Rodzice z Przemkowa stanęli przed sądem
PRZEMKÓW. Niespełna 5-miesięczny chłopczyk zmarł, a drugi, wskutek odniesionych obrażeń, choć ma 2 lata zatrzymał się w rozwoju na poziomie 6-miesięcznego dziecka. Obaj chłopcy od urodzenia mieli być katowani we własnym domu. Rodzice z Przemkowa stanęli właśnie przed Sądem Okręgowym w Legnicy.

Para z Przemkowa- 42.letni Marcin G. i 37-letnia Monika M. do sądu w Legnicy trafili zza krat: ojciec dzieci z tymczasowego aresztu, a matka z więzienia, gdzie odsiaduje obecnie wyrok za kradzież.
Na ławie oskarżonych zasiedli za to, że znęcali się nad swoimi synami. Od urodzenia. Ojciec kopał, szarpał, rzucał dziećmi, a matka nie zrobiła nic, by dzieci ochronić.
Marcin G. odpowiada za zabójstwo w zamiarze ewentualnym, a matka za pomocnictwo.
- Z materiału dowodowego wynika, że przeszkadzało im normalne zachowanie dziecka. To jest płacz, potrzeba ciągłej pielęgnacji, czyli normalnych czynności, jakie musimy wykonać przy pielęgnacji małych dzieci. Z kolei matka posiada zarzut pomocnictwa- nie tylko nie powiadomiła służb o zdarzeniu, ale również w czasie, gdy małoletni trafił do szpitala, wskazywała sprzeczne wersje zdarzeń, co uniemożliwiało podjęcie odpowiedniej akcji ratunkowej -mówi prokurator Agata Grzech. Marcin G., mając niespełna 19-lat, udusił swoją matkę. Wówczas biegli uznali, że był niepoczytalny. Dziś gdy jako 42-letni mężczyzna odpowiada za katowanie swoich dzieci, zdaniem psychiatrów jest świadomy swoich czynów.
- Tu musimy pamiętać, że choroba, na którą cierpiał nasz oskarżony uprzednio, mogła znajdować się w fazie remisji, a również mogła być całkowicie wyleczona. Więc to, że w uprzednim postępowaniu był całkowicie niepoczytalny, nie wyklucza tego, że w tym postępowaniu jest poczytalny. I tak właśnie się zdarzyło na kanwie tej sytuacji- dodaje
prokurator Agata Grzech.
Ani Marcin G., ani Monika M. nie przyznają się do zarzucanych im czynów. Winę przerzucają na siebie nawzajem. Matka odpowiada w warunkach ograniczonej odpowiedzialności.