Minister dał zielone światło dla obwodnicy – sprzeciw mieszkańca odrzucony
ZŁOTORYJA. Cztery lata trzeba było czekać, żeby organ odwoławczy w Warszawie rozstrzygnął sprawę przebiegu obwodnicy Złotoryi. Kilka dni temu ministerstwo odrzuciło skargę jednego z mieszkańców naszego miasta na lokalizację drogi i utrzymało w mocy decyzję wojewody dolnośląskiego zezwalającą na realizację inwestycji. To oznacza, że zniknęła największa przeszkoda formalna dla budowy trasy.
– To przełom w sprawie budowy obwodnicy, tak długo wyczekiwanej przez mieszkańców Złotoryi, oraz krok milowy w rozwoju naszego miasta i regionu. Po kilku latach starań i spotkań w kolejnych urzędach i instytucjach całą procedurę formalną udało się w końcu odblokować – nie kryje zadowolenia burmistrz Paweł KULIG, który od kilku miesięcy mocno zabiegał w różnych gremiach o przyspieszenie prac w ministerstwie związanych z rozpatrzeniem odwołania. Jeszcze jako zastępca Roberta Pawłowskiego był na początku lutego tego roku w Warszawie, gdzie o obwodnicy rozmawiał m.in. z Pawłem Gancarzem, ówczesnym wiceministrem infrastruktury w nowym rządzie.
„Bardzo liczymy na rządowe wsparcie w usunięciu przeszkód formalnych, co otworzy drogę do realizacji tej inwestycji przez samorząd województwa dolnośląskiego. Obwodnica to jedna z najbardziej palących potrzeb naszego miasta” – tłumaczył wówczas Kulig.
Chodzi cały czas o I etap obwodnicy, czyli odcinek najbardziej istotny dla miasta, biegnący od drogi wojewódzkiej nr 382 ze Złotoryi do Jawora, a kończący się na skrzyżowaniu z ul. Przemysłową (na mapce poniżej). To trasa, która ma odciążyć miejskie drogi i wyprowadzić poza centrum ruch tranzytowy oraz ciężarówki obsługujących zakłady na strefie ekonomicznej pod Wilczą Górą – tak by omijały „wąskie gardło” w postaci ul. Krzywoustego.
Pod koniec września 2020 r. wojewoda dolnośląski dał zielone światło dla tego odcinka, zezwalając zarządowi województwa dolnośląskiego na realizację inwestycji drogowej polegającej na budowie obwodnicy Złotoryi. Decyzja wojewody, tzw. ZRID, zatwierdzała podział nieruchomości i zawierała m.in. wykaz działek na terenie Kozowa, Rokitnicy, Kopacza i Prusic, które będą zajęte pod pas drogowy nowej drogi (oczywiście po ich wycenie i wypłacie odszkodowania dla dotychczasowych właścicieli). Ówczesne władze miasta uznały, że kwestia budowy obwodnicy jest w zasadzie rozstrzygnięta i nic już nie stoi na przeszkodzie, by ruszać z pracami w terenie (o ile znajdą się pieniądze na inwestycję).
Myliły się. Kilka tygodni później okazało się, że budowa obwodnicy znowu się oddala, bo sprzeciwił się jej… jeden z mieszkańców Złotoryi, który odwołał się do ministerstwa od decyzji wojewody. Zażądał m.in. jej uchylenia, a także wstrzymania jej wykonania mimo rygoru natychmiastowej wykonalności. Złotoryjanin generalnie zakwestionował lokalizację drogowego obejścia miasta Złotoryja i chciał, by trasę zaprojektować od nowa, bo przebieg, na który zgodził się wojewoda, narusza jego interesy. Na trasie planowanej drogi ma bowiem 2,5-hektarową działkę rolną, którą obwodnica przetnie na pół .
W listopadzie 2020 r. odwołanie mieszkańca Złotoryi trafiło do Warszawy, do ówczesnego Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii. Minister odniósł się do niego częściowo w marcu 2021 r., wydając postanowienie o odmowie wstrzymania natychmiastowego wykonania decyzji wojewody zezwalającej na budowę obwodnicy.
Kwestia ewentualnego uchylenia decyzji wojewody o lokalizacji trasy pozostawała jednak przez blisko 4 lata w zawieszeniu. Aż do 25 września tego roku, gdy znalazła wreszcie rozstrzygnięcie. Ministerstwo utrzymało decyzję wojewody w mocy i uznało, że „przebieg planowanej inwestycji został ustalony prawidłowo”.
Minister nie znalazł żadnych podstaw, by zapatrywanie skarżącego dotyczące tego, iż przebieg inwestycji został ustalony „arbitralnie i prawdopodobnie pod wpływem nieformalnych nacisków”, traktować inaczej, niż iż jako wyraz jego dowolnego i subiektywnego poglądu. (…) Z samej bowiem istoty przedsięwzięcia drogowego, będącego inwestycją liniową, wynika ingerencja w prawa przysługujące innym podmiotom w stosunku do nieruchomości objętych projektowaną inwestycją. Z omawianej ingerencji wynikać mogą z kolei inne utrudnienia dla podmiotów dotychczas wykorzystujących daną nieruchomość w określony sposób lub planujących jej wykorzystanie. Nie oznacza to jednak, że taka decyzja o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej jest wadliwa. Wymaga bowiem uwzględnienia, że inwestor realizujący inwestycję drogową działa w interesie publicznym, który ma prymat nad interesem prawnym jednostki, o ile nie narusza jego interesu prawnego w sposób niezgodny z prawem, co w niniejszej sprawie nie miało miejsca – czytamy w decyzji ministra rozwoju i technologii sprzed kilku dni.
Decyzja jest ostateczna, choć złotoryjaninowi skarżącemu przysługuje jeszcze skarga na decyzję do WSA w Warszawie.
Sprawa budowy obwodnicy staje teraz jednak przed kolejną przeszkodą, tym razem materialną – chodzi o pieniądze na jej sfinansowanie. Teoretycznie inwestorem jest województwo dolnośląskie, które będzie musiało się zmierzyć z tym wyzwaniem, ale burmistrz wyznaje w tym przypadku zasadę „wszystkie ręce na pokład”.
– Od pewnego czasu pracujemy nad stworzeniem w różnych instytucjach regionalnych i ponadregionalnych, m.in. u marszałka województwa Pawła Gancarza, dobrego klimatu dla obwodnicy Złotoryi, również w aspekcie jej finansowania. To był także jeden z tematów rozmowy z dyrektorem Leszkiem Lochem podczas mojej wczorajszej wizyty w Dolnośląskiej Służbie Dróg i Kolei we Wrocławiu – zdradza Paweł Kulig.