Drzewa przy Reja runęły pod piłami. Walka przegrana
LUBIN. Mieszkańcy ul. Reja w Lubinie i inni, którzy ich wspierali przegrali walkę o drzewa na podwórzu. 11 grudnia w poniedziałek rano drzewa zostały ścięte. Jak mówią lubinianie, nikt ich nawet tym razem nie poinformował. Cały proceder odbył się zgodnie z przepisami. Na pustym miejscu ma powstać teren utwardzony. Walka o te rośliny trwała od wiosny.
O drzewa przy ulicy Reja w podwórzu nieopodal kościoła mieszkańcy walczyli od maja. Były pisma, odwoływanie się od decyzji zarówno urzędników lokalnych, jak i konserwatora zabytków. Wendetta o zielone podwórze przegrana. 11 grudnia o poranku drzewa z podwórza przy Reja zniknęły pod piłami. Nie było wcześniejszych komunikatów, że urząd miejski przeprowadzi wycinkę.
- To dramat tych drzew i dramat mieszkańców. Pierwszy raz przymierzano się do tego w maju. Wtedy zablokowaliśmy tę wycinkę, bo były jeszcze ptaki. Te drzewa miały praktyczne zastosowanie. Nasza zabudowa jest w kształcie studni. Drzewa tłumiły pogłosy, np. gdy ktoś puszczał muzykę. Teraz nic nas nie tłumi. Powstanie tu parking. Będą wyziewy samochodowe. Zwracaliśmy się do wszystkich. Ponieważ jest to teren zabytkowy, to również do konserwatora zabytków, który wydał zgodę na wycinkę. Wojewódzki konserwator nasz sprzeciw zgłosił dalej. Tam nasz protest leżał do niedawna. Dwa albo trzy tygodnie temu otrzymaliśmy odpowiedź, że nie jesteśmy stroną w sprawie więc nie będziemy informowani. Czy nie jesteśmy stroną w sprawie? To bezpośredni teren oddziaływania na nas. Dziś nawet nas nie poinformowano o wycince. Żadnej informacji z prośbą o usunięcie samochodów. Wszystko dzieje się z zaskoczenia. Obywatel tu nikim szczególnym nie jest. To miejsce jest dla władzy, dla realizowania swojego rozdętego ego i chorych ambicji - mówi Barbara Zborucka, mieszkanka ulicy Reja.
Jak tłumaczy Jacek Mamiński, rzecznik prasowy prezydenta Lubina, wycinka drzew przy Reja była nieuchronna ze względu na inwestycję. - To przygotowanie do inwestycji, która ruszy wiosną przyszłego roku. Teraz kilkanaście drzew musiało być wyciętych. Dlaczego teraz? Bo minął okres ochronny dla ptaków. Nie ma obaw, że są tam jakieś gniazda. Żałujemy, że drzewa muszą być wycięte. Pamiętajmy, że pewne inwestycje rządzą się swoimi prawami. Jedna stara, olbrzymia wierzba została. Zostanie ona wkomponowana w układ, który tam powstanie. To, co tam powstanie będzie podobne do tego, co zrobiliśmy przy ulicy Kołłątaja. Będzie stary bruk i nawiązujące do tego małe elementy architektury. Tak, by ładnie współgrało. Istniejąca tam stara uliczka nie spełniała już zadania. Była popękana i zbyt wąska. Po przebudowie rynku przebudujemy też ulice, które są wokół rynku tak, by układ komunikacyjny był dostosowany do ilości aut. Tam będzie coś, co będzie dostępne dla pojazdów kołowych, jak i dla pieszych, również z możliwością parkowania - tłumaczy Mamiński.