Wojna na torach. Policja w akcji. Pociąg nie przejechał (FOTO)
RASZÓWKA. Od niedzieli ruszają kolejowe połączenia między Lubinem a Wrocławiem (via Legnicą) po wyremontowanej linii kolejowej. Niestety, nie dla wszystkich jest to radosna wiadomość - siedem tysięcy mieszkańców wiosek położonych przy tej linii będzie mogło tylko popatrzeć na przejeżdżające składy - na ich świeżo wyremontowanych przystankach pociągi się nie zatrzymają. Mieszkańcy postanowili zaprotestować. Dwór prezydenta Lubina się bawił, a mieszkańcy gminy wiejskiej Lubin rozpoczęli "bój ". Potężne siły policyjne zgromadzone na stacji w Raszówce były dowodem iż spodziewany był każdy, nawet ten najbardziej dramatyczny scenariusz protestu...
W Rzeszotarach i Raszówce mieszkańcy przyszli na dworce by przywitać pociąg, który miał wieźć oficjeli na koncert w Lubinie zorganizowany właśnie z okazji uruchomienia linii kolejowej. Miał on być atrakcją gdyż miał być bardzo atrakcyjnie iluminowany. O ile mieszkańcy Rzeszotar ograniczyli protest do terenu peronu, to mieszkańcy Raszówki poszli dalej.
Oprócz transparentów na peronie ustawili się także na pobliskim przejeździe kolejowym. Część z nich spacerowała tam i z powrotem, część stała z transparentami. Założeniem mieszkańców było maksymalne opóźnienie przejazdu specjalnego pociągu i zademonstrowanie podróżującym nim politykom swojego sprzeciwu wobec wykluczenia ich wiosek z transportu kolejowego. Po godzinie 19 przy przejeździe było już ok. 200 osób: dorosłych, młodzieży a nawet dzieci.
Bardzo szybko przy protestujących pojawiła się policja, przyjechały też pododdziały policji wyposażone w kaski, broń długą, tarcze i gaz łzawiący. W ciągu zaledwie kilku minut Raszówka została bez mała otoczona policyjnym kordonem... Policja zażądała od protestujących opuszczenia przejazdu informując, że w razie nie wykonania polecenia zastosowane zostaną środki przymusu. Po kilku minutach funkcjonariusze przystąpili do spisywania nazwisk protestujących. Jednego z nich doprowadzono do radiowozu gdyż odmawiał podania danych. Na pomoc ruszył mu inny mężczyzna, z którym w pewnym momencie szarpało się aż 5 funkcjonariuszy....
Po tej przepychance policja zrezygnowała z siłowego rozwiązania, funkcjonariusze zostali wycofani. Od tej pory siły policyjne zabezpieczały tylko przejazd pojazdów. Do stacji dotarły kolejno trzy pociągi towarowe, jednak zapowiadany przejazd pociągu specjalnego się nie odbył. Przyjazd VIP-oskiego pociągu został odwołany. Tym samym protestujący osiągnęli swój cel.
Osiągnęli nawet dużo więcej. Przyjechał do nich Tymoteusz Myrda - wicemarszałek Województwa Dolnośląskiego, odpowiedzialny za transport. Z początku próbował w sposób absurdalny, momentami żałosny tłumaczyć mieszkańcom dlaczego pociągi nie będą stawały na ich stacjach. Został wprost wyśmiany przez protestujących, którzy zaczęli zadawać mu później bardzo merytoryczne pytania. Odpowiedzi nie były zadowalające. Rozmowa trwała bardzo długo. Jej efekty są dla mieszkańców budujące. Marszałek Myrda zobowiązał się skierować w poniedziałek pismo do PLK o jak najszybsze wprowadzenie zmian do rozkładu polegających na uwzględnieniu wiosek jako przystanków. Tylko jeden pociąg, z dwunastu zaplanowanych ma się na tych stacjach nie zatrzymywać będą tym samym pociągiem ekspresowym.
Kiedy w Raszówce trwał protest, w Lubinie bawiono się na koncercie z okazji uruchomienia połączeń. Na koniec koncertu prezydent Robert Raczyński powiedział m.in.
- "Niestety mam dwie wiadomości: jedna to jest smutna. Proszę Państwa ukradziono nam pociąg. Druga w pociągu były też wszystkie lampy w związku z tym nie możemy Państwu wspaniałego, pięknego, przedstawienia świetlnego pokazać. Ale mam też dobrą wiadomość: my znajdziemy tego który ukradł go, solidnie wybatożymy i obciążymy go kosztami tego koncertu."
{gallery}galeria/wydarzenia/08-06-19-protest-raszowka-fot-dariusz-szymacha{/gallery}