Konsultować każdy może
Ogłoszono długo zapowiadane konsultacje w sprawie przyłączenie do Lubina siedmiu sołectw z ościennej gminy Lubin. Słowo "przyłączenia" jest tutaj zwykłym eufemizmem - bardziej odpowiednim byłoby "zagrabienia" - do tego bowiem sprowadza się inicjatywa prezydenta Lubina. On to bowiem umyślił sobie jak szybko i bezboleśnie poprawić budżet miasta. Otóż należy zabrać z gminy wiejskiej tereny na których działalność prowadzi KGHM i gdzie żyje najwięcej mieszkańców. Taka operacja pozwoli przejąć wpływy z podatków CIT (przedsiębiorstwa) i PIT (pracownicy) w wysokości ok. 40-50 mln zł. rocznie...
To, że zubożona gmina wiejska po takim odcięciu pieniędzy po prostu przestanie funkcjonować, władykę Lubina już nie interesuje. I stąd moje przeświadczenie, że grabież jest bardziej odpowiednim słowem na określenie inicjatywy prezydenta. Prawo przewiduje, że w kiedy jednostka organizacyjna samorządu pragnie dokonać zmian swojego terytorium, powinna skonsultować to z własnymi mieszkańcami. Dlaczego mieszkańcy gminy, która chce powiększyć się o część terytorium sąsiada mają się wypowiadać czy tego chcą czy nie ustawodawca nie wyjaśnił. Tak jednak jest. Co dziwniejsze - wynik takich konsultacji nie ma najmniejszego wpływu na decyzję o tym czy zmiany terytorialne się dokonają. Decyzję podejmuje bowiem minister, który nie musi się kierować wolą mieszkańców, To naprawdę jest durne prawo i można by mieć nadzieję, że Raczyński z niego nie skorzysta jak kiedyś deklarował. Jednak jak widać prawo Kalego i tutaj obowiązuje.
Niemniej konsultacje ogłoszono. Mają one dwie wersje: jedną jest wypełnienie ankiety na papierze i złożenie jej w wyznaczonych miejscach. Druga forma to wypełnienie ankiety w internecie i wysłanie jej za pośrednictwem tego medium. I ta forma jest swoistym kuriozum. Trudno uwierzyć, że zrobiono ją w dobrej wierze. Ma to być raczej furtka, którą można manipulować jak się chce. Skąd taki wniosek? Ankieta zawiera pytanie: Czy jesteś za zmianą granic Gminy Miejskiej Lubin polegającej na włączeniu do Gminy Miejskiej Lubin niżej wymienionych sołectw? Następnie jest podzielona na siedem części - każde sołectwo ma swoją. Każda część zawiera trzy możliwości odpowiedzi: - jestem za; jestem przeciw; wstrzymuję się. Poniżej jest jeszcze kwadracik - jego zaznaczenie jest równoznaczne z oświadczeniem, że jest się mieszkańcem Lubina. I to właśnie jest moment, który sprawia, że ankieta przestaje być wiarygodna. Otóż każdy, dosłownie KAŻDY - wrocławianin, poznaniak, nowosądeczanin, Gruzin, Zulus. Aborygen czy Eskimos może sobie tam kliknąć i wziąć udział w "ankiecie". Dodatkowo, nie umieszczono licznika głosów. Może właśnie dlatego - bo mogłoby się okazać, że oddano więcej głosów niż jest mieszkańców.
To nie wszystko. Przez pierwsze trzy dni trwania ankiety głosy rozkładały się na korzyść przeciwników łączenia. Obserwowałem ankietę, zaglądając tam późno w nocy. Przez te dni przeciwnicy połączenia mieli ok 60-62% głosów w zależności od miejscowości. Ostatnio byłem tam ok. drugiej w nocy z poniedziałku na wtorek. Rano, ok godz. 9 znajomy wysłał mi SMS-a żebym wszedł na stronę ankiety bo coś jest nie tak. Wszedłem i... zdębiałem. Okazało się, że sytuacja w ankiecie zmieniła się diametralnie. Teraz przewagę mieli... zwolennicy przyłączenia, niewielką przewagę, ale jednak - 48% do 46%. Cud dokonał się po kilku godzinach nocy, kiedy zdecydowana większość ludzi po prostu śpi i nie w głowie jej jakiekolwiek głosowania, a po przebudzeniu też raczej o tym nie myśli tylko szykuje się do pracy, szkoły, a potem pracuje i uczy się, Trudno o bardziej prymitywną i prostacką manipulację jakiej dokonano zmieniając wyniki "konsultacji". Z przekonaniem, graniczącym z pewnością, sądzę, że taka sytuacja - niewielka przewaga zwolenników - utrzyma się prawie do końca "konsultacji" W samej końcówce jednak nastąpi skok - liczba zwolenników gwałtownie wzrośnie. I prezydent triumfalnie oznajmi wszem i wobec, że wykonuje tylko "wolę ludu". Bo wbrew wszystkiemu wierzę w rozsądek lubinian. I w to, że "argumenty" mówiące o tym, że wsie takie jak Szklary Górne, Chróstnik czy Obora to osiedla Lubina potraktują jak bajki opowiadane dla uspokojenia sumień.
Mam tylko nadzieje, że minister potraktuje wniosek Raczyńskiego tak jak na to zasługuje: wrzuci go do kosza