Po Dobrym Gospodarzu - czas na Wizjonera
Obecny burmistrz Złotoryi Robert PAWŁOWSKI niczym diabeł święconej wody nie chce w swojej mieścinie budżetu obywatelskiego. I co światlejsi złotoryjanie, w tym radni zastanawiają się co jest powodem niechęci? Pawłowski BO nazywa "modą" i posiłkuje się rzekomymi opiniami iż w innych miastach i gminach otaczających Złotoryję tak naprawdę BO to jedynie... przekleństwo włodarzy i mieszkańców. Ale ostatnia debata zorganizowana przez złotoryjski Ratusz dała jednoznaczną odpowiedź na nurtujące pytania. Po czasach rządów Dobrego Gospodarza przyszedł czas na burmistrza - wizjonera.
Bo w zamyśle Pawłowskiego Budżet Obywatelski można zastąpić wniesieniem do normalnego budżetu miasta postulatów mieszkańców. No i poznaliśmy optymistyczne oblicze burmistrza. Złotoryjan naprawdę czekają złote czasy. Będzie i piękna plaża nad Kaczawą, do której dojedzie się specjalnymi autobusami o napędzie elektrycznym, które zostaną zakupione za 3 miliony złotych. Mimo takich udogodnień miasto pokryje się siecią ścieżek rowerowych, a na peryferiach miasta powstanie przepiękny Aquapark. Burmistrz-wizjoner nie widzi najmniejszych problemów z pozyskaniem pieniędzy ze środków zewnętrznych. W końcu tylko w 2018 roku gmina Złotoryja zamierza pozyskać 16 milionów. Przy takich wpływach wydatek 300 tysięcy złotych na utrzymanie stadionu miejskiego będzie nie problemem lecz radością, bo będzie to najbardziej kosztowna zabawka burmistrza...
Przy tych wizjach burmistrza upierdliwością mieszkańców trzeba nazwać takie drobnostki jak budowa chodników na Grunwaldzkiej czy to aby miejscowe kluby sportowe faktycznie oferowały DARMOWE zajęcia dla dzieci i młodzieży co jest totalna fikcją, której do siebie burmistrz nie dopuszcza.
Na budżet obywatelski Złotoryja wydałaby nie więcej niż 200 tysięcy rocznie, czyli mniej niż na utrzymanie stadionu. No, ale wizje Roberta Pawłowskiego mają uszczęśliwiać nielicznych a nie tych, którzy go wybrali na burmistrza Złotoryi...