Burmistrz odpowiada przed sądem
LUBIN. Ruszył proces burmistrza Chocianowa Tomasza K. Jest on oskarżony o prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu i naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariuszy i pracowników medycznych interweniujących po zdarzeniu. Oskarżony nie przyznaje się do winy.

Przypomnijmy, że w sprawie zapadł już wyrok nakazowy. Sąd wydaje go wtedy, jeśli na podstawie zebranych dowodów okoliczności czynu i wina oskarżonego nie budzą wątpliwości, w sprawach o niższym ciężarze gatunkowym, opierając się jedynie na dowodach zgromadzonych w postępowaniu przygotowawczym. Sąd Rejonowy w Lubinie uznał Tomasza K. winnym wszystkich zarzucanych mu czynów i zasądził wobec niego karę grzywny w wysokości 10 tys. zł.
Orzeczono również wobec niego zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres 3 lat oraz wypłatę świadczenia pieniężnego na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym Pomocy Postpenitencjarnej w wysokości 7 tys. zł. Ponadto, Tomasz K. miał też wypłacić nawiązki na rzecz pokrzywdzonych policjantów oraz ratowniczki medycznej w kwocie po 700 zł dla każdego z nich oraz pokryć koszty sądowe. Samorządowiec stracił też swoje porsche - sąd orzekł przepadek na rzecz Skarbu Państwa.
- Pan Tomasz K. został oskarżony o to, że prowadził pojazd w stanie nietrzeźwości, a następnie naruszył nietykalność cielesną interweniujących wobec niego funkcjonariuszy publicznych - stwierdził prokurator Kacper Zakrzewski z Prokuratury Rejonowej w Lubinie. - W naszej ocenie ten wyrok nakazowy był rażąco łagodny, nieodpowiadający stopniowi zawinienia ani społecznej szkodliwości czynu. Biorąc pod uwagę fakt, że oskarżony jest funkcjonariuszem publicznym i wykonuje zawód prawniczy - a od osoby o takich kompetencjach wymaga się więcej.
Na rozprawie nie stawił się oskarżony, natomiast jego obrończyni złożyła wniosek o wyłączenie jawności rozprawy motywując to tym, że zeznania składać będzie żona oskarżonego co może naruszyć prywatność obwinionego.
Sąd wniosek oddalił w całości i zezwolił licznie zebranym dziennikarzom na obecność i rejestrację rozprawy z ochrona wizerunku oskarżonego.
Z zeznań poszkodowanego kierowcy mercedesa, policjantów biorących udział w sprawie i pracowników medycznych próbujących pobrać krew od oskarżonego wyłania się obraz przebiegu zdarzenia.
10 czerwca ub. roku policja otrzymała informacje o kolizji na skrzyżowaniu ul. Jana Pawła II i Krupińskiego w Lubinie. Na stojący na czerwonym świetle mercedesa miał najechać samochód porsche macan. Po chwili policja została poinformowana o tym, że sprawca oddalił się z miejsca zdarzenia. Według zeznań poszkodowanego kierowcy mercedesa po lekkiej kolizji obaj kierowcy wyszli z pojazdów i rozmawiali. Poszkodowany wyczuł od kierowcy porsche zapach alkoholu i postanowił zawiadomić o sprawie policje. Ta poleciła zjechać obu kierowcom z jezdni by nie blokować ruchu. Kierowca mercedesa przejechał przez skierowanie i skręcił na pętlę autobusową. Kierowca porsche nie poszedł w jego ślady: ruszył i pojechał dalej prosto. Poszkodowany zawiadomił o tym policję. Ta szybko ustaliła adres zamieszkania sprawcy i wysłała tam patrol, który w rozmowie także wyczuł zapach alkoholu i postanowił przewieźć kierowcę porsche na komendę w celu zbadania zawartości alkoholu w jego organizmie.
Według zeznań policjantów Tomasz K. stawiał opór i próbował wymusić na policjantach by zaprzestali wykonywania swoich czynności. Policjanci odwieźli Tomasza K. najpierw na pętlę gdzie stał poszkodowany mercedes a potem na komendę. Oskarżony zachowywał się agresywnie: używał wulgaryzmów, groził policjantom, że zostaną zwolnieni z pracy, podkreślał, że jest burmistrzem Chocianowa i nie chciał współpracować w celu zbadania zawartości alkoholu we krwi. Agresja zatrzymanego była tak duża, że policjanci zdecydowali się na założenie mu kajdanek zespolonych i przewiezienie go na SOR w celu pobrania krwi.
- Kiedy przyjechaliśmy na SOR i oskarżony zobaczył, że jest tam wiele osób postronnych zaczął odgrywać ofiarę – powiedział jeden z policjantów. – Szarpał się, wyzywał, krzyczał, że dzieje się mu krzywda, wzywał by ludzie dzwonili do lokalnych polityków, do TVN. Po wielu próbach ostatecznie udało się krew pobrać, a sam oskarżony został odwieziony do izby zatrzymań.
Wszyscy składający dzisiaj zeznania policjanci i pracownicy SOR byli jednomyślni: oskarżony zachowywał się nieracjonalnie, jego mowa była bełkotliwa, pocił się i stawiał opór próbując jak najbardziej wydłużyć czas do momentu pobrania krwi.
Odrębne zdanie miała żona pokrzywdzonego i jego sąsiad. Twierdzili, że Tomasz K. po kolizji przyjechał do domu i wypił jednorazowo dużą ilość mocnego bimbru. Miał być jednak spokojny w momencie zatrzymania, ale potem czuł się wystraszony i zagrożony stąd jego zachowanie, opór i wyzwiska.
Wyniki trzech prób wskazywały na zawartość 2,6 promili alkoholu w organizmie. Próba druga i trzecia wskazywały na malejąca ilość: 2,5 i 2,4 promila. Według biegłego tzw. analiza retrospektywna pozwala sądzić, że w chwili zdarzenia we krwi oskarżonego znajdowało się ok. 3 promili alkoholu.
Tomaszowi K. grozi do 5 lat pozbawienia wolności i utrata stanowiska burmistrza. Termin kolejnej rozprawy sąd wyznaczył na 22 lipca br.