, które doprowadziły do braków kadrowych i spłaszczenia wynagrodzeń - mówi Aneta Mazur. przewod. Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Legnicy.
- Niestety, wszystko drożeje, a nasze płace stoją cały czas w miejscu. Jestem osobą z wyższym wykształceniem, a płacę mam upokarzającą- mówi pani Agnieszka, pracownik socjalny legnickiego MOPS-u.
- Każdy uważa, że w MOPS-ie obsługuje się tylko alkoholików i bezrobotnych., a pod MOPS podlegają też żłobki, DPS-y, pomoc osobom starszym, niepełnosprawnym. Strajkuję, bo mam 20 lat stażu pracy w MOPS-ie i o 30 zł wyższą pensję od najniższej krajowej - dodaje kolejna pracownica MOPS-u.
Udział w dzisiejszym, dwugodzinnym strajku ostrzegawczym zadeklarowało w skali Legnicy ponad 300 osób, czyli 80 proc. tych pracowników opieki społecznej, którzy dziś byli w pracy. W głównej siedzibie MOPS-u, przy ul. Poselskiej wszyscy pracownicy na dwie godziny odeszli od biurek
- Jesteśmy już tak zdeterminowani, że będziemy walczyć do końca- mówiła jedna z kobiet.
Głośno protestowano też przed Domem Pomocy Społecznej przy ul. Grabskiego. Z balkonów akcji przyglądali się podopieczni palcówki. Większość z nich zdecydowanie popiera strajk. Pani Maria, która mieszka w DPS od 26 lat, ze łzami w oczach apelowała, by władze Legnicy pomogły rozwiązać ten problem.
- Jeszcze tak tragicznie nie było, żeby panie za te grosze tak ciężko i z takim poświęceniem pracowały. Bardzo prosimy władze, niech coś pomyślą o tym, bo przecież to szkodzi nam, mieszkańcom. Pomóżcie nam żyć i naszym opiekunom- apelowała starsza pani.
Kilka dni temu na sesji rady miejskiej prezydent Legnicy, Tadeusz Krzakowski zapewniał, że sytuację rozumie i że - jeśli tylko będą takie możliwości - zagwarantuje podwyżki. Na tę chwilę jednak pieniędzy na zaspokojenie potrzeb pracowników pomocy społecznej nie ma. To stanowisko podtrzymał dziś rzecznik ratusza, Piotr Seifert:
- Trudno, żeby sytuacja się zmieniła, skoro takich pieniędzy, o jakich mówią związki zawodowe, w budżecie nie ma. Szczególnie w obecnej sytuacji ekonomicznej, która jest trudna dla wszystkich. Władze Legnicy rozumieją determinację osób, które oczekują tych podwyżek, ale mamy też, w ramach samorządu, płaconych podatków, itd, takie możliwości, jakie mamy.
Przypomnijmy, związkowcy z MOPS-u oczekują 1200 zł brutto podwyżki z wyrównaniem od stycznia tego roku i 400 zł od przyszłego roku.
{gallery}galeria/wydarzenia/03-11-22-strajk-mops-fot-jagoda-balicka{/gallery}