Samorządowcy apelują o kolei do Złotoryi. Minister R.Kropiwnicki "gasi" pożar
POWIAT ZŁOTORYJSKI. Prezydent Legnicy Maciej KUPAJ z pewnością intencje dbania o miasto Legnicę miał dobre, ale niefortunne sformowania dotyczące wstrzymania rewitalizacji linii kolejowej do Złotoryi uruchomiły prawdziwą lawinę zdarzeń...
Samorządowcy powiatów złotoryjskiego i lwóweckiego zwrócili się do Posłów i Senatorów Sejm Rzeczypospolitej Polskiej z wnioskiem o wsparcie w sprawie utrzymania terminu rewitalizacji linii kolejowej nr 284 (Legnica – Złotoryja – Jerzmanice-Zdrój) do roku 2028 (nieliczni pamiętają o pierwotnym terminie połowa 2026 roku).
"Jest to inwestycja o ogromnym znaczeniu dla mieszkańców – przywrócenie połączeń kolejowych oznacza nie tylko poprawę komunikacji, ale także realny impuls dla rozwoju społecznego i gospodarczego.
Zależy nam na prowadzeniu rzetelnej, opartej na faktach i pozytywnym przekazie komunikacji wokół tego niezwykle ważnego dla rozwoju naszych gmin projektu.
Zwracamy się z apelem o wspólne zaangażowanie w budowę szerokiego poparcia dla projektu „Jesteśmy na TAK za powrotem kolei” – inicjatywy, która stwarza realną szansę na istotne zmiany społeczne, gospodarcze i infrastrukturalne w naszym regionie".

Kilka dni wcześniej w roli "politycznego strażaka" wystąpił minister, poseł Robert KROPIWNICKI. Dostrzegając ferment, jaki wywołał apel prezydenta Legnicy Macieja KUPAJA wzywający do zaprzestania pracy na linii kolejowej Legnica-Złotoryja, na obszarze od Złotoryi po Lwówek Śląski, poseł Robert Kropiwnicki nagrał i opublikował w internecie filmik, w którym uspokaja, że inwestycja nie jest zagrożona i zostanie zrealizowana do roku 2028. Winę za błędy w projekcie rewitalizacji zwalił na rząd Prawa i Sprawiedliwość i zadeklarował...:
"Więc zrobimy wszystko, żeby ta linia kolejowa bardzo dobrze połączyła Legnicę ze Złotoryją bez tych wszystkich wpadek, jakie planował nam zrobić PIS. Żeby przejazd przez ul. Chojnowską był dobrze zorganizowany i żeby perony czy zjazdy w poszczególnych miejscowościach były dobrze zorganizowane. Bo tu naprawdę nie chodzi o partactwo i robienie na chybcika, tylko żebyśmy przez lata nie musieli się tej inwestycji wstydzić. I zrobimy to. Okey, może będzie trochę później, bo planujemy, żeby to skończyć w 2028 r. Ale ta droga kolejowa będzie dobrze zrobiona. I gwarantuję Wam to. Nie będziemy musieli się tego wstydzić " - zadeklarował Robert KROPIWNICKI.
Robert KROPIWNICKI ma szczególny powód aby walczyć o powrót Złotoryi na kolejowe tory. Ostatnie wybory parlamentarne w Powiecie Złotoryjskim generalnie pokazały, że nadal to jest matecznik PiS. Słabnący w miastach, ale wciąż bardzo mocny w tzw. terenie. Koalicja Obywatelska zdobyła na tym terenie poparcie "tylko" lub "aż" 6610 wyborców. A na jej liście nie Kropiwnicki triumfował z liczbą 1986 głosów lecz partyjny kolega z Lubina Piotr BORYS zdobywając równo 2000 głosów poparcia. Nawet zliczając ich głosy poparcie mogli wspólnie jedynie pomarzyć o doścignięciu... Elżbiety WITEK (5530 głosów). Podtrzymywanie tezy wypowiedzianej przez Macieja KUPAJA mogło oznaczać w kolejnych wyborach... polityczną śmierć lidera Platformy Obywatelskiej na gruncie złotoryjskim. Kropiwnicki musi stawać na głowie aby kolej zawitała do Złotoryi w 2028 roku, a najlepiej gdyby to się stało w roku kolejnych wyborów parlamentarnych...
Maciej KUPAJ do Złotoryi nie zagląda, bo nie ma takiej potrzeby. Dba o interes Legnicy. Dla Kropiwnickiego jednak Złotoryja i powiat złotoryjski to zbyt ważny element politycznej układanki by to sobie odpuścić.
Piotr KARWAN, radny Sejmiku Dolnośląskiego z ramienia PiS sceptycznie to skomentował: - "Cóż szkodzi obiecać, minister z PO zapewnia, że kolej do Złotoryi wróci w 2028 roku, to będzie już po wyborach, które wyłonią nowy rząd, dlatego taka obietnica nic nie kosztuje legnickiego posła. Na budowie żywego ducha nie ma, samorządowcy z Powiat Złotoryjski Miasto Złotoryja, także nie wierzą w obietnicę polityków Platforma Obywatelska i wysyłają kolejny apel w tej sprawie, wyrażają swoje zaniepokojenie o największą inwestycje w ich regionie".
Jaki będzie finał walki o powrót Złotoryi na tory?