Starcie o Legnicę pomiędzy kandydatami KO i PiS
LEGNICA. Pierwszy raz w historii wyborów samorządowych w Legnicy w walce o stanowisko prezydenta miasta, w drugiej turze, zmierzą się kandydaci Koalicji Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Maciej Kupaj zmierzy się z Joanną Śliwińską-Łokaj.
Po 22 latach władzę traci Tadeusz Krzakowski, który w pierwszej turze zajął trzecie miejsce i stało się jasne, że na przeciw siebie staną kandydaci reprezentujący dwa największe komitety w kraju: Maciej Kupaj (KKW Koalicja Obywatelska) oraz Joanna Śliwińska-Łokaj (KW Prawo i Sprawiedliwość).
W pierwszej turze Kupaj zdobył 15201 głosów, co przełożyło się na poparcie 47,29%. Natomiast Śliwińska-Łokaj uzyskała 8224 głosy, co dało poparcie 25,59% wszystkich glosów legniczan.
Maciejowi Kupajowi zabrakło niewiele, by prezydentem został już po pierwszej turze. Dokładnie, przy frekwencji z 7 kwietnia (46,09%), tych głosów brakowało mu 871. To oczywiście stawia kandydata Koalicji Obywatelskiej w roli faworyta przed drugą turą.
21 kwietnia jednak wszyscy zaczną od zera. Każdy z kandydatów przed otwarciem lokali wyborczych będzie miał dokładnie 0 głosów. Głosy z I tury się już nie liczą. To było preludium do finału. Bez determinacji wyborców jednej strony zyska druga i na odwrót. Na ostatniej prostej kampanii oboje kandydaci walczyli o mobilizację pośród tych wyborców, którzy poszli i wrzucili kartkę do urn 7 kwietnia, ale też o tych, którzy w pierwszej turze poparli Tadeusza Krzakowskiego czy Bartłomieja Rodaka oraz tych, którzy w ogóle nie byli na głosowaniu.
Historia wyborów pokazuje, że w dogrywce frekwencja w Legnicy była zawsze niższa. Część mieszkańców nie szła na głosowanie, bo od początku nie miała „swojego” kandydata albo ich faworyt odpadł w pierwszej turze. Część nie szła, bo była pewna zwycięstwa albo przegranej „swojej” opcji i uważała, że jeden głos niczego nie zmieni. Teraz jednak sytuacja wygląda inaczej. Biorąc pod uwagę olbrzymią polaryzację w społeczeństwie, czy tego chcemy czy nie, nastroje ogólnokrajowe przekładają się na lokalny grunt. Dla wielu będzie to zatem starcie Platformy Obywatelskiej z Prawem i Sprawiedliwością.
Na finiszu kampanii poruszany był zresztą wątek przynależności partyjnej kandydatów. Kupaj nie ukrywał, że jest członkiem Platformy Obywatelskiej i jest kandydatem Koalicyjnego Komitetu Wyborczego Koalicji Obywatelskiej. Śliwińska-Łokaj natomiast formalnie nie jest członkiem żadnej partii, ale jest kandydatem Komitetu Wyborczego Prawa i Sprawiedliwości.
Sztab Kupaja uważa, że Śliwińska-Łokaj ukrywa, że jest kandydatką PiS, bo na drugą turę na bannerach nie widnieje logo PiS. Nie da się ukryć, że w pierwszej turze znaczek ten był, co wówczas było jej atutem. Mogła bowiem liczyć na twardy elektorat partii, natomiast w dogrywce, próbując poszerzyć kręg wyborców, logo PiS niekoniecznie może w tym pomóc. Dla części wyborców jednak problemem może być też przynależność partyjna Macieja Kupaja (PO), ale w tym przypadku, jak wskazał wynik z pierwszej tury, nie ma to aż tak dużego znaczenia.
Bez względu jednak na wysiłki sztabowców, na karcie do głosowania przy nazwiskach Kupaja i Śliwińskiej-Łokaj znajdą się nazwy komitetów z których startują i ich loga, więc „ukrywanie” i tak niewiele da. Jeśli ktoś bardzo nie będzie chciał zagłosować na kandydata KO czy PiS to i tak głosu na niego nie odda.
Zmiana w Legnicy tak czy inaczej staje się faktem. Na czele miasta stanie prezydent z pokolenia czterdziestolatków. Kupaj ma 42 lata a Śliwińska-Łokaj 44 lata. Kto z nich zostanie prezydentem przekonamy się 21 kwietnia. Formalnie, do 30 kwietnia, na czele miasta będzie jeszcze Tadeusz Krzakowski. Natomiast obowiązki prezydenta miasta Kupaj bądź Śliwińska-Łokaj przejmie po ślubowaniu, w czasie inauguracyjnej sesji Rady Miejskiej w Legnicy, która musi nastąpić najpóźniej do 7 maja.
Głosowanie w lokalach wyborczych odbywać się będzie w niedzielę, 21 kwietnia w godz. 7.00-21.00.