Koperta utknęła w biurokratycznym gąszczu
LEGNICA. Pukał od drzwi do drzwi - bez skutku. Pan Henryk z Legnicy przez klika miesięcy starał się, by na osiedlowym parkingu przed jego blokiem wymalowano niebieską kopertę. To nie kaprys - to konkretna potrzeba. Pan Henryk ma niepełnosprawną żonę na wózku inwalidzkim.
- Odsyłają mnie od urzędu do urzędu, a ja sam ledwo chodzę - pan Henryk nie może złapać oddechu po tym, jak weszliśmy na ostatnie piętro osiedlowego bloku przy ul. Tatrzańskiej.
Jako lokator spółdzielni mieszkaniowej Piekary, pierwsze pismo pan Henryk skierował właśnie tam. Spółdzielnia odesłała dokumenty do Zarządu Dróg Miejskich, a ZDM z kolei do wydziału zarządzania ruchem w urzędzie miasta. Dokumenty krążą, a koperty wciąż nie ma.
- Chodzi o kopertę, bo jak postawię auto to nie mam jak z wózkiem do auta się dostać - tak jest tu gęsto. A wiadomo - z żoną trzeba czy do lekarza, czy do szpitala... - mówi pan Henryk. - O widzi pani - dodaje - Moja żona sama nie chodzi, nawet nie stoi. Samo sprowadzenie po schodach to problem. Muszę się nią opiekować, jak dzieckiem.
- Dla nas takie miejsce jest ważne, bo tak mamy problem - powoli składa zdanie pani Maria, żona pana Henryka.
- Procedura jest taka, że o wszystkich znakach na drodze decyduje inżynier ruchu, a zatem wydział urzędu miasta. Wysłaliśmy pismo i czekamy, bo teraz musi być wizja lokalna, nowa organizacja ruchu i dopiero wtedy my możemy wkroczyć do działania i namalować kopertę - mówi Andrzej Szymkowiak, dyr. Zarządu Dróg Miejskich w Legnicy.
Ostatecznie udało się sfinalizować tę sprawę. Pomyślnie. Kopertę wymalowano, ale - jak mówi pan Henryk – teraz z kolei jest zastawiana i to przez kierowców, którzy na kopercie dla niepełnosprawnych stawać nie powinni.
{gallery}galeria/wydarzenia/19-10-16-interwencja-koperta-tatrzanska-fot-jagoda-balicka{/gallery}